3.

422 40 21
                                    

Po raz trzeci w życiu był w tak dużym gronie. Zawsze nie mógł się doczekać, aż znajdzie paczkę, z którą będzie wychodzić na miasto, pić w barach i wykręcać numery nauczycielom. Lecz ta wizja nadal zostawała tylko marzeniem. I nie mogła tego zmienić podobna do niego blondynka, sympatyczna brunetka i kulturalny drugoklasista. Po prostu się nie dało. Szczególnie, gdy pewien szatyn nie mógł się powstrzymać od rzucania dwuznacznych tekstów i używania koloru jego włosów jako pseudonim, uwaga, również dla niego. I może była ich tutaj siódemka, to nadal nie było to. Główny powód to fakt, że nie są przyjaciółmi. Ba, oni nawet ze sobą nie rozmawiają! Chyba, że ktoś za konwersacje uważa głośne dyskusje oraz warczenie jak psy. Było naprawdę cudownie.

– Jay, podasz mi worek? – Usłyszał. Odwrócił się po rolkę z workami na śmieci i rzucił do dziewczyny. Elie złapała nieco nieporadnie, zaskoczona. Była chyba jedyną osobą w tym pomieszczeniu, którą jako-tako polubił. Była sympatyczna i nawet, jeśli źle nastawiona do całej tej roboty, pokazywała to w najmniejszym stopniu, niż na przykład Kai, od którego przekleństw można, by było napisać cały soundtrack. No był jeszcze Lloyd, ale tego dzieciaka nie dało się nie lubić. Pozytywne nastawienie do każdego nakazywało wręcz zamknąć chociażby z grzeczności.  – Dzięki – odparła, odrywając jeden z czarnych worów. Pokiwał głową, znudzony i już piąty raz przejechał podłogę miotłą w tym samym miejscu. I tak dostał przyjemniejszą część niż, na przykład Elie, której przypadło sprzątanie szatni. Sądząc po jej minie nie znalazła tam skarbów.

– Powiedzcie mi, co robi podpaska pod trybunami? – rzekł głośno Kai, rozglądając się zebranych. Lloyd jako jedyny mu odpowiedział, wzruszając ramionami, a Cole prychnął niewzruszony. Elie wywróciła oczami, co zauważył Jay, robiła prawie cały czas, gdy Smith postanowił się odezwać. Nie mógł nie przyznawać jej racji, bo szatyn był typem cholernie irytującym. Tu nawet nie trzeba było wykładać starych sprzeczek z początków liceum, bo było to widać po samym jego aroganckim zachowaniu.

– Leży – stwierdził brunet ironicznie, przerzucając do wyjścia już czwarty wór. Walker na prawdę nie miał bladego pojęcia dlaczego nikt nie sprząta hali, bo to co tutaj zastali to tylko nowe bakterie. Albo specjalnie przyjechała tu śmieciarka i wywaliła wszystkie śmieci byleby ich kara była cięższa. Tu nawet śmierdziało jak na jakimś wysypisku z połączonym odorem potu.

– Przydałby się odświeżacz powietrza – zasugerował żartem Jay, unosząc kącik ust. El cicho parsknęła śmiechem, Lloyd uśmiechnął się mimowolnie. Cole wywrócił oczami, jakby sfrustrowany, że kasztanowłosy w ogóle się odezwał, Kai nawet nie usłyszał, gdy przewrócił krzesła w składziku, a Zane zmarszczył twarz w niezrozumieniu. Walker jednak najbardziej skupił swoją uwagę na Cole'u. Chłopak naprawdę nie wiedział co z tym gościem było nie tak. Znał go niestety od pierwszej klasy i jedyne, co szatyn robił było ignorowanie własnej klasy oraz wszystkich wokół, a jak już się odzywał to przedawkowując ilość sarkazmu. Jedyną osobą, z którą rozmawiał był Kai, Nya oraz Lloyd, ale jak już wspomniano, blondyna nie dało się nie lubić.

– Co tak patrzysz?  – Ocknął się dopiero słysząc głos Brookstone'a, typowo nie wyrażający żadnych emocji. Stał ze zmarszczonymi brwiami przyglądając się Jay'owi, który sam nie wiedzieć czemu zamiast odpowiedzieć "nie, nic", musiał powiedzieć swoje. Cóż, chyba jego spokojną naturę szlag trafiał.

– To ty patrzysz na mnie, co najmniej jakbym ci matkę zabił – wytknął Walker, po prostu wracając do zamiatania podłogi. Na sali zrobiło się cicho. Jedynym odgłosem były ruchy włosia na podłodze, choć i to dochodziło jak z oddali. Drobny szelest worków i ostatnie obijanie się drewnianych krzeseł w składziku. To w jakiś sposób przywróciło w niebieskookim pewne wyrzuty, że może powiedział coś nie tak. Ciśnienie powoli malało. Mógł się jednak domyślić, że czarnowłosy nie zostawi tak tego, dorzucając swoje trzy centy.

– Hey, teraz wpadłem na pomysł – rzekł na tyle głośno Cole, że każdy w pomieszczeniu zwrócił na niego uwagę. El zagryzła wargę wiążąc worek i szybko wymieniając spojrzenie z kasztanowłosym. Zdawało się, że wiedziała kto z kim się przegaduje. I jakimś sposobem, wiedziała, że teraz nastąpi przełom, w tym negatywnym znaczeniu. – Pojedźmy do Walker'a, jego rodzina ma tam specjalne miejsce na takie rzeczy. Co nie?

Premedytacja z jaką zwrócił się do Jay'a była wręcz wyzywająca do walki z karabinami, mogąca rozpętać III wojnę światową. Nikt się nie odezwał, a kasztanowłosy nawet nie odpowiedział. Zbyt dobrze wiedział, że gdyby jednak coś powiedział, to stałoby się piekło.

Tak, więc milczał.

Przetwarzał każdy wyraz doskonale rozumiejąc aluzję chłopaka. Czy to, gdzie mieszkał było, aż takie ważne? Czy nie ważniejsze było jakim jest człowiekiem dla innych? Czy naprawdę miejsce zamieszkania było tak cholernie ważne, by wypominać mu je przy najbliższych okazjach?

– Sądzę, że możemy już iść. – Jak za mgły dotarł do niego głos Lloyd'a. 

– Zdecydowanie – poparł go Zane, zbierając swoje rzeczy z trybun. Pierwszy natomiast wyszedł Cole, co nie zdziwiło nikogo. Drzwi trzasnęły. Walker popatrzył się po reszcie, która zajęła się sobą. Nya jedynie posłała mu pokrzepiający uśmiech między ściśniętymi ustami w linię, co w jakimś stopniu poprawiło mu humor.

Mimo to, jego myśli nadal krążyły wokół złomowiska.

~ 💛 ~

Ten rozdział ma tylko 823 słowa. Tak. Jestem na siebie zła, ale postanowiłam go opublikować, chociaż nie jestem z niego w 100% zadowolona. Nie chodzi tu o długość, a raczej jakość. Długość rozdziałów będzie różna wiadomo.

Kilka osób wie (chyba tylko 2 lub 3 XD) że miałam problem z tym rozdziałem. Nie potrafiłam napisać kłótni so... Będą jeszcze jakieś XD. Ogólnie postanowiłam, że Cole z Jay'em będą mieli mały konflikt, w sumie Kai też w tym siedzi 😂.

Ta koniec notki. Nie potrafię pisać długich notek lol.

Całuski
~ karoline ♥️

EDIT 28.01.2020.
Nwm co się stało, ale wyświetliło mi się, że ten rozdział nie jest opublikowany. So, opublikowałam go jeszcze raz dla pewności. Mam nadzieję, że nie ma jakiś problemów znim ^^.




 

Kilka Przegrywów | Ninjago Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz