Rozdział XIII

1.6K 140 39
                                    

-nowa? - powtórzył Shane i spojrzał na Mel z wysoko podniesioną brwią.

Dokładnie przyjrzał się sylwetce dziewczyny, by za chwilę znowu skierować wzrok na Ricka.

-czy nie powinniśmy razem ustalać takich rzeczy? - zapytał po chwili, a w jego głosie można było wyczuć nutkę irytacji i gniewu.

- to była nagła sytuacja, nie było na to czasu, a ty byłeś na...

- nie było mnie raptem półtora dnia! - przerwał Walsh Rick'owi - a wy już znaleźliście kolejną przybłędę do utrzymania!

Melanie zauważyła jak ciało Dylana, za którym wciąż próbowała się ukryć, tężeje a dłonie zaciskają się w pięści.

- nie jest żadną przybłędą - warknął krótko, podchodząc o krok bliżej- znaleźliśmy ją kiedy uciekała przed grupką sztywnych, była ranna i wykończona, mieliśmy ją tak zostawić?!

- zabierz ją stąd, zaraz może być tu bardzo nieprzyjemnie - mruknął cicho Daryl do Taylera, widząc, że zaraz może dojść do rękoczynów. Ten zaś zgodnie z polecenie delikatnie chwycił Mel za ramiona i odciągnął w stronę domu, mówiąc, że to czas by zmienić jej opatrunek. Dziewczyna po raz ostatni obejrzała się za siebie słysząc coraz bardziej podniesione głosy, jednak zauważyła tylko jak Dixon mówi coś do Dylana, a następnie jak odchodzą w stronę ogrodzenia.


***



Dylan od godziny siedział pod camperem, próbując usłyszeć cokolwiek. W środku siedział Dixon, Rick oraz Shane. Ich rozmowa zaczęła się od wypadu Walsha, a skończyła na kłótni z powodu przyjęcia do grupy Melanie. Poderwał się z ziemi kiedy tylko zobaczył Maie zmierzającą w jego kierunku.

-Nie mogłaś się powstrzymać prawda? - warknął lekko zirytowany, podrywając się z ziemi.

- Ale o co ci chodzi?

- Nie udawaj, że nie wiesz. - prychnął zirytowany - nie mogłaś poczekać chociaż do jutra z informacją o Melanie? Doskonale wiesz, że Shane ostatnio dziwnie się zachowuje, najchętniej to cały czas by się tylko kłócił!

- Nie krzycz na mnie! - powiedziała dziewczyna, starając się by jej głos lekko zadrżał - chciałam tylko by wiedział. Nie powinniśmy ukrywać tak ważnej informacji przed członkiem grupy!

Dylan tylko jęknął, przecierając twarz dłońmi. Nienawidził kiedy doprowadzał ją do takiego stanu.

Nie lubił patrzeć na jej zaszklone oczy. Nie lubił słuchać jak jej głos drży. Dlatego właśnie szybkim ruchem przygarnął dziewczynę do siebie, głaszcząc ją po plecach w uspokajającym geście.

- Przepraszam, naprawdę przepraszam. Wiem, nie powinienem się unosić. Po prostu cały czas mam wrażenie, że celowo próbujesz jej zaszkodzić.

- Chyba żartujesz - pisnęła wyrywając się z jego objęć i ostentacyjnie wycierając policzek - nie usiłuje jej zaszkodzić! Nie chce tylko by zniszczyła naszą grupę. Ledwo do nas dołączyła i już próbujecie oszukać Shane'a!

- Maia, daj spokój. Nikt nikogo nie oszukuje! Kiedy mieliśmy mu powiedzieć?

- Mogliście poczekać z decyzją do jego powrotu, a nie działać za jego plecami

- Przypominam ci, że to do Ricka należała ostateczna decyzja, a nawet jeśli Shane by się sprzeciwił, został by przegłosowany.

- Od kiedy jesteś tak za Rickiem? Już zapomniałeś jak Shane nas uratował, jak nas przygarnął do grupy, chociaż wcale nie musiał! To jemu tak wiele zawdzięczamy, nie Rickowi!

- Oczywiście, że nie zapomniałem. Będę mu za to wdzięczny do końca życia, ale Maia, przygarnął nas do grupy, chociaż wcale nie musiał, tak? W takim razie dlaczego inaczej mamy postąpić z Melanie? Dobrze wiesz, że póki co nie da sobie rady sama, ona nic nie pamięta, ma chorą nogę i do tego nigdy nie miała styczności z sztywnymi. Jeśli jej nie pomożemy, będzie po niej.

- Dlaczego przez cały czas tak bardzo ją bronisz? Co takie w sobie ma, że nawet Daryl jest za nią?!

- Bronie ją, bo jest całkowicie sama. Nie wiadomo czy ktokolwiek z jej rodziny przetrwał. Ona nawet nie pamięta swojej rodziny! My przynajmniej mamy siebie.

- Mamy siebie?- prychnęła - to dziwne, bo z każdym dniem czuję jak się ode mnie oddalacie.

Maia odwróciła się na pięcie i poszła prosto w stronę obozowiska. Dylan wołał ją parę razy, jednak nie ruszył w jej stronę. Zmierzwił włosy swoimi dłońmi, by następnie pociągnąć za nie zirytowany całą sytuacją. Myśli kotłowały się w jego głowie. Sam już nie wiedział co zrobić, nie chciał by Maia czuła się odtrącona, ale nawet kiedy starał się odsunąć od Mel, coś z ogromną siłą go do niej przyciągało.

- Kurwa! - przeklął głośno i z całej siły kopnął oponę campera.

- A tobie co? - usłyszał głos Taya

- Nic - mruknął ze złością.

- Właśnie widzę. No dawaj. Co się stało?

- Maia jest na mnie wściekła. Twierdzi, że przez Mel się od niej oddalamy. No i twierdzi, że nie powinniśmy przyjmować jej do grupy.

- Oh daj spokój. Maia, to Maia. Strzeli focha, a po paru dniach jej przejdzie. Po prostu jest zazdrosna.

- Zazdrosna? - powtórzył lekko zdziwiony.

- No tak. Wiesz, przedtem była w sumie jedyną dziewczyną w grupie z którą mieliśmy tak dobry kontakt. Potem na farmie, zaczęliśmy dogadywać się z Beth, a teraz doszła jeszcze nasza urocza Melanie. Jest o nie po prostu zazdrosna. A teraz skończ tyle myśleć, bo ci się jeszcze resztki mózgu stopią, a tego chyba nie chcemy, prawda?


***

- Nie rozumiem. Czemu nie możesz po prostu zaakceptować faktu, że Melanie należy od teraz do grupy? - zapytał mocno podirytowany Rick

- Bo podjąłeś tą decyzje zupełnie sam, bez uzgodnienia tego ze mną! - rzucił Shane

- Nie zupełnie sam. Postanowiliśmy zrobić głosowanie, a udział brali wszyscy i większość była za jej przyjęciem, więc i tak byś przegrał. Nie wiem nawet po co Maia tak szybko z tym wypaliła. Nie zdążyliśmy jeszcze sami poinformować Melanie.

- Czyli chciałeś to ukrywać przede mną?

- Nie, to by nie miało sensu i na pewno by się nie udało. Po prostu chciałem, żebyś ochłonął po wypadzie. Straciłeś tam człowieka, byłeś zmęczony i zestresowany. Miałem o wszystkim powiedzieć ci jutro.

- skończcie się już kłócić - przerwał im Daryl, który do tej pory siedział cicho z boku - Shane niestety będziesz musiał ją zaakceptować. Powinniśmy trzymać się razem, jesteśmy wtedy silniejszy, a nie kłócić się o każdą najmniejszą sprawę. Melanie może dużo wnieść do grupy, pomóc nam, a ty patrzysz na nią jak by zaraz miała nas wszystkich pozabijać w nocy! Ogarnij się w końcu.

Ich kłótnie przerwała wbiegająca do środka Maggie.

- Rick... - zrobiłą przerwę by naprać powietrza - ...Lori cię woła, wszystko się udało. Carl powinien się obudzić w ciągu godziny.


OD AUTORA:

Wiem, wiem. Dodany strasznie późno. Wiem i przepraszam, ale jest koniec roku szkolnego, a ja mam urwanie głowy . Ten rozdział pisałam już od tygodnia i nie miałam kiedy go skończyć. Przepraszam za błędy oraz tradycyjnie zachęcam do komentowania, oceniania i wyrażenia własnej opinii ;)

Awake || Dylan O'BrienOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz