Dzień pierwszy: Czerwony Paladyn. Witam moje Zakładki, mam nadzieję, że książka wam się spodoba :>.
Keith westchnął patrząc na czerwony kask mieszczący się w jego dłoniach. Jego palce były zaciśnięte, tak mocno, że powoli zaczęły go boleć.
Pozostali spali od przynajmniej dwóch varg, i będą jeszcze przez pozostałe sześć. Keith siedział kolejny cykl nocny w hangarze Czerwonego Lwa. Przesunął palcem po kasku, ścierając popiół z szyby. Owy proszek był pozostałością po ognistej planecie na, której dziś toczyli kolejną walkę. Chłopak powinien spać, był zmęczony i to bardzo, ale w jego głowie cały czas przewijały się różne obrazy z wcześniej, mieszając się z jego innymi wspomnieniami.
Krzyk dzieci uciekających przed żołnierzami Galrańskiego Imperium.
Języki płomieni pożerające wszystko co na swojej drodze.
Teksańskie powietrze, zatrute dymem.
Strażacy odciągający go od wielkiej drewnianej posesji stojącej w płomieniach.
Wszystkie plączące wspomnienia miały jedną wspólną całość.
Ogień.
Kiedy Keith był mały, miał może sześć, pięć lat, jego jedyna ważna dla niego osoba uratowała go z płonącego domu, sama nie zdążając uciec przed zapadającym się dachem, zdołała tylko wypchnąć go z posesji zostając w niewyobrażalnie wysokiej temperaturze, z zatrutym powietrzem.
Niedługo po tym dach się zawalił.
Keith rzucił kaskiem, który odbił się od przeciwległej ściany. Czerwony Lew mruczała uspokajająco w zakamarkach jego głowy.
Przez całe swoje życie chłopak, dbał o siebie sam. Wdawał się w bójki, gdy tego wymagała sytuacja, umiał gotować, zszywać swoje rany, wiedział jak przeżyć zimne noce na pustyni, jak wyglądają zwierzęta zdatne do pożywienia się, a jakie mogły kosztować jego życie.
Od ukończenia ośmiu lat, nie potrzebował nikogo, uczył się na błędach, wiedział, że nie może nikomu zaufać, ponieważ w życiu jakim mu się trafiło nie ma osoby, która by go przytuliła nie trzymając noża w drugiej ręce, gotowa mu wbić go w plecy.
Jednak była ta jedna rzecz, ten mały problem, przez który gdy się dowiedział, że jest strażnikiem ognia, jako paladyn Czerwonego Lwa, przebiegły go dreszcze.
Jego ojciec, uratował mu życie, wynosząc go z płonącego domu.
Keith, bał się ognia. Ogień stał się powodem dla, którego był sam w swoim życiu przez trzynaście lat.
Usiadł na łapie swojej przyjaciółki opierając się głową o jej przedramię. Chłopak wiedział, że jest nierozsądny, ale nie mógł nic na to poradzić. Dzisiejsze starcie było jak cofnięcie się w czasie do traumatycznej nocy.
Poczuł jak, Czerwony Lew, wpycha się bardziej do jego świadomości, ze swoją matczyną miłością. Odczuł jej pierwotne instynkty, jej emocje, jej troskę o niego. Jej głośne jestem tu. Nic ci nie grozi.
Nie wiedział, kiedy jego oczy zaczęły wytwarzać łzy, ale nie potrafił ich hamować. Pierwszy raz od trzynastu lat poczuł się naprawdę chciany. Zrozumiał Lanca, który tyle mówi o tęsknocie za domem.
Jego towarzyszka, swoją miłością owinęła go w ciepły koc bezpieczeństwa i pocałowała go w czoło.
Pierwszy raz odkąd znaleźli się w kosmosie, Keith nie bał się ubrać czerwonej zbroi.
Czuł jak rozpływa się pod myślami Czerwonej. I zrozumiał. Nikt nie powiedział, że będzie łatwo przejąć rolę Króla Alfora, ale on nie jest sam. Na tym zamku ma cudownych ludzi i wielką nadopiekuńczą lwicę. Da radę, może spędzi jeszcze wiele cykli nocnych płacząc przy Czerwonym Lwie, ale wyjdzie z tego.
W końcu jest Keith'em Kogane, synem odważnego strażaka, i członkini Ostrza Marmory, a co najważniejsze: nosi miano Czerwonego Paladyna.
YOU ARE READING
Voltron Keithtober 2018
FanfictionZnalazłam listę na internecie, na Keithober z 2018 roku, i postanowiłam spróbować napisać wszystkie 31 rozdziały. Co prawda jest to lista dla rysowników, ale może uda mi się coś z niej wyciągnąć :p. Wątpię, że pojawią się tu jakiekolwiek shipy. Ksią...