6. Dzień, w którym dostałam ,,szansę"

1K 85 13
                                    

6. Dzień w którym dostałam "szansę"


- W takim razie czas, abym poznała Wasze imiona... - zerknęła na mnie z ciepłym uśmiechem w moją stronę. Ręce zaczęły mi się trząść pod stołem, ale wzięłam głęboki wdech i zaczęłam mówić...

- Marinette Dupen-Cheng – wypowiedziałam płynnie i chciałam mówić dalej jednak wielka projektantka mi przerwała..

- Zabawa kontrastującymi barwami, czernią i czerwienią. Bardzo dobrze odwzorowałaś pozycję arabeski pierwszego rodzaju, choć noga było dość nisko od ideału. – z pamięci wymieniała szczegóły mojego projektu. – Spojrzała na mnie z jeszcze większym zainteresowaniem – Urzekło mnie to piórko, - uniosła dłoń na wysokość oczu by podkreślić występowania tego drobnego elementu - choć bardzo odważnie dawać baletnicy maskę, która może się poruszyć i zasłonić jej oczy. Popracuj nad tym pomysłem. – doradziła.

- Dziękuję Pani. – wydusiła z siebie niepewnie spuszczając wzrok.

- Który projektant jest dla Ciebie inspiracją? – zadała kolejne pytanie, a ja zamiast się zastanowić odpowiedziałam od razu

- Gabriel Agrest.

Wzrok Ines mówił wszystko, zmroziło mnie to spojrzenie. Oczywiście powinnam powiedzieć, że ona, ale w tamtej sekundzie nie przyszło mi to do głowy. Odwróciła wzrok, a mój świat jakby się zawalił... straciłam okazję... Zapytała o imię dziewczyny naprzeciw.

- Anais Ugeux – Odpowiedziała płynnym francuskim.

- Po projekcie tak mocno nawiązującym do kultury Ameryki Południowej spodziewałam się, kogoś z hiszpańskimi korzeniami. Koronki do flamenko z lekkich materiałów mnie zaskoczyły. Dobrze, że dołączyłaś sposób zszycia tego w całość, bo miałabym problem z oceną. Strój wyglądał na ciężki. – Ines rozpoczęła dyskusję z dziewczyną która na oko było widać, że dziewczyna ma matkę lub ojca hiszpańskiego pochodzenia.

- Wiedziałam, że zrozumie Pani tą wizję.

- Podobały mi się kolory, ten beż z błękitnymi wstawkami na końcach bardzo ładnie się prezentował. – dodała kobieta, a ja słuchałam z wielką skruchą. – Czy ktoś był szczególną inspiracją? – dopytała

Mulata pewnie i z wielkim uśmiechem odparła jednym zdaniem:

- Borys Dymitrow – Ines wydawała się równie zdziwiona.

- Projektant teatru Bolszoj (od autora: opera na ternie Moskwy, na których deskach występują min. Zespoły Moskiewskiej Akademii Choreografii, jeden z najlepszych szkół baletowych na świecie), po Twoim etnicznym pochodzeniu spodziewałam się kogoś z kręgów Teatru Królewskiego (teatr na którego deskach występuje zespół Madryckiej szkoły baletowe)

- Jednak to bracia Dymitrow opracowali metodę szycia opartą o lekkie materiały, które potrafią zachować sztywność przy każdym ruchu.

- Mówisz oczywiście o strojach stylizowanych na matrioszki? – dopytała z zaciekawieniem.

- Tak, zainspirowały mnie te stroje do własnych eksperymentów z ściekami i materiałami. – Mówiła z takim zaangażowaniem, a ja niestety nie miałam pojęcia nawet o jakim rodzaju strojów rozmawiamy.

- A czy Twoja stylistyka nie jest przybliżona bardziej do brata Borysa – Iwana?

- Od kiedy zaczął projektować dla japońskich szkół baletowych stracił w moich oczach... - zawahała się co od razu wyłapała Ines.

- Ale? – Pociągnęła za język.

- Strój który przygotował do improwizacji Bando Tamasaburo, napawam nadzieją, że nie zapomniał o klasycznym stylu moskiewskiego baletu.

Cud - Biedronka i Czarny KotOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz