10. Dzień, w którym mną zawładnięto
- Chowaj pazury. – wymówiłem spokojnie wskakując przez okno do swojego pokoju. Półmrok panował w tym pustym pomieszczeniu. Moje kwami zniknęło szybko w szafce z serem. Otworzyłem ją i spojrzałem na niego karcąco.
- No i co młody się tak gapisz? – Spytał oburzony przegryzając łapczywie biały ser.
- Widziałeś co się dzisiaj stało? – Spytałem, z niedowierzaniem, że woli zagryzać ser, niż pomóc mi zrozumieć, co się stało jeszcze chwilę temu.
- No staruszek dał dziś radę. Dobrze, że nie wypadło mu biodro przy tylu akrobacjach – Plagg rozejrzał się po posiadanych serach i zaczął wąchać dwa z nich.
- Plagg! – Upomniałem go – Nie wiesz co się stało z Biedronką? – spytałem z złudną nadzieją.
- A niby skąd? Cały czas jestem z Tobą. – odpowiedział drwiącym głosem. Spodziewałem się tej odpowiedzi, a jednak zabolała.
- Ty wiesz kim jest Biedronka? – Spytałem po chwili namysłu. Udawał, że mnie nie widzi. Zasłonił się nawet serem, by schować się przed moim wzrokiem. Kiedy to nie działało odrzucił ser i spojrzał na mnie ze złością.
- Sprawdzę, co z Twoją księżniczką, ale potem zamykam się w tej szafce. – Wyleciał z wielkim oburzeniem przez okno. Ja za ten czas przygotowałem się na jutro, choć absolutnie nie umiałem się skupić, nie wiedząc co dzieje się z moją partnerką.
- Nie ma jej. – usłyszałem w końcu na odczepkę Plagga wlatującego przez okno. Moje oczy się rozszerzyły.
- Co, to znaczy że jej nie ma? – poprosiłem o doprecyzowanie.
- Ale jesteś dociekliwy! – narzekało kwami – Wyszła, może na spacer! – odburknął i schował się w swojej szafce.
- Plagg, to poważna sprawa. Oddała Miraculum? – dopytałem zaniepokojony. Kwami wychyliło się zza zamkniętych drzwi szafki.
- Nie, Staruszek ma taki fetysz. Uwielbia skakać po budynkach ubrany w obcisły strój z lycry w kropki. – Schował się ponownie. Zacisnąłem mocno pięść i uderzyłem w skrytkę ze złości. Nic jednak nie mogłem poradzić w tej chwili. Jednak obiecuję, że jutro po maturze zamiast na szermierkę, pójdę porozmawiać z Mistrzem Fu.
Z Biedronką musiało stać się coś złego... czułem to. Choć nawet nie wiedziałem gdzie jej szukać.
Kolejnego dnia była matura. Z nerwów o Biedronkę, nawet nie myślałem jasno o tym egzaminie. Czułem się rozkojarzony podjeżdżając pod szkołę. Wydawało mi się, że jestem jednym z ostatnich którzy przybyli. Wszyscy wydawali się jacyś nieobecni. Mylen z Ivanem nerwowo wertowali podręcznik z literatury, Nino odpływał w świecie muzyki. Alya natomiast nerwowo poruszała się po dziedzińcu. Gdy mnie zobaczyła podbiegła z nadzieją w oczach.
- Widziałeś Marinette? – Spytała chwytając mnie za ramiona.
- Jeszcze jej nie ma? – Stanąłem na palcach wypatrując znanych mi kucyków.
- Mówiłam już Pani Bustier, obiecała, że zadzwoni do jej rodziców, ale jej nadal nie ma, chciałam do niej iść, ale mi nie pozwalają, a to jest przecież po drugiej stronie ulicy. – Alya włączyła swój słowotok, starałem się ją uspokoić, jednak ona jakby w transie zaczęła czatować przy wejściu do szkoły. Wziąłem telefon i wysłałem jej szybką wiadomość, jednak nawet jej nie odczytała...
- Zapraszam wszystkich do sali! – Usłyszałem w końcu ciepły głos Pani Bustier. Alya ruszyła na nią cała w nerwach, poszedłem za nią, by nie zrobiła nic głupiego.
CZYTASZ
Cud - Biedronka i Czarny Kot
FanfictionMarinette w jeden wieczór drastycznie się zmienia: zrozumiała, że miłość do Adriena jest nieosiągalnym marzeniem. Postanawia oddać całą swoją energię, którą do tej pory poświęcała na Adriena, dwóm celom: zostać projektantką, oraz ukończyć szkolenie...