Rozdział 3.3 - Cameron

1.9K 176 16
                                    

Moje dwie najlepsze przyjaciółki czasem bywały naprawdę szalone i ekscentryczne, ale po tylu wspólnie spędzonych latach myślałam, że nie mogą mnie już niczym zaskoczyć. Cóż, myliłam się. Gdy w końcu wróciłam od pani Kowalsky, za oknem od dawna było już ciemno. Ledwo opadłam na starą kanapę i odpaliłam jakiś idiotyczny filmik ze śmiesznymi kotami, gdy rozdzwonił się mój telefon. Niczego nieświadoma, ucieszyłam się na widok imienia Alexy.

— Pieprzysz się ze swoim nowym szefem?! — warknęła, totalnie ignorując moje powitanie.

Szczęka opadła mi prawie po samą podłogę.

— Słucham? — spytałam od razu.

— Spędził u ciebie noc! Przyznaj się, sypiasz z nim, czy nie?

To był moment, w którym zrozumiałam, że coś jest nie tak. Skąd właściwie Alexa mogła o tym wiedzieć, skoro nie rozmawiałyśmy ze sobą od paru dni? Wyprostowałam się na przybrudzonej kanapie jak struna i odgarnęłam wchodzące mi do oczu rude loki, szykując się do kontrataku. Może i byłyśmy najlepszymi przyjaciółkami, ale nadal istniały jakieś granice.

— Skąd w ogóle o tym wiesz? — spytałam cierpko, nadal utrzymując nerwy na wodzy.

— Ace mi powiedział.

Przez dobre kilka minut bluzgałam do słuchawki, nie dając jej szansy na poczęstowanie mnie resztą historii.

— A powiedz mi, skąd on do cholery wiedział, gdzie ja mieszkam, co? — Drżenie głosu musiało zdradzić, na jak cienkim włosku wisiały moje nerwy. — Od ciebie. — Nagle doznałam olśnienia. — Prawda? Kablowałaś mu wszystko od momentu mojej wyprowadzki z Nowego Jorku.

Mój głos stał się pusty i zmęczony, jakbym nagle w kilka minut postarzała się o wiele dekad. Wiedziałam, że Alexa przyjaźniła się z Ace'em o wiele dłużej niż ze mną, ale ta zdrada zabolała wyjątkowo mocno. W dodatku jej przekazywanie informacji działało tylko w jedną stronę, jak zawsze.

— To nie tak, Cam. On się martwił. Wysłuchaj mnie...

— Nie, Alexa — ucięłam szorstko. — To ty mnie posłuchaj. Wiem, że znacie się od stu lat i połączyły was koneksje i pieniądze, ale do cholery! Naprawdę miałam cię za przyjaciółkę. Nie sądzisz, że życie dokopało mi już wystarczająco? Trzeba jeszcze do tego dodać coś takiego? — Ledwo opanowałam szloch. — I jeszcze ta sugestia, że pieprzę się z moim szefem? Za taką osobę mnie masz?

— Cammy, wcale nie...

— Nie spodziewałam się, że myślisz o mnie aż tak źle — podsumowałam, podciągając nosem. — A tak do twojej wiadomości, nie sypiam z Dakotą. Po prostu się przyjaźnimy, czego chyba nie mogę powiedzieć o nas. Przynajmniej nie od jakiegoś czasu.

Wytarłam wierzchem dłoni gorące łzy.

— Przepraszam, ja chciałam dobrz...

— Trzymaj się, Alexo — przerwałam jej. — Myślę, że na razie skończyłyśmy.

A potem rzuciłam słuchawką, praktycznie dławiąc się poczuciem zdrady.

*

Byłam kompletną idiotką, bo początkowo nie zdawałam sobie sprawy, w jak wielkie tarapaty władowaliśmy się razem z Dakotą. Jak na ironię, uratowały mnie właśnie moje najgorsze nawyki.

Od wyprowadzki z Nowego Jorku, zaczęłam po raz pierwszy w życiu cierpieć na bezsenność, co zaowocowało wprowadzeniem do mojego życia nowych nawyków, by sobie z tym radzić. Godzinami siedziałam w spowitym w ciemnościach domu i przechadzałam się bez celu, sącząc tanie drinki z puszek. Tamta noc nie była wyjątkiem. Siedziałam na wysokim łóżku w sypialni i tępym wzrokiem patrzyłam gdzieś w przestrzeń, myśląc z niechęcią o pracy.

Nie wszystko stracone [ZAKOŃCZONA]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz