2. Black Paladin

6 0 0
                                    

2. Czarny Paladyn. Okej, dziś wpada trochę dłuższy rozdział, ale mam nadzieję, że się spodoba :P. Zapraszam Zakładki! 

Minęły trzy quintanty od chwili gdy ciało Shiro przyjęło jego kwintesencję, a on sam powoli odzyskiwał siły.

Keith, usiadł ciężko na fotelu Czarnego Lwa. Zastanawiał się już odkąd wrócili z tego przeklętego księżyca, co będzie z Voltronem. W końcu znowu zaczyna się powtórka z przeszłości, gdy było za dużo paladynów.

Chodź za każdym razem gdy o tym myślał, robiło mu się słabo, ale wiedział, że to on powinien odejść.

Znowu.

To nie tak, że Keith żałował całkowicie odejścia do Ostrza Marmory. W końcu znalazł swoją matkę,oraz udało mu się ostrzec innych przed Lotorem. Nie zapominając o kosmicznym wilku, który jest jego wiernym towarzyszem.

Tylko, że nie dało się ukryć jak bardzo Keith wypadł z życia innych. Zaledwie wczoraj siedzieli przy ognisku i nie zrozumiał połowy żartów jakie mieli między sobą paladyni.

On jest po prostu najlepszą opcją, żeby znów odejść. Shiro nareszcie zasiądzie za sterami Czarnej i wszystko wróci do normy.

Keith westchnął. Tylko,że on nie chciał opuszczać tego miejsca. Nie powie tego na głos, ale brakowało mu tego wszystkiego. Baza Ostrza Marmory, jest dla niego jak dom. Nie może narzekać. Poznał niesamowite osoby, które pokazały mu co znaczy być częścią większej grupy.

Kolivian i reszta jego najbliższych znajomych nauczyła go dużo o sobie samym. Wreszcie znalazł odpowiedzi na pytania dotyczące jego Galrańskiego pochodzenia. Ale nie mógł powiedzieć, że nie tęsknił za śmiechem innych. Za uściskami Hunka, za gadaniną Pidge, czy nawet za wyzwaniami jakie prowadził między Lancem. Nawet za głosem Allury, która prowadziła ich treningi. O jego bracie nawet już nie wspominając.

Tylko, że ze względu na to jak bardzo ich kochał nie mógł pozwolić by, któreś z nich odeszło z tego zespołu.

Poczuł jak Czarny Lew mruczy pocieszająco w jego głowie, ale nie sprzeciwiała się jego decyzji, co tylko utwierdziło go w przekonaniu, że to on powinien faktycznie odejść.

Może nie będzie tak źle? Znaczy oczywiście, będzie tęsknił, ale ma Krolię i Kosmo. Poza tym reszta zmierzała w stronę Ziemi, na której nic ani nikt na niego nie czekało. Chciał tylko odwiedzić grób taty z matką i potem ruszyć w dalszą drogę.

Ktoś w końcu musi zająć się tym bałaganem jakim jest galrańskie imperium. Szkoda tylko, że musiał to być on.

Zaczął się podnosić z siedzenia, chciał ogłosić jeszcze dziś, że wraca do Ostrza Marmory. Im szybciej inni o tym wiedzą tym lepiej. Później będzie czas na wtulenie się w ciepłe futro Kosmo i żałowania swoich decyzji.

Czarna zapewniła go, że będzie jej jego brakować. Przesunął ręką po konsoli. Dobrze było znów nią pokierować.

- Keith? - Chłopak obrócił się i spostrzegł Shiro stojącego na rampie Czarnej.

- Wszystko w porządku? Znowu zawroty głowy? Byłeś z tym u Allury? - Mężczyzna zaśmiał się, i potrząsnął głową.

- Keith, wszystko w porządku, chciałem tylko z tobą o czym porozmawiać. Masz chwilę? To dość ważne.

- Oczywiście, chodź. Usiądź, ja mogę postać. - Mężczyzna posłał mu wdzięczny uśmiech i usiadł w fotelu pilota. Czarnowłosy oparł się o równoległą ścianę. - To, co ta za sprawa?

Shiro niepewnie poruszył się na siedzeniu. Keith podniósł brew do góry. Jego brat bywa bardzo rzadko niepewny.

- Jak twoja blizna, co? Nadal boli? - Chłopak mimowolnie podniósł rękę do zabandażowanego policzka.

- Nie, przestała jakiś czas temu. W końcu to blizna poparzeniowa.

- Racja. - Ponownie zapadła pełna napięcia cisza. Po powrocie z placówki gdzie znajdowały się klony Shiro nadal pozostało kilka niewypowiedzianych słów.

Shiro odetchnął.

- Będę z tobą szczery Keith, chcę, żebyś przejął moją rolę Czarnego Paladyna.

Chłopak popatrzył z szokiem na swojego brata. - Wiem, że to wiele o proszenia, ale dużo nad tym myślałem. Po powrocie na Ziemię, chcę zająć się uczeniem w Garnizonie, wrócić do normalnego życia i wreszcie pojechać do Norwegii na wakacje. Jestem absolutnie przekonany, że sobie poradzisz, w końcu już to kiedyś robiłeś i nie słyszałem by ktokolwiek narzekał.

Keith w tym momencie nie wiedział co powiedzieć. Tak bardzo chciał zostać, ale z drugiej strony nie mógł pozwolić na odesłanie kogoś z zespołu.

- To jak będzie? Zgodzisz się? Nie wiem gdzie znajdę drugiego Czarnego Paladyna.

Chłopak przegrał wtedy walkę o wewnętrzny spokój i rzucił się na Shiro, zarzucając ręce za jego szyję, wciskając głowę pod jego brodę i wdrapując się mu na kolana jakby znowu miał dwanaście lat i właśnie śnił mu się koszmar.

Zdziwiony mężczyzna położył niepewnie dłoń na karku swojego brata.

- Keith? Wszystko w porządku? Zrozumiem jeśli nie będziesz chciał. To tylko luźna propozycja, coś się wymyśli.

Keith mógł tylko potrząsnąć głową, ponieważ przez gulę w gardle nie mógł nic powiedzieć.

- Hej, proszę powiedz coś nie wiem co jest nie tak.

- Shiro, ja - chłopak przełknął- dziękuje - wyszeptał. - Właśnie miałem wyjść i powiedzieć, że wracam do Ostrza Marmory, ponieważ nie chcę zabierać twojego miejsca. Nawet nie wiesz jak mi ulżyło.

Białowłosy mężczyzna tylko przyciągnął go bliżej siebie.

- Przepraszam Keith, za to co powiedziałem tam wtedy. Za to co zrobiłem.

Czarnowłosy potrząsnął głową.

- To nie byłeś ty. Wiem, że tak nie myślisz. Jest w porządku.

- Jak wrócimy na Ziemię, to wiedz, że zawsze będziesz miał u mnie nocleg i kubek ciepłej herbaty. Nie chcę, żebyś nie miał tam nikogo.

Keith zacisnął oczy i pozwolił ciepłu jakie go otaczało ze strony brata i Czarnej odesłać w spokojny sen. 

Oh boy, czy tylko ja uwielbiam relację Shiro i Keith'a jako braci? Zostawcie po sobie jakiś ślad, i dajcie znać co sądzicie i co powinnam zmienić. Do następnego Zakładki! 

Voltron Keithtober 2018Where stories live. Discover now