Wszystko wyglądało tak samo. Jakby nigdy nie opuściła San Francisco. Szare chodniki nadal były popękane, chociaż przykryte cienką warstwą lodu, na której o mało nie poślizgnęła się z przynajmniej piętnaście razy, przez swoje wysokie, omszone i czarne kozaki na wąskiej szpilce. Stare budynki nadal pozostawały nie naruszone, z tymi pęknięciami i kolorowymi, neonowymi napisami miejsc publicznych, do których chodziła za młodu. Wspomniena tych miejsc budziły w niej wyrzuty sumienia. I mimo, że Eureka była niedaleko oraz dawała jej upragniony spokój, to stęskniła się za ruchliwymi ulicami wielkiego miasta. Śnieg padał odkąd wysiadła z pociągu, opadając na jej czarny beret i ramiona jasnego płaszczu. W odzianą skórzaną rękawiczką dłoń, ciągnęła za sobą dużą walizkę, w drugiej ręce odrętwiałej trzymała małą, już pogiętą karteczkę z napisanym adresem, schludnym i prostym pismem czarnego pióra. Znalezienie ulicy Fortuny Ave, zeszło jej o wiele dłużej niżeli się spodziewała. Od wydostania się z stacji kolejowej minęła pełna godzina. No teraz godzina i dwie minuty. Bolały ją stopy od chodzenia pod górkę, a policzki i nos szczypały nieprzyjemnie od mrozu, tworząc na opalonej cerze rumieńce. Zsiniałe usta były popękane, a dziewczyna nawet nie próbowała zakryć tego ciemną pomadką. Ze westchnieniem męczennicy odłożyła walizkę na chodnik, wpatrując się w biały dom o eleganckich kolumnach z wyrzeźbionymi winoroślami oraz marmurowych, jasnych schodkach bez poręczy. Dach był w odcieniu przygaszonego granatu, gdzie framugi były ozdobione w esy i floresy.
Skylor spojrzała na parcelę, po czym westchnęła, warcząc coś niezrozumiałego pod nosem. To miał być jej nowy dom. Miała zamieszkać tu całkiem sama, by skończyć liceum i udać się tutaj na wymarzony college. Ale nawet samotne mieszkanie było lepsze, chociaż irytował ją fakt, umiejscowienia parceli. Chciała zamieszkać na własną rękę w jakimś mieszkaniu, w którym wkurwiałaby się o brak ciepłej wody. Jej ojciec jednak był rozrzutny i nie szczędził na pieniądzach dla swojej córeczki, chociaż bez gadania pozwolił jej się wyprowadzić. Pewnie teraz opija jak szybko mnie się pozbył, przemknęło jej bez cienia pretensji. W końcu uciekła od trującego życia. Ale... No właśnie. Nadal zostawało to ale, którym w jej głowie była trójka pewnych osób. A szczególnie jednej.
Drgnęła, gdy dreszcz zimna przeszedł przez jej kark. Sięgnęła skostniałymi rękami do kieszeni, wyciągając srebrny pęk kluczy. Wzięła uchwyt pomarańczowej walizy, idąc do furtki. Otworzyła ją za pomocą czytnika, przykładając jeden z kluczy. Domofon zaświecił się na zielono, a szara bramka puściła otwierając się. Sky przeszła kamienną dróżka do drzwi wejściowych otwierając je powoli kluczem. Serce biło jej nienaturalnie szybko, na co była zirytowana jeszcze bardziej. Przed tym, co ja dopiero czekało, to własny kąt powinien być jak bułka z masłem.
– I oto witamy w nowym domu, Skylor Chen – wyszeptała do siebie, by nie przerywać tej ciszy jaka panowała w pomieszczeniu. Jak się mogła spodziewać – ściany były całkowicie białe, panele wręcz czarne. Przedpokój był połączony z kuchnią, salonem i jadalnią, tworząc dużą przestrzeń. Spiralne, śnieżne schody znajdowały się w rogu pomieszczenie, a obok nich stał stolik z czarnym telewizorem i głośnikami. Wszystkie meble były tutaj białe. Nie licząc może szarej, skórzanej kanapy, futrzanego beżowego dywanu, ciemnych krzeseł przy wyspie kuchennej i oczywiście srebrnego sprzętu kuchennego. Oświetlenie dawał kryształowy żyrandol i jak zawsze jej się podobały takie lampy, tak w tej chwili odczuwała zwykły kicz i to samo obrzydzenie, gdy jej tatulek znów chciał się pokazać. To nie był jej styl.
Zmęczona położyła walizkę, sama rzucając się na kanapę. Wpatrywała się tak w nienaruszone kryształki, walcząc z myślami.
Była taka zmęczona.
Jednak i zdeterminowana.
Nawet jeśli przerażało ją spotkanie, jakie zaaranżowała z własnym sumieniem, nie dając wyboru biednemu chłopakowi, który albo zacznie krzyczeć, albo w milczeniu oznajmi, że ona nie jest tą jedyną.
CZYTASZ
Kilka Przegrywów | Ninjago
FanfictionKiedy życie postanawia z nudów wplątać trochę ironii i problemów do historii, jak na złość mianując cię głównym bohaterem, możesz tylko wzruszyć ramionami. A muzyka jeszcze nie gra... 2019/2020/2021 | ᴋᴀʀᴏʟɪɴᴀ