1. Początek Katastroficznej Przygody

107 4 3
                                    

Spojrzałam za siebie. Jako ostatnia stałam na polu bitwy, wycieńczona, ale niezwyciężona. Wszyscy wiedzieliśmy, że ta bitwa będzie wymagała od nas całkowitego poświęcenia, walki do ostatniej kropli krwi. Teraz kiedy było już po wszystkim, mogłam być z siebie dumna, gdyż zatriumfowałam. Zaraz kurz opadnie, a kiedy to się stanie ludzie zaczną wiwatować na moją część, a ja mogę jedynie się zastanawiać czy całe moje poświęcenie nie było na marne. Straciłam wszystko i jeszcze więcej w pogoni za czymś tak błahym, czymś bezwartościowym. Zaślepiona swoją ambicją nie dostrzegłam tego na początku, a teraz było za późno by to zmienić.

-Stołeczne Miasto Poznań, Z wielkim uznaniem, szacunkiem I przyjemnością ogłaszam, że począwszy od tego dnia jesteś oficjalnym miastem...

Pii               Pii               Pii

Powoli otworzyłam zaspane oczy. Jeszcze całkowicie nieobudzona podniosłam swoją rękę i chwyciłam mój telefon, który ładował się na szafce nocnej. Odłączywszy go od ładowarki wyłączyłam ten irytujący dźwięk, będący moim porannym alarmem. Sprawdziłam godzinę i widząc tą jakże „nieludzką" godzinę szóstą rano, straciłam całą motywację by wstać z łóżka. Cicho jęknęłam i obróciwszy się na drugi bok chwyciłam moje pluszowe koziołki, Pyrka i Tyrka, przytuliłam je do siebie, a zwinąwszy się w kłębek próbowałam znowu zasnąć. Jednak nie miało znaczenia ile razy bym nie przewracała się z boku na bok, nie potrafiłam z powrotem wpaść w objęcia Morfeusza. Bez większego innego wyboru postanowiłam wstać z łóżka. Jeszcze całkowicie niedobudzona skierowałam się w kierunku okna I otworzyłam je na oścież.

Zimne poranne powietrze od razu uderzyło w moją twarz, otrzeźwiając mnie i budząc do życia. Mimo wszystko mały uśmiech zawitał na mojej twarzy słysząc zaranny śpiew ptaków. Słuchając ich wokalizacji udało mi się przypomnieć ostatnie szczegóły z mojego zwariowanego snu. Zwinnym krokiem złapałam mój sennik, leżący obok mojego telefonu na szafce nocnej i przysiadając na parapecie mojego okna zaczęłam opisywać swój sen. Cicho westchnęłam z ekscytacji i zawstydzenia zapisując ostatnie szczegóły mojego zwariowanego wymysłu sennego. Śniło mi się, że zostałam ogłoszona ,,Królową Ziemniaków". Po wielu różnych konkurencjach, byłam jedyną osobą, która jeszcze stała, tym samym pokonałam sporą grupkę innych krajów. Nie tylko przyniosłam zaszczyt Polsce, ale także zostałam zaproszona jako honorowy członek tak zwanego „Ziemniaczanego Bractwa". "Ziemniaczane Bractwo" było przezwiskiem grupy państw, z którymi ziemniaki były często kojarzone. Aczkolwiek pewne plotki głosiły, że taka grupa naprawdę istnieje, dodatkowo mają oni dostęp do niesamowitych broni związanych z ziemniakami. Były to jedynie plotki, a może jednak...? Potrząsnęłam głową, wyrzucając głupie poranne myśli z mojej głowy. 

Czując, że mój pokój dostatecznie się przewietrzył, przymknęłam okno, przy czym z zaniepokojeniem spojrzałam na ogródek znajdujący się za moim oknem. Obecny stan pogodowy zostawiał wiele do życzenia. W jednym tygodniu było ciepło, aby w następnym zaczął padać śnieg. Takie huśtawki temperatur poważnie szkodziły wielu roślinom, miałam tylko nadzieje, że nie spowoduje to większych szkód na moich grządkach. Oglądnąwszy dokładnie należący do mnie ogródek, rzuciłam przelotne spojrzenie w kierunku lasu, znajdującego się blisko mojego domu. Byłam ciekawa jak te zmiany temperatur wpływają na tamtejszą roślinność, chyba będę musiała w wkrótce przejść się i sama przekonać jak sprawy się w nim mają.

 Miałam zamiar odejść od okna, gdy moją uwagę przykuło coś dziwnego. Wśród gęstwiny drzew zdawało mi się, że widzę cienistą postać, ale kiedy tylko mrugnęłam, postać ta znikła. Zdecydowanie nie byłam jeszcze całkowicie przebudzona i potrzebowałam mojej rannej dawki kofeiny z mojej porannej czarnej herbaty. Całkowicie zamknęłam okno i podeszłam do szafy, by wybrać strój na dzisiejszy dzień. Od razu zacząłem szukać mojego ukochanego swetra Lecha Poznań, ale z zawiedzeniem przypomniałam sobie, że przez pewnego jego mościa znajduje się w praniu. Zaplanowanie morderstwa muszę zostawić na później. Ze smutkiem zamiast tego wybrałam jakąś pasiastą bluzkę, do tego dobrałam czarną kurtkę i jakieś pierwsze lepsze czarne spodnie. Będzie to musiało starczyć, dopóki nie zrobię prania i nie odzyskam ukochanego swetra. Zresztą patrząc na dzisiejsze zadania i robotę do wykonania nawet ten komplet lepiej pasuje. 

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Mar 14, 2023 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Tajemnica Rodu PolskiegoOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz