Z polecenia

63 5 13
                                    


Ból powoli zaczynał się przebijać do jego świadomości. Zaklął pod nosem. Przez Sabura zarobił dodatkowe rany, którymi musiał się zająć. W kryjówce nigdy by im ich nie pokazał, a wiedział, że sam nie da rady i nie poradzi sobie wystarczająco dobrze. Wcześniej zorientował się, gdzie mieszka człowiek, który po okazaniu listu, mógłby mu pomóc i byłby wystarczająco godny zaufania, by powierzyć mu swe zdrowie i życie. Klął pod nosem wściekły jak osa i stanął przed drzwiami jego domu. Rozejrzał się czy aby nikt go nie obserwuje i załomotał mocno, modląc się w duchu, by był w domu.

Po chwili drzwi się otworzyły i stanął w nich mężczyzna w sile wieku, ale już nie młody.

- Witaj, nieznajomy. Cóż cię sprowadza w moje skromne progi.- powiedział spokojnie, mimo, że widział iż młodzieniec jest ranny, a strużka potu spływa mu po skroni.

- Mogę wejść? Wszystko opowiem, tylko nie tutaj.- powiedział twardo, ale i cicho.

- Oczywiście. Wejdź, proszę.

Wpuścił go do środka i zamknął drzwi. Od razu poprowadził na łóżko i posadził. Zabrał się za parzenie odpowiedniego naparu.

- To cóż cię do mnie sprowadziło?- ponowił pytanie krzątając się.

- Sam przeczytaj.- powiedział z rosnącym trudem i wyciągnął zza pasa małą kopertę.

- Co to?- zerknął nieufnie na kartkę pozginaną w formę małej pożółkłej koperty.

- Nie wiem, co on tam nabazgrał, ale to podobno twój przyjaciel. Powiedział, że jak będę miał kłopoty, to mi pomożesz.

- Kto taki?- zapytał podejrzliwie

- Fadrim Udina. Zadowolony?- warknął, choć ledwo go już było słychać.

Mężczyzna wziął kopertę z jego widocznie omdlewającej już ręki. Przelał napar do kubka i podał mu. Obserwował jak młodzieniec podejrzliwie wącha napój, waha się, ale wypija. Odebrał kubek i zabrał się za czytanie.

" Drogi przyjacielu,

wydarzyło się coś nieprawdopodobnego. Pamiętasz jak krążyły po miasteczku opowieści o nazwijmy to "przepowiedni", kiedy to w niespokojny czas miał się pojawić człowiek o duszy drapieżnego ptaka, spojrzeniu demona i sercu pełnym miłosierdzia? 
Pytam, gdyż spotkałem chłopca o spojrzeniu samego syna Iblisa! Płynne złoto w jego oczach jest zarazem straszne i piękne. Należy do białoskrzydłych. Owiany jest już, u nas złą sławą, ale nie raz ratował bezbronnych od dręczących nas strażników. Pomagał mieszkańcom, choć nikt go nie zmuszał. Niewielu o tym, wie, gdyż surowo przykazuje, by nie chwalić się. Słyszałem, że wyrusza w podróż do Damaszku, więc chciałem się mu odwdzięczyć za jego dobroć i polecić go tobie, drogi przyjacielu. Na pewno w twoim mieście również dokona tak szlachetnych czynów. Jednak może się zdarzyć, że przeciwników będzie zbyt wielu nawet jak na niego. Pomóż mu proszę. Wiem, że jesteś dobry w tych sztukach. Ewentualną zapłatę za pomoc otrzymasz ode mnie. Chłopak i tak ledwie parę groszy przy duszy ma. Zresztą, zrozumiesz wszystko, kiedy go spotkasz.

Twój oddany przyjaciel"

Kiedy skończył spojrzał na siedzącego chłopaka. Miał zamknięte oczy, lekko rozchylone usta i niepokojąco ciężki oddech. Widocznie gorączkował. Mężczyzna zakładał, że powodem tego jest rana na ramieniu, która przesiąkła przez niedbały opatrunek. Postanowił zaryzykować, skoro stary przyjaciel tak ciepło się o nim wypowiada. Był to pierwszy z "białoskrzydłych" jak ich nazywali, którego zdawał się lubić, co do tej pory mu się nie zdarzyło, a znał go przecież 20 lat! Ostrożnie zrzucił mu kaptur z głowy i położył dłoń na czole. Chciał zabrać rękę, ale został pochwycony. Zaskoczony spostrzegł, że obserwują go lśniące gorączką złote oczy. Uścisk był słaby, ale był. Dziwiło go to, że w ogóle był w stanie reagować. Zwykle ludzie po tych ziołach spali przynajmniej dwie godziny i na nic nie reagowali! Doprawdy silny i niesamowity był posiadacz tych przerażających oczu.

Uczeń i MistrzOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz