Był przepiękny zimowy dzień, a zajęcia z panną Stacy odbywały się na dworze. Piękno lasu zachwycało mnie na każdym kroku. Suche gałęzie przypominały kościste ręce, które próbują nas złapać. Jaki byłby świat bez zimy? Na pewno nie byłby tak cudowny i różnorodny. Kocham każdą porę roku, bo każda mnie zadziwia swoją urodą.
Poszliśmy nad zamarznięty staw, który znajdował się dość daleko od szkoły. Panna Stacy uwielbiała robić lekcje na świeżym powietrzu. Niektórzy nie byli zadowoleni z dzisiejszej wyprawy.
—Zaraz tu zamarznę!—krzyknęła Ruby.
—Mogę dać ci swoje rękawiczki-powiedział Moody po czym zdjął okrycie swoich rąk i podał dziewczynie. Zawstydzona Ruby przyjęła je i podziękowała.
Panna Stacy opowiadała nam o niebezpieczeństwach, które mogą się zdarzyć gdy wejdziemy na zamarznięty lód. Oczywiście Billy nie słuchał, bo wolał rzucać w dziewczyny śnieżkami. Jedna trafiła prosto w plecy Ruby, która po zadanym ciosie poślizgnęła się i prawie upadła, prawie bo Gilbert zdążył ją przytrzymać.
—B-bardzo c-ci dziękuje Gilbercie—powiedziała cały czas patrząc w jego oczy. On posłał jej lekki uśmiech po czym odszedł.—Widziałyście to?! Gilbert się do mnie uśmiechnął! Nie mogę w to uwierzyć—mówiła prawie skacząc z radości.
—Gilbert się do ciebie tylko uśmiechnął nie powinnaś się tak ekscytować—powiedziała Ania bez większych emocji.
—Mówisz tak bo mi zazdrościsz wiem, że podoba ci się Gilbert—
—To nieprawda!—Ania kipiała ze złości.
—Aniu uspokój się, Ruby nie mówiła tego na poważnie—Diana
próbowała uspokoić dziewczyny.Nagle usłyszeliśmy głos Panny Stacy.—Wracamy! Proszę ustawić się bo muszę was policzyć.
W drodze powrotnej usłyszałam rozmowę chłopców. Rozmawiali o tym, że jutro po szkole przyjdą nad ten sam staw i najodważniejszy stanie na środek jeziora. Ten pomysł był niedorzeczny, musiałam coś na niego zaradzić.
Gdy wszystkie lekcje już się skoczyły zauważyłam, że przed szkołą zrobiło się zbiorowisko. Gdy podeszłam bliżej usłyszałam „Nie przecież Ania tego nie zrobi."
—Czego nie zrobię?—powiedziałam na tyle głośno aby mnie usłyszeli.
—Nikt cię nie o nic nie pytał kundlu—roześmiał się billy.
—Ale jak już przyszłaś to ci powiem. Wybieramy się jutro na zamarznięty staw, tam będziemy wybierać najodważniejszą osobę z klasy. Oczywiście psy nie są tam mile widziane, a zwłaszcza te co są tchórzliwe i histeryczne jak ty—
—Daj spokój Billy ta sierota nigdy by sie nie odważyła stanąć do walki z tobą—dodała śmiejąc się Josie.
—Ania jest z pewnością najodważniejsza sobą jaką znam i nie potrzebuje tego udowadniać—stanęła w mojej obronie Diana.
—Jeśli niczego się nie boi to niech przyjdzie jutro nad staw—powiedział Billy a potem wszyscy się rozeszli.
—Aniu obiecaj mi, że tego nie zrobisz—mówiła do mnie
zmartwiona Diana.—Oczywiście, że tam nie pójdę. Nie interesują mnie te dziecinne zabawy— zapewniałam moją przyjaciółkę.
___________________________
CZYTASZ
One shoty / anne with an e.
FanfictionBędę tu wstawiać one shoty na podstawie serialu Ania nie Anna.