Dziedzice tronu polskiego

301 15 0
                                    

Minęło kilka chwil za nim zdecydowałam się otworzyć oczy. Serce podskoczyło mi do gardła, kiedy zobaczyłam, że szafa, która spadała na mnie, leży obok cała rozwalona. Nie mogłam zrozumieć co się stało. Chwile mi zajęło zauważenie, że leżę na ziemi, a obok mnie Gniezno cały przerażony.

-Matko! Poznań nic ci nie jest?! Całe szczęście udało mi się ciebie odciągnąć na czas na bok, nie chce nawet myśleć co by się stało, gdybym jednak nie zdążył!-Powiedział spanikowany Gniezno sprawdzając, czy nie mam żadnych obrażeń.

Na całe szczęście byłam jedynie w szoku. Nie trzeba było długo czekać za nim sprawcy tego zdarzenia pojawili się na miejscu. Kraków razem z Gdańskiem zbiegli z piętra i widząc całe zdarzenie przerazili się jeszcze bardziej niż do tej pory. Po upewnieniu się, że nic nam nie jest zaczęli szalenie przepraszać. Z tego co zrozumiałam z ich wypowiedzi to przenieśli, już kilka szafek i zabrali się za większą i cięższą. Jednak kiedy ją znosili to Krakowi u  jedna z rąk wyślizgnęła się. Szafa przechyliła się do przodu, Gdańsk nie zdołał jej utrzymać i tak szafa zaczęła spadać ze schodów. Zapewniłam ich, że nic mi nie jest i nie gniewam się, ponieważ to był tylko wypadek. Kiedy cześć emocji opadła do pokoju wszedł gospodarz. Warszawa jednak będąc sobą nie przejął się naszym stanem, tylko tym, że jego "drogocenna" szafa jest zniszczona.

-Wiecie ile pieniędzy mogliśmy na tym zarobić?! Jak można być tak lekkomyślnym...-kontynuował swoje pięciu minutowe narzekania Warszawa.

-Skończyłeś biadolić?- spytałam ewidentnie zirytowana.

-Po pierwsze: Tak, skończyłem. Po drugie: Wcale nie biadolę! Eh...dobrze, że chociaż nic wam nie jest.-Powiedział Warszawa przelatując swoim wzrokiem po nas i zatrzymał go na Krakowie.

Nie wiem czy to szok po wypadku, ale czyżbym usłyszała że Warszawa się nami przejął? Cud nad Wisłą, po prostu! Jenak szczęście nie trwało długo. Kraków z Gdańskiem w końcu wynieśli tę szafę na dwór. Warszawa w tym czasie podszedł do nas i powiedział co dokładnie się dzieje i co mamy robić. Mieliśmy na razie powynosić meble ze strychu, ponieważ zagradzają wejście do reszty pomieszczenia. Weszliśmy razem na trzecie piętro, gdzie rozejrzałam się dookoła. Typowy stereotypowy strych. Warszawa z Gnieznem zajęli się starym zegarem, tak zwanym "dziadkiem". Ja za to zabrałam blat stołu i zaczęłam go znosić, było mi niewygodnie, ponieważ był bardzo duży. Przez kilka dobrych minut jedynym zajęciem naszej drużyny było: wchodzenie po schodach, chwytanie jakiś mebli i znoszenie ich na dół. Kiedy przed domem uzbierała się sterta rupieci, w końcu utorowaliśmy sobie drogę do głębi strychu. Wszyscy narzekaliśmy na obolałe mięśnie, drzazgi i ilość tych mebli. Nawet żartobliwie wołaliśmy na Warszawę chomik, z powodu tych wszystkich śmieci. Jednak kiedy ostatni fotel znalazł się na dole naszym oczom ukazała się piękna kolekcja porcelany, obrazów, figurek i ogólnie tak zwanych durnostojek. Nikt z nasz już nie narzekał, pochłonęła nas oglądanie tych wszystkich dzieł sztuki. Warszawa obejrzał wszystko i stwierdził co chce zatrzymać, a co nie. Z resztę stwierdził, że zrobi nam te "łaskę" i pozwoli wziąć . Gen Janusza szybko się aktywował i po chwili było wiadomo co kto zabiera ze sobą. Teraz zostały nam tylko kartony,a w nich najgorszy strach wszystkich pracowników biurowców. Dokumenty, cała sterta. Chłopacy za komendą naszej stolicy znieśli je do salonu by potem je przejrzeć. Ja za to dobrałam się do skrzyni w kącie, zabierające najróżniejsze tkaniny. W czasie przeszukiwania skrzyni moje oczy zaświeciły się widząc złoty punkt na dole skrzyni. Rozgrzebałam materiały w skrzyni, by wyciągnąć znalezisko, które wpadło mi w oczy. Zdziwiłam się, gdy ujrzałam pozłacany materiał, jednak po chwili zorientowałam się, że to jedna suknia i dwie szaty wyjściowe. Ciekawiło mnie czemu to się tu znalazło. Złożyłam je staranie nie chcąc ich pognieść i ułożyłam obok.

-Jest w tej skrzyni coś ciekawego?-odezwał się ktoś za mną, dając mi zawał.

-...-przez chwile milczałam by następnie spojrzeć na Kraków stojący za mną i posyłając mu złowrogie spojrzenie, wskazałam na znalezisko.- Tak, jest....

-Pozłacane szaty?-spytał zdziwiony Kraków przeglądając je.

-Byłam tak samo zdziwiona.

Po tym zdaniu zapanowała cisza. Przeglądałam resztę zawartości skrzyni. Głównie były tam dywany, zasłony czy prześcieradła. Pod kolejnymi pięcioma zasłonami znalazłam złożony i gruby materiał. Chwile się z nim szarpałam, jednak po chwili wyciągnęłam go wywalając się do tyłu. Moja wywrotka zwróciła uwagę Krakowa, który spojrzał na mnie, a następnie na materiał.

-Co to jest?-spytał zabierając mi materiał.

-Nie mam pojęcia.-stwierdziłam jednak po rozłożeniu cześć materiału,  "zapaliła mi się żarówka ponad  głową".-To chyba....jakiś....gobelin...

W rzeczy samej był to stary gobelin. Kraków stwierdził, że jest podobny do tych Wawelskich. Kiedy w pełni go rozwinęliśmy na naszej podłodze naszym oczom ukazał się gobelin z drzewem genealogicznym. Jednak w wielu miejscach był powypalany i rozcięty.  Co najdziwniejsze że było to nie w jakiś landom owych miejscach, ale centralnie na środku miejsc gdzie powinien znajdować się wizerunek tej osoby i jej imię.

-To drzewo genealogiczne Polski!-stwierdziłam wskazując jej wizerunek na drzewie. Kraków jednak mi nie odpowiedział. Zajrzał z powrotem do skrzyni, gdzie z samego dna kufra wyciągnął obraz.

-To jest Polska i Węgry, a tu za nimi stoi Rzeczpospolita Obojga Narodów.-mówił powoli i wskazywał na postacie na obrazku.- Ale kto stoi razem z nimi?

Obraz przedstawiał zielona łąkę z Wawelem w tle. Z oddali pastwisko obserwował RON. Na łące widniała trójka bawiących się dzieci. Jeden był to Węgry ze swoją czerwono-białą-zieloną flagą, obok niego był nasz dobrze znany i kochany biało-czerwony kraj ,Polska. Razem z nimi się bawił się identyczny kraj do Polski jednak jednym szczegółem , który ich wyróżnia jest to że na środku posiadał x.

Z tyłu obrazu widniał napis: "Dziedzice tronu polskiego"




//////////////////////////////////////////////////////

Dziękuje Henodzianka za możliwość użycia jej OC w tej książce. Polecam sprawdzić jej konto.

Mam nadzieje, że się podobało.

Dziękuje za uwagę!
Za wszystkie błędy ortograficzne przepraszam!




Tajemnica Rodu PolskiegoOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz