Początek.

31 1 0
                                    


>>>Nathaniel<<< 

   Pierwszy dzień praktyk w zakładzie poprawczym. Wchodzę w mury budynku i staję się przygnębiony, wyobrażam sobie te zbłąkane spojrzenia śledzące moje ruchy. Poprawiam bluzę. Coś sprawia, że czuję się niekomfortowo, coś nie pozwala mi odwrócić głowy by spojrzeć na tych wszystkich nastolatków ze splamionym sumieniem. Może to strach? Strach, że zobaczę coś, co sprawi iż wrócę stąd inny?

Przemierzam korytarz, dyskretnie się rozglądając. Wyblakłe zielone ściany, a pod nimi ławki jak na szkolnych korytarzach. Szara podłoga, cała w zarysowaniach. Teraz widzę jak bardzo to wszystko różni się od moich wyobrażeń.

W całej tej szarości korytarza w skrzydle, które zajmują dziewczęta moją uwagę przyciąga tablica ogłoszeń. Zaciekawiony tym co wychowankowie mogą tutaj robić żeby nie oszaleć zatrzymuję się i czytam o kółkach zainteresowań, organizowanych przez wychowawców.

Muzykalne wtorki
Literackie piątki
Planszowe niedziele

Niewiele tego ale i tak jest lepiej niż myślałem. Skoro wychowankowie mają możliwość obcowania z innymi oraz predyspozycje do otwierania się na bodźce zewnętrzne jak muzyka, która wpływa na samopoczucie, zdrowy zastrzyk rywalizacji czy chwilowe oderwanie się od rzeczywistości i wgłębienie się w życie postaci literackich, to może ułatwić mi to zadanie.

-Za chwile rozpoczną się zajęcia panie Woods.- słyszę głos jednej z wychowawczyń. Odwracam się w jej stronę i z delikatnym uśmiechem kiwam jej głową na znak zrozumienia. Staram się opanować nerwy i ruszam za nią do sali 102 gdzie będę prowadził swoje pierwsze zajęcia w tym miejscu. Przecież to tylko zwykła rozmowa z trudną młodzieżą Nathaniel. Dasz radę!

-Dzisiaj na spotkaniu będą obecne same dziewczęta, z chłopcami pańskie zajęcia zostały przeniesione na poniedziałkowe popołudnia. Nowy harmonogram czeka na pana w pokoju socjalnym. Mam nadzieję, że to żaden kłopot? – marszczę brwi na tę informacje i zastanawiam się skąd ta zmiana, skoro zajęcia miały być grupowe. Kobieta widząc moją reakcję zatrzymuje się przede mną . – Proszę pytać.- mówi.

- Skąd ta zmiana? Kierownik placówki w mailu informował mnie o zebraniach grupowych. – patrzę na moją towarzyszkę i widzę, że jej postawa się zmienia. Twarz tężeje do tego stopnia, że wygląda jak wyciosana z kamienia. Jej wcześniej opuszczone wzdłuż ciała ręce, teraz ciasno obejmują jej ramiona, a dłonie pocierają miarowo, jakby próbowała się ogrzać. Zachowuje się jakby toczyła wojnę wewnątrz siebie czy powiedzieć mi to o czym myśli, czy lepiej będzie jak wciśnie mi jakąś bajeczkę.

- Proszę mnie posłuchać panie Woods i nie zrozumieć źle. Kierownik placówki jest od kierowania nią, ale z całym szacunkiem, nie zna on naszych wychowanków. Nie wie czego potrzebują od takich zajęć, tak samo jak nie wie, że zebrania grupowe dziewcząt i chłopców z nowym psychologiem nie przyniosą efektu. – przechylam głowę. A to ciekawe. Widocznie pan Wells – kierownik placówki, oraz jedna z wychowawczyń za sobą nie przepadają.

-Przepraszam, pani? – pytam, uświadamiając sobie, że nie wiem jak się nazywa. Kobieta wyciąga do mnie dłoń i grzecznie się przedstawia.

- Laura Wick. Zajmuję się dziewczętami w tym ośrodku.

Ściskam jej dłoń i kiwam głową.

- Nathaniel Woods. Miło mi poznać. – uśmiecham się. - Powiedziała pani coś co mnie bardzo zainteresowało. Otóż, wspomniała pani o potrzebach wychowanków. Nie ukrywam, że gdyby pani rozwinęła się na ten temat, bardzo ułatwiłoby to moją pracę.

Wychowawczyni wzdycha i odwraca się na pięcie. Posłusznie idę za nią, wiedząc, że prowadzi mnie do sali.

- Znam swoje dziewczynki, panie Woods. To takie młode osoby, które naprawdę nie miały łatwego startu w życiu. Wykształciły zatem w sobie mechanizmy obronne. O ile ufają sobie, na tyle, żeby ze sobą obcować, tak nie robią tego przy nikim innym.

- Uważa pani zatem, że przy chłopcach by się nie otworzyły? Żeby nie ujawniać swoich słabości? - pytam. A więc ona po prostu je chroni, rozumie te młode kobiety i chce im zaoferować jak największy komfort.

- Ja wiem, że by się nie otworzyły. Pan też na pewno by nie chciał, żeby ktoś spoza pana kręgu zaufanych znał pana słabości. Żeby móc tę wiedzę później wykorzystać do złych celów.

Ma rację, nie chciałbym. To pomaga mi lepiej zrozumieć sytuację. Wiem już, że musze nastawić się na to, że na zaufanie będę musiał sobie zapracować.

Zatrzymujemy się przed salą. Biorę głęboki oddech i sięgam do klamki, kiedy zatrzymuje mnie głos Laury.

- Panie Woods? – zastygam i odwracam głowę w jej kierunku. Kobieta spogląda na mnie i z cieniem uśmiechu mówi:

- Powodzenia.

Po czym odwraca się i odchodzi. Kiwam głową i wchodzę do sali z myślą o chwili samotności, która szybko pryska w momencie w którym odwróciłem się od drzwi. Para zielonych , prawie przejrzystych oczu wpatruje się we mnie ze strachem. Po kilku sekundach w których wpatrywaliśmy się w siebie jej spojrzenie twardnieje i staje się buntownicze. Odwraca głowę i rusza do okna by usiąść na parapecie. Przez chwilę rozważam myśl o wyjściu i zostawieniu jej samej, szybko jednak decyduje się na coś innego.

-Cześć, jestem Nathaniel, a Ty? – pytam, jednak nie uzyskuję odpowiedzi. – Przyszłaś na zajęcia? – kolejne pytanie i kolejny brak odpowiedzi.

Po pięciu minutach bezsensownego czekania na odpowiedź ruszam do tablicy gdzie starannie zapisuję swoje imię i nazwisko, kiedy nagle słyszę cichy głos, dosłownie taki jak mruczenie kota z oddali:

-Jestem Nan.

Odwracam się, lecz ona nadal spogląda w okno. Patrzę się na nią i nawet nie wiem kiedy zaczynam ją podziwiać. Krucze, długie włosy upięte w niedbałego warkocza, chuda postura, zbyt chuda i ta smutna twarz... 


_______________________________________________________________

Drodzy czytelnicy! 

Postanowiłam ruszyć z czymś nowym i przede wszystkim z czymś innym.Pomysł na te opowieść rodził się od bardzo dawna, ciągle był szlifowany i dopracowywany. Nie ukrywam, zależy mi na waszej opinii. Proszę, nie krępujcie się komentować i dzielić swoją opinią. Wrzucam ten oto fragment na przystawkę, od was natomiast zależy czy przejdziemy do dań głównych. Jeśli przyjemnie się wam czyta Początek i dostrzegacie potencjał w tym co piszę, pozostawcie po sobie pamiątkę. 

Dziękuję! 

KonsekwencjeWhere stories live. Discover now