Rozdział VIII

2.3K 180 12
                                    

           Przeszukali już osiem domów i dwa sklepiki. Nie znaleźli jednak wiele. Łącznie dwie puszki fasoli, butelkę wody oraz 4 zupki w proszku, a do tego parę ubrań dla Mel: dwie pary czarnych spodni, trzy koszule flanelowe i parę bluzek, wiedział od razu, że koszule na pewno będą za duże, ale nie miała zamiaru wybrzydzać z tego powodu. Daryl stwierdził, że skoro okolica jest „czysta„ zaciągną się trochę dalej niż planowali wcześniej. Przeszukali kolejne dwa domy, które były całkowicie zdemolowane i przeszukane bardzo dokładnie przez inne grupy. Kawałek za nim stała mała kamieniczka, nad drzwiami wisiał szyld z nazwą jakiegoś małego sklepiku. Zachowując ostrożność zbliżyli się do niej. Drzwi były zabarykadowane nie tylko od zewnątrz ale i od środka. Był to dla nich dobry znak. Istniała możliwość znalezienia czegoś do jedzenia i nie tylko. Daryl, jako najstarszy z grupy, podszedł do okna wystawowego i nie za mocno uderzył w nie parę razy ręką. Nakazał reszcie grupy żeby byli cicho i nasłuchiwał sztywnych. Gdy nic nie usłyszeli wybił okno.

-Tay zostajesz na straży. Jak by coś nadchodziło wchodź do środka i mów – powiedział Daryl do Taylera. Ten tylko przytaknął. Dixon ruchem ręki skazał Mel i Dylanowi żeby weszli za nim do środka.

-Mel zostań tu póki nie sprawdzimy parteru – powiedział do niej Woods, oddalając się w stronę regałów. Jednak pomieszczenie okazało się „czyste'', więc tak jak obiecał Dylan szybko wrócił po Melanie. Tak jak się spodziewali – sklep był pełen zapasów. Daryl nie był jednak do końca przekonany czy ma się cieszyć, wiedział, że coś musi się tu czaić skoro sklep był tak dobrze zamknięty. Ostrożnie stąpał między regałami wkładając do toreb jak najwięcej potrzebnych rzeczy. Melanie robiła to samo w innej alejce. Kiedy weszła pomiędzy dwa ostatnie regały w jej alejce poślizgnęła się, na dość sporych rozmiarów, kałuży. Zanim cała w niej wylądowała z jej gardła samoczynnie wydobył się głośny pisk. Wystraszony Dylan i Daryl rzucili torby i ruszyli na pomoc Mel myśląc, że jednak gdzieś zdołał się ukryć sztywny, jednak kiedy Woods zobaczył stojącą Mel z mokrymi spodniami, która jęcząc rozmasowywała dół pleców nie wytrzymał i po prostu parsknął śmiechem.

-serio Mel? Jak mogłaś jej nie zauważyć? - zapytał ze śmiechem Dylan wskazując na mokrą plamę. Ta natomiast spiorunowała go wzrokiem

-nie zauważyłam bo pakowałam rzeczy po kolei – odpowiedziała – lepsze pytanie to skąd ona się tu w ogóle wzięła. No wiecie to w końcu budynek. Ma dach i te sprawy...

-ma dach, który najwyraźniej przecieka – oznajmił Daryl wskazując palcem na sufit. Był cały przemoknięty, wyglądał na wpół zgniły, ale woda dalej przeciekała pojedynczymi kroplami. – po prostu uważaj następnym razem, a teraz szybko pakować resztę i wynosimy się.

            Wszyscy znowu wzięli się do roboty. Daryl cały czas był nie spokojny, ciągle sądził, że za łatwo im poszło, miał obawy, że coś mogło być tu zamknięte nie bez powodu. Gdy spakował swoje torby do pełna podążył z nim do drzwi, gdzie cały czas czekał na nich Tay

-i jak wam idzie?- zapytał, gdy tylko ujrzał Dixona  

-dobrze, ten sklep był prawie nie ruszony, wydaje mi się, że damy radę zabrać wszystkie rzeczy. A jak tu?

-spokojnie i czysto. Nie ma śladu po sztywnych i innych grupach

-to dobrze. Pilnuj dalej ja idę pomóc Dylanowi

- jasne – odpowiedział Tay, patrząc przez chwile na znikającą sylwetkę Daryla.

            Mel właśnie pakowała ostatnią półkę regału, nucąc pod nosem jakąś piosenkę dla zabicia nudy, kiedy usłyszała jakieś szmery. Momentalnie znieruchomiała. Wstała z podłogi i zaczęła nerwowo rozglądać  się dookoła. Nic nie zauważyła. Schyliła się by jedną z ostatnich puszek umieścić w torbie kiedy szmery stały się wyraźniejsze – usłyszała dokładnie jak ktoś stawia ciężkie jednak niezbyt pewne kroki zaraz nad jej głową. Spojrzała w górę i przeraziła się. Sufit nad jej głową delikatnie uginał się najwyraźniej pod ciężarem czyjegoś ciała. Wystraszona pisnęła niezbyt głośno, ale kroki wzmocniły swoją siłę i skumulowały się tuż nad nią. Wydawało się jej , że jej nogi wrosły w posadzkę sklepu.

Awake || Dylan O'BrienOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz