Bonus- spotkanie w bibliotece

55 5 0
                                    


Malik siedział w bibliotece i skupiony studiował księgę tratująca o poważnych rzeczach. Nie to, że jakoś szczególnie go to fascynowało, ale była to jedna z tych rzeczy, które warto znać, a przynajmniej mieć w niej jakieś rozeznanie. Cisza jaka panowała w tym miejscu sprzyjała skupieniu i kontemplacji. Można było w ciszy i spokoju rozważać przeróżne zagadnienia. Było tak do momentu, kiedy po skąpanym w ciszy wnętrzu rozległ się poirytowany głos Nadima.

- Altair! Na litość Najwyższego! Ile razy mam ci powtarzać, że moja biblioteka to nie twoja kryjówka! Znowu zwiałeś z lazaretu, nicponiu!

- Ciii...

- Nie denerwuj mnie, bo zawołam straże.

- A może chcę coś poczytać?

- Kogo ty próbujesz oszukać, niecnoto?- westchnął kapitulując. 

- Może kogoś mi się uda.- odpowiedział rozbawionym tonem głosu, w którym czaiła się lekko drwiąca nuta. 

Nadim westchnął tylko ciężko i wrócił do sklejania księgi, która jakiś czas temu miała gwałtowną podróż z jednego końca biblioteki na drugi. 
Malik bacznie przysłuchiwał się tej wymianie zdań, zdumiewając, że w takiej ciszy nie było słychać kroków tylko dopiero krzyk bibliotekarza zaalarmował o pojawieniu się intruza. Wzdrygnął się, kiedy krzesło obok skrzypnęło złowieszczo.

- Co czytasz?- rozległ się tuż przy jego uchu głos, który przed chwilą dochodził się ze starym Nadimem.

Malik przestraszony spojrzał na intruza, który wręcz zmaterializował się tuż obok. Miał na sobie białą dżalabiję przewiązaną niedbale czerwoną szarfą, szare spodnie i wysokie buty, które wszyscy noszą. Nie wyglądały na jakoś specjalnie wygłuszane. O dziwo na głowie nie miał swojego nieodłącznego kaptura. Miał kasztanowe, krótkie i niesfornie rozwiane włosy, złote, lśniące oczy i ładną jasną twarz, skażoną wyłącznie cienka blizną  biegnąca przez wargi. Malik czuł dziwne ukłucie gdzieś w żołądku i cichy głosik, który szeptał, że to właśnie na niego czekał. 

- Nic ciekawego. To raczej ciężka i w ogóle nie interesująca pozycja.- wydusił ledwo. 

- Hmm... coś czuję, że marzą ci się o wiele przyjemniejsze POZYCJE.- mruknął tak, że  Malik poczuł ciarki nie tylko na plecach.

Altair przybliżył się jeszcze bardziej ciekawie zerkając to na księgę to na chłopaka siedzącego obok i próbującego czytać. Malik poczuł uderzenie gorąca na policzkach. Z jednej strony czuł się zdezorientowany, ale jego twarda logika mówiła, że on tylko żartuje i drwi sobie. Postanowił odpłacić mu tym samym, a przy okazji skorzystać. Skrócił dzielącą ich odległość i czerwieniąc się pocałował go w usta. Zasmakował i odsunął się. W myślach analizował doznania, zastanawiając się czy było warto.

- Ciekawe czy książka i stół wytrzymają.- mruknął złotooki, kiedy minął  mu pierwszy szok. 

Malik okazał się być pierwszym chłopakiem, który nie wymiękł i jeszcze odważył się na tak śmiały atak! 

- Nawet nie próbuj, bo ucierpi twój śliczny pysk i pewnie któryś z regałów.- odpowiedział Malik udając, że strasznie go ta lektura fascynuje.

- Chyba cię polubię. Masz chwilę wieczorem?- rzucił uśmiechając się lekko

- Co? Już się chcesz na randkę umówić?- warknął zanim pomyślał, co wygaduje. 

- Myślałem o małym sparingu. Muszę się rozruszać. Nie przypuszczałem, że możesz być taki szybki.- powiedział uśmiechając się wrednie z lekką i zdecydowanie rozbawioną nutą głosu. 

- Pf... ale nie dam ci forów, bo byłeś ranny.

- Nie chcę ich.- burknął wstając.

Malik spojrzał na puste krzesło i był zaskoczony, że już sobie poszedł. Z jakiegoś powodu chciał żeby siedział obok dłużej. Westchnął tylko i znów pogrąży się w lekturze. Przez niego musiał zaczynać od początku strony, bo już nie pamiętał o czym było. 
Wgryzał się właśnie w kolejną, kiedy coś łupnęło tuż obok tak, że mało zawału nie dostał. 

- Co ty do cholery robisz, idioto?- wysyczał wciąż czując jak mu serce mało z piersi nie wyskoczyło

- Przyniosłem coś dużo ciekawszego. Może nie takie mądre, ale strasznie ciekawe.- powiedział  

- Dla ciebie to chyba książka z bajkami w formie kolorowych obrazków. 

- Też są. No sam zobacz.- rzucił niezrażonym głosem 

- Jesteś niemożliwy.- westchnął zrezygnowany i spojrzał na opasłe tomisko. 

Altair uśmiechnął się tylko i otworzył księgę w miejscu,  gdzie skończył ostatnio. Wskazał mu ustęp i sam zanurzył się w lekturę. Malik niechętnie spojrzał na tekst sądząc, że to jakieś opowiastki wyssane z palca dla dzieci na dobranoc. Jednak po kilku linijkach tekstu zorientował się, że tak nie do końca. Zagadnienia opisywane tam były co najmniej abstrakcyjne, ale na swój sposób logiczne. Spojrzał dyskretnie w bok. Złote oczy z zapałem i skupieniem ślizgały się po kolejnych linijkach tekstu wręcz go pożerając. Na policzkach nieśmiało pojawiły się rumieńce ekscytacji. Taki mu się spodobał. Skupiony i pełen dziecięcej pasji. 

- Skończyłeś? Mogę przewrócić dalej?

- Tak. Skąd masz ta księgę? Nie widziałem tu czegoś takiego. 

- Z miejsc, do których się nie chadza.- szepnął konspiracyjnie, a w jego oczach była pasja, ekscytacja i łobuzerskie rozbawienie.

- Żarty se robisz? Nadim pilnuje zakazanych działów tak, że nawet myszy tam nie ma.

- Jedną widziałem. 

- Ta. Miała na imię Altair?- westchnął z rezygnacją.

Chyba nie było miejsca, w które się nie wcisnął i którego nie zwiedził. Zwłaszcza te, do których nie wolno było zaglądać, nie mówiąc już o wynoszeniu czegokolwiek. 

- A nie zdążyłem zapytać.- powiedział wyszczerzając się w uśmiechu i przewracając stronę. 

- Nadim nas zabije jak zobaczy, co czytamy.

- Jak mu powiesz co to za księga i skąd, to trzeba będzie szybko wiać. 

- Mam nadzieję, że głupotą się nie można zarazić, bo ty jesteś jej nosicielem. 

- Och.... więc o to mu chodziło jak darł ryja: ty chorobo jedna, ty zarazo chodząca i tak dalej?

Malik tylko uderzył się dłonią w czoło zastanawiając się czy czasem uroda nie idzie w parze z głupotą. Nosz, to jeszcze gorzej niżby próbował coś Kadarowi tłumaczyć. 
Chciał coś odpowiedzieć, ale zobaczył, że został zignorowany na rzecz książki. Zastanawiał się jak to możliwe, że cokolwiek, co nie jest walką może go aż tak fascynować. 

- Mówią, że nie umiesz pisać, czytać ani nawet liczyć. 

- Plotkują jak głupie baby na targu. O, rany. Tego właśnie szukałem!- powiedział nie przerywając sobie czytania i najwyraźniej wcale mu to nie przeszkadzało w rozumieniu tekstu. 

W tym momencie Malik mu tej umiejętności pozazdrościł. Sam znów już nie pamiętał o czym czytał przed chwilą. Wcale nie kusiło zaczynać czytania po raz kolejny, zwłaszcza, że mógł się na niego patrzeć do woli i całkowicie bezkarnie. Tak był pochłonięty tekstem, że nic mu nie przeszkadzało, ale słyszał i rozumiał, co się do niego mówi. Takiej podzielności uwagi tylko pozazdrościć. Pomyślał, że dorośli faktycznie mają rację i jest małym geniuszem, ale wyjątkowo ciężko go zmusić, by robił coś co go nie interesuje. Wszyscy tylko opowiadali jaki ten ma wstręt do czytania i czegokolwiek innego niż walka. A tu, zaczytywał się w jakimś starym ledwo zrozumiałym manuskrypcie o rzeczach tak abstrakcyjnych, że pojąć to wyjątkowo ciężko i niemal niemożebnie, a on to czyta jak opowieść z przygodami pełnymi magii i nieznanych miejsc. Udawał więc czyta razem z nim, ale bardziej fascynowała go postać złotookiego niż starożytne zapiski jakiegoś szaleńca. 

Uczeń i MistrzOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz