5. Biologiczna Rodzina. Witam Zakładki! Przepraszam, za jednodniowe opóźnienie :p Naturalnie dziś będą dwa rozdziały. Zapraszam!
Keith otworzył powoli oczy. Leżał oparty na swoim kosmicznym wilku, w małym naturalnym zagłębieniu skały, które było idealnym miejscem na schronienie. On i Krolia znaleźli je już jakiś czas temu.
Mówiąc o jego matce.
Huh.
Chłopakowi trudno było tak myśleć o wysokiej Galrance. Żył bez niej przez dziewiętnaście lat. Wolał mówić do niej Krolia, może kiedyś zacznie nazywać ją inaczej, ale wciąż było mu trudno uwierzyć, że się odnaleźli.
Wysoka kobieta zniknęła kilka varg temu, idąc na polowanie. Do tego czasu nie wróciła.
Nie żeby Keith, się jakoś bardzo przejmował, w końcu wiedział, że Krolia umie o siebie zadbać. Jednak ten cichy głos z tyłu głowy cały czas mu przypominał o tym jak kobieta była nieobecna w jego całym życiu.
Nie zdziwiłby się gdyby znów go zostawiła, w końcu nie miała z tym problemu za pierwszym razem.
Westchnął, naprawdę miał już dosyć tego, że każdy zostawiał go z tyłu. Najpierw agenci z Ostrza Marmory, nie chcą mieć z nim nic wspólnego bo nie jest czystej krwi, a teraz został trafiony prosto w czoło faktem, że ma żyjącą matkę.
Jego kompan, zaskomlał trochę i położył ogon na jego kolanach. Odkąd uratowali go przed śmiercią, został z nimi i zaczął odgadywać jakie nastroje ma Keith.
- Hej, przynajmniej ty mnie nie zostawisz, prawda? - Podrapał wilka z uchem. Sam kompan rozpłynął się pod wpływem drapań.
- Masz rękę, do zwierząt, zupełnie jak twój ojciec. - Odwrócił się na głos Kroli stojącej przed nim z dziwnym zwierzęciem zawieszonym przez ramię.
Keith, popatrzył na nią z uniesionymi brwiami. Jego tata był bardzo wrażliwym tematem, nie poruszali go jeszcze. Wystarczały napływy fal kwantowych, które pokazywały przeszłość i odkopywały dawne wspomnienia.
Krolia usiadła obok chłopaka, zostawiając najpierw zwierzynę obok ogniska, do oprawienia.
- Dałeś mu już imię?
- Nie, czekam, aż mi sam powie. - Włożył palce w jego futro - jak będzie gotów to się dowiem.
Zapadła niezręczna cisza. Na kosmicznym wielorybie byli już dwa phoeby, ale wciąż trudno było im nadrobić te stracone lata.
Fakt, iż ani Keith, ani Krolia, nie byli rozmowni również nie pomagał.
- Więc - zaczął chłopak - jaki był mój tata? - zapytał niepewnie. Galranka popatrzyła na niego z pustym wzrokiem. - Nie musisz odpowiadać jeśli nie chcesz! Oczywiście, że nie po prostu...zastanawiałem się, nad tym ostatnio. W ogóle nie rozmawiamy o falach kwantowych i...ja...- westchnął. - Zapomnij, że cokolwiek mówiłem. - Podwinął nogi do piersi i położył na nich podbródek.
Krolia westchnęła.
- Keith, wiesz, że fale kwantowe są otwartym tematem. Jeżeli chcesz możemy o nich porozmawiać, to nie jest problem. - Czarnowłosy popatrzył na nią bez zaskoczenia.
- Nie wyglądasz, żebyś chciała o tym rozmawiać.
- Cóż lata w Ostrzu Marmory, w końcu procentują neutralnym wyrazem twarzy. - Położyła mu rękę na kolanie. - Keith, jeżeli mam być szczera, to nie mam pojęcia co robię. Straciłam twoje dziecięce lata i szansę na wychowanie cię w normalnych warunkach. Nic już tego nie przywróci, ale możemy spróbować naprawić naszą relację. Musimy tylko zacząć wpuszczać siebie nawzajem do naszych żyć.
Wyciągnęła drugą rękę w stronę jego twarzy.
- Mogę? - Keith zamiast odpowiedzieć, ułożył policzek na wyciągniętej dłoni.
- Spróbujmy, mamo.
Próbuję ogarnąć relację Krolii i Keitha :p
YOU ARE READING
Voltron Keithtober 2018
FanfictionZnalazłam listę na internecie, na Keithober z 2018 roku, i postanowiłam spróbować napisać wszystkie 31 rozdziały. Co prawda jest to lista dla rysowników, ale może uda mi się coś z niej wyciągnąć :p. Wątpię, że pojawią się tu jakiekolwiek shipy. Ksią...