*Po chwili puściłam się i zaczęłam spadać w dół.*
Ze strachu zamknęłam oczy i krzyczałam w niebogłosy. Byłam tak spanikowana, że zaczęłam machać rękami mając nadzieję, że będę miała się czego chwycić. Serce biło mi jak oszalałe i miałam problem ze złapaniem oddechu. Zaczęłam oswajać się z myślą, że roztrzaskam się, gdy uderzę w ziemię. Zacisnęłam oczy jeszcze mocniej.
Nagle poczułam, że przestałam spadać. Niepewnie otworzyłam oczy i ujrzałam Georga. Nie myśląc za dużo, ponownie tego dnia się w niego wtuliłam. Tym razem tak mocno, że ledwo oddychał. Momentalnie zaczęłam szlochać w jego bluzę. Cały strach ze mnie zszedł i dałam upust emocją.
- Ciii... Już dobrze - szepnął mi pocieszająco do ucha.
- M-myślałam, że j-ja się z-zabije - powiedziałam cały czas szlochając.
- Całe szczęście, że cię złapałem.
Po chwili wylądowaliśmy na ziemi. Od razu podbiegł do mnie Fred i mocno przytulił.
- Na Merlina, Angel! Nieźle mnie przestraszyłaś. Jesteś cała? - zasypał mnie pytaniami.
Nie byłam w stanie mu odpowiedzieć, więc tylko pokiwałam głową. Chłopcy na chwilę gdzieś odeszli.
Zrobiło mi się słabo, obraz zaczął mi się rozmazywać przed oczami, a moje nogi odmówiły posłuszeństwa. Upadłam na zimną trawę i ostatnie co usłyszałam to krzyki chłopców. Potem nastała ciemność...
***time skip***
Kiedy otworzyłam oczy, pierwsze co zobaczyłam to białe ściany. Delikatnie się podniósłam i uznałam, że jestem w Skrzydle Szpitalnym.
- Nareszcie się obudziłaś, dziecko - powiedziała pani Pomfrey, podchodząc do mnie. - Jak się czujesz?
- Trochę kręci mi się w głowie - przyznałam.
- To zrozumiałe. W końcu spadłaś z bardzo dużej wysokości. Miałaś wielkie szczęście, że nie byłaś tam sama.
- Czy nauczyciele już wiedzą? - zapytałam zdenerwowana.
- Nie poinformuję ich o tym, ale tylko dlatego, że panowie Weasley powiedzieli mi, że dopiero co się dostałaś do drużyny i obiecali mi, że to już się nie powtórzy - oznajmiła.
- Bardzo pani dziękuję - odparłam z dużym uśmiechem na twarzy.
- Wiedz jednak, że nie pochwalam takiego zachowania - powiedziała z dezaprobatą. - Jeśli następnym razem coś takiego będzie miało miejsce, nauczyciele dowiedzą się o tym od razu.
- To się nie powtórzy.
Po chwili usłyszałam, że ktoś wszedł do sali. Spojrzałam w tamtą stronę i dostrzegłam zmartwionych bliźniaków. Od razu do mnie podeszli, a pani Pomfrey zostawiła nas.
- Jak się czujesz? - spytali równo.
- Nie jest źle - odpowiedziałam. - To kto wygrał wyścig?
- Serio? O mało co się nie zabiłaś, a interesuje cię kto wygrał wyścig? - zapytał ze zdziwieniem George, na co Fred parsknął śmiechem.
- Ty wygrałaś, Angel.
- Ha! Wiedziałam!
Zaczęłam cieszyć się jak małe dziecko.
- Z tobą w drużynie mamy zwycięstwo gwarantowane - przyznali obaj.
- Tak właściwie, to co się stało z tą miotłą? - spytałam z zaciekawieniem.
- Była uszkodzona - odparł George i spojrzał ze złością w oczach na Freda.
CZYTASZ
Little Angel |George.W|
Fanfiction- A ty? Dlaczego zostałeś? Po co ci ktoś taki jak ja?! - zapytała czarnowłosa ze smutkiem w głosie. - Bo cię kocham, okej?! Nie wiem jak mogłaś tego nie zauważyć! Mnie też boli patrzenie na to jak cierpisz! Boli mnie to, że nie mogę ci pomóc, bo mi...