Kochani, nie mogę się pogodzić ze sceną kończącą historię Kylo i Rey, dlatego muszę dopisać własne zakończenie. Jeśli nie oglądaliście najnowszego filmu to proszę, nie czytajcie, żeby uniknąć spojlerów. A jeśli widzieliście, to mam nadzieję, że moja wersja też przypadnie Wam do gustu :)
***
Strach i niepewność to straszne uczucia, które nie chciały opuścić serca zmieszanej Rey. Stała jak zmrożona przed Imperatorem Palpatine. Najstraszniejszy Sith w dziejach Republiki powrócił, a upiorna, ciemna komnata, mroczne technologie i jego przerażający wygląd, utrudniały skupienie. Rey musiała dokonać natychmiastowego wyboru. Jak poradzi sobie z wolą pokoleń Sithów? Czy zdoła ocalić przyjaciół, którzy tak w nią wierzyli? Zadawała sobie te wszystkie pytania, zdjęta grozą i paniką, aż zupełnie nagle, w jednym przelotnym momencie, jej duszę wypełnił spokój. Poczuła unikalną energię Bena, który walczył z rycerzami Ren jedynie za pomocą blastera. Decyzja była szybka, nie musiała się zastanawiać i zadziałała instynktownie. Przymknęła oczy i wykorzystała energię, żeby się z nim połączyć i przekazać mu miecz świetlny Luke'a. Wiedziała, że Ben jest na tyle silny, że sobie poradzi, więc ona też musiała być silna. Chwilę wcześniej zgodziła się wprawdzie wykonać wolę Imperatora, jednak na nowo odżyła w niej iskra nadziei.
Ben był skupiony do granic możliwości, więc i tym razem, walka z kilkoma przeciwnikami nie sprawiła mu wielu trudności. Każde uderzenie miecza, przybliżało go do głównej komnaty, bo czuł, że jak najszybciej musi się tam dostać. Wiedział, że Rey grozi niebezpieczeństwo i za wszelką cenę chciał jej pomóc, jeszcze raz stanąć z nią do walki, tak jak to zrobili w komnacie tronowej Snoke'a. Kiedy martwe ciało ostatniego rycerza uderzyło w kamienną posadzkę, Kylo już biegł przed siebie. Kiedy Rey spojrzała na niego z ulgą wypisaną na twarzy, wiedział, że tym razem obrał właściwą drogę i tutaj dopełnia się jego przeznaczenie, po jasnej stronie mocy. Dwie niebieskie klingi rozświetliły mrok, powodowane jedną zgodną myślą. Jednak chwila, która wydawała się znamienna, nie trwała zbyt długo. Palpatine jeszcze raz pokazał swoją siłę i udowodnił, że nie jest słabym przeciwnikiem, którego należy lekceważyć. Każdy nerw w ciele Bena i Rey został zmrożony w miejscu, podczas gdy miecze świetlne odrzucono Mocą. Niezwykłe połączenie między tą dwójką, pozwoliło Imperatorowi na zdobycie życiodajnej siły, która odbudowała jego zmaltretowane ciało. Połączenie dusz, zostało przez niego okrutnie wykorzystane i dwa ciała z głuchym echem opadły na posadzkę. Ben resztką sił próbował się podnieść, walczyć, bo nie mógł się przecież poddać, nie mógł zawieść swoich rodziców i tej dziewczyny, która tak na niego liczyła. Jednak ta mizerna próba odzyskania kontroli, napotkała jedynie na szyderstwo Imperatora, który za pomocą nowoodzyskanej siły, strącił młodego Solo w przepaść.
Rey była nieprzytomna i zatopiona w nieprzeniknionej pustce. Mogłoby się wydawać, że nadzieja zginęła, jednak po chwili mrok się rozproszył. Wszystkie pokolenia Jedi zaczęły przemawiać do dziewczyny, która mimo wewnętrznego konfliktu i nieznanego pochodzenia, szła naprzód i była gotowa poświęcić wszystko dla ratowania wolności, przyjaciół, galaktyki. Luke i Leia wierzyli w nią, podobnie jak inni mistrzowie Jedi, którzy zagrzewali ją do walki. Otworzyła oczy i wstała. Palpatine nie docenił nowego przypływu wewnętrznej siły i równowagi, kiedy niebieska klinga po raz kolejny rozbłysła jasnym blaskiem. Rey odpierała atak mrocznych promieni i zbliżała się ku swojemu wrogowi. Dzięki mocy przywołała drugi miecz i krzyżując dwie klingi, parła naprzód. Energia, która pozwoliła na odrodzenie Imperatora, w ostatecznym rozrachunku odwróciła się przeciw niemu, nieodwracalnie niszcząc jego ludzkie wcielenie. To było zwycięstwo okupione ogromnym kosztem, które doprowadziło do zużycia resztki sił i Rey upadła na ziemię, zimna i pozbawiona życia.
Ben wyczuł co działo się kilka metrów nad nim i jego serce zamarło, kiedy energia Rey zniknęła na dobre. Podciągnął się nad urwiskiem i czym prędzej popędził do miejsca, gdzie leżało ciało dziewczyny. Podniósł ją delikatnie i przytulił. Miał wrażenie, że jego serce pękło na milion kawałeczków. Nie mogła umrzeć, skoro dopiero co udało mu się ją odzyskać. Moc jednak i tym razem podpowiedziała rozwiązanie, ukazując scenę, w której Rey uleczyła śmiertelną ranę w jego klatce piersiowej. Kylo oczyścił myśli, położył dłoń na jej brzuchu i przeniósł życiową moc wewnątrz ciała, które po chwili zareagowało subtelną zmianą.
Rey poczuła silne przyciąganie, jakby ktoś ją przywołał i kiedy otworzyła oczy, poczuła spokój i bliskość.
- Ben - lekki uśmiech rozświetlił jej twarz. Myślała, że go straciła, a jednak się udało, był tutaj, trzymał ją w ramionach. Koszmar się skończył i wreszcie mogli odetchnąć. Spowodowana impulsem i radością, która ją przepełniała, Rey zbliżyła się do Bena, składając na jego ustach niecierpliwy pocałunek. Nie myślała o konsekwencjach, po prostu chciała być blisko niego, otworzyć się na ich więź, za którą tak tęskniła. Chwila szczęścia i zapomnienia, nie trwała jednak długo. Tygodnie treningu i badanie możliwości, które posiada Moc, pozwoliły jej zrozumieć, co musiało się przed chwilą stać. Nie czuła zbyt wiele energii od Bena, jego życiodajna moc była niknącym cieniem. Nie przerywając pocałunku, położyła dłoń na jego sercu i zaczęła transfer Mocy.
- Rey, pozwól mi odejść - Ben wypowiedział te słowa bardzo cicho, próbując się od niej odsunąć. Jego szczery uśmiech spowodował, że łzy popłynęły z oczu dziewczyny i przywarła do jego ciała jeszcze bardziej, nie pozwalając na zerwanie połączenia.
- Nie zgadzam się, jeśli planujesz umrzeć, pójdę z tobą. Odrzuciłam cię dwa razy, odsunęłam się, ale trzeciego razu nigdy nie będzie - wyszeptała z trudem, a łzy spływające po jej policzkach zdążyły wsiąknąć w koszulę Bena. Mocy, która między nimi przepływała było niewiele i mimo trudności z oddychaniem i słabości, która znowu zaczęła wpełzać w jej ciało, Rey nie odpuszczała, pozwalając energii płynąć do mężczyzny, w którym się zakochała, dopiero teraz boleśnie zdając sobie z tego sprawę.
- Rey, nie wolno ci - Kylo nie mógł uwierzyć w jej słowa, był szczęśliwy, ale strasznie się bał. Złapał za jej dłoń, zdając sobie sprawę że Rey znowu opada z sił, ale kiedy napotkał desperację i ciche błaganie w jej wzroku, po prostu nie potrafił jej odmówić. Zrobiłby dla niej wszystko i postanowił, że jeśli się nie uda, jeszcze zdąży odsunąć się na czas. Przymknął oczy i jedną dłonią podtrzymał jej policzek, a drugą objął w pasie, pozwalając żeby Moc płynęła swobodnie w obie strony. Czas, który mijał, to mogły być minuty, ale dla nich wydawało się, że minęła cała wieczność. Nierówny oddech zaczął się stabilizować, puls uspokajać, a energia i ciepło, wypełniać na nowo ich zmęczone ciała. Kiedy Rey była już pewna, że oboje będą w stanie przeżyć, nowa fala łez spłynęła po jej policzkach.
- Spokojnie, już dobrze - Ben przerwał transfer, wytarł łzy i przytulił ją najmocniej jak potrafił.
- Nie możesz mnie zostawić - powiedziała, dopiero teraz czując prawdziwą ulgę. Jak mogłaby sama stawić czoła wszystkiemu co na nią czekało, nie będąc u jego boku? Od zawsze czuła jego obecność, więc jak mogłaby teraz ją stracić, kiedy wreszcie zrozumiała, że ta strata byłaby jak wyrwanie fragmentu jej własnej duszy, nie do naprawienia, nie do odbudowania.
- Ty też nie możesz odejść, skoro już obiecałaś ze mną zostać - Ben wypowiedział te słowa i prawie w tej samej chwili, mgły planety rozwiały się i promienie najbliższej gwiazdy, rozproszyły mrok zapomnianej twierdzy.
YOU ARE READING
Star Wars OneShoty
FanfictionNie wiem co z tego będzie, ale widząc fanarty wspaniałych fanów Star Wars, czasem jakieś ciekawe sceny wchodzą mi do głowy. Może Wam się to spodoba, spróbujcie ;)