Pov. Betty
Wybiegłam z kabiny nic nie mówiąc. Sama nie wiedziałam co we mnie wstąpiło. Na korytarzu nie było już nikogo. Tak wiec jak najszybciej pobiegłam w stronę głównych drzwi. Otworzyłam je i zorientowałam się że na zewnątrz pada dość intensywny deszcz. Nie miałam parasolki ale chciałam założyć moją czarną kurtkę, aby tak bardzo nie przemoknąć. Nagle usłyszałam rozpaczliwe wykrzykiwanie Jugheada w głębi korytarza. Jak najszybciej mogłam rzuciłam się w deszczową otchłań upuszczając tym samym kurtkę na ubłoconą ziemie.
Po pokonaniu kilkunastu przecznic dotarłam do domu. Moje dłonie były tak śliskie od błota i deszczu że nie potrafiłam przekręcić klamki. Tak więc szybko zawinęłam dłoń w koszulkę i wreszcie zdołałam je otworzyć. Wchodząc do środka zatrzasnęłam drzwi za sobą i usiadłam na podłogę.
Byłam tak zmęczona płaczem że postanowiłam schować twarz w dłoniach i wykrzyczeć się w nie jak w poduszkę.
- Betty! co się stało? - spytała moja siostra wychodząca z łazienki.
- Mentle wrócił. - powiedziałam już nie płacząc.
- Ale jak to.. to był na pewno on? Może to był ktoś inny?
- Nie Polly to na sto procent on.
- On wie że chodzisz do tego liceum? - spytała ściągając ręcznik z głowy.
- Tego nie wiem, może to zwykły zbieg okoliczności. Ale jeżeli mnie zobaczy na korytarzu czy na lekcji to.. - Wypuściłam głośno powietrze. - Co jeżeli przyjdzie mu na myśl żeby się zemścić.
- Może zapomniał o całej tej sytuacji? - zasugerowała bardzo spokojnie.
- Na pewno nie!... Polly a jeżeli on zrobi coś moim przyjaciołom, jeżeli zrobi coś tobie.... albo mamie..
- Nawet jak spróbuje to wie że spotka go jeszcze gorsza rzecz niż utrata szansy na przyszłość.
- Co mianowicie?
- A to że ja urządzę mu taką zemstę że jego pięćdziesięcio letni tyłek będzie mnie pamiętał przy siadaniu! - patrzyłyśmy jeszcze przez chwile na siebie poważnie i nagle wybuchnęłyśmy śmiechem. - Dobra idź do łazienki się ogarnąć bo śmierdzisz jak przemoczony pies!
Polly pomogła mi dojść do łazienki po czym poszła do kuchni podgrzać obiad dla mnie. Po zjedzeniu posiłku udałam się do swojego pokoju i bachnęłam się na łózko. Dobrze że dziś jest piątek, zdąże to sobie jakoś przemyśleć. Nie mówię tu o Mentlu, z nim może sobie jakoś poradzę. Ale chodzi mi oto dlaczego zamiast Veroniki przyszedł do mnie Jug. Czy ona próbuje mnie sftać? Chciałam do niej napisać aby mi to wyjaśniła. Jednak byłam już za bardzo zmęczona łzami i nieprzyjemnymi wspomnieniami aby wstać po niego. Tak więc już nie myśląc za dużo zasnęłam wtulając się w poduszkę.
Pov. Jughead
- Betty!! - jak tak drobna i krucha osóbka mogła tak szybko się stąd ulotnić? Gdy wszedłem na główny korytarz zobaczyłem blondynkę stojącą przed sianą deszczu.
- Betty!!!! - jak spłoszone zwierzę na dźwięk wystrzału z broni palnej dziewczyna wybiegła z pod suchego dachu w deszczową otchłań. Już miałem wybiec na zewnątrz lecz przeszkodziła mi w tym kurtka Betty. Wleciałem prosto w framugę drzwi obijają sobie czoło. Świetnie! wstałem z podłogi i wyjrzałem na zewnątrz. Blondynki już nie było. Podniosłem jej nieszczęsną kurtkę po czym zawróciłem po swoją torbę i czapkę do łazienki.
Będąc już pod domem zauważyłem motocykl ojca. Nie byłem z tego powodu zadowolony. Wszedłem do zaniedbanego pomieszczenia i zobaczyłem ojca leżącego przed telewizorem popijającego piwo z colą. Nic nie mówiąc wstąpiłem do łazienki. Wrzuciłem do wody z płynem kurtkę, po wyciśnięciu jej i powieszeniu jej obok piecyka elektrycznego wyszedłem z pomieszczenia.
- A ty gdzie się wybierasz? - spytał się już nieźle nabity ojciec.
- Wstąpię na chwile do Popa za niedługo wrócę ogarnij tu i idź się umyć. - Czasem zdaje mi się że jestem jego niańką, a on kapryśnym bachorem mającym swoje zdanie.
- Po drodze kup zgrzewkę. - powiedział wychylając puszkę do góry. Nic nie odpowiadając wyszedłem na chwiejący się ganek tym samym zakładając sobie od bluzy kaptur na głowę. Nagle poczułem ostre szarpnięcie które przybiło mnie do ściany.
- Nie usłyszałem odpowiedzi! - krzyknął łapiąc mnie za kołnierz.
- Tak dobrze wejdę do sklepu. - w końcu mnie puścił i chwiejnym krokiem wstąpił do przyczepy. Usiadłem ciężko na schodku prowadzącym do wejścia i wypuściłem głośno powietrze.
(dźwięk tłuczącej się butelki.)
Dobra pora się ulotnić - pomyślałem sobie i opuściłem ganek.
Zdecydowałem się iść piechotą bo tak na prawdę nie mam zamiaru iść do Popa ( poza tym lista długu którego jestem winny u niego już jest wystarczająco duża) Ale chciałbym wyjaśnić to wszystko z Betty .
Było coś około pierwszej gdy dotarłem pod czerwono - krwiste drzwi Cooperów. Wiedziałem że nie wypada o takiej godzinie zawracać głowy jej rodzicom. Tak więc zszedłem z uroczo białego tarasu i namierzyłem okno Betty. Od razu wiedziałem że to jej okno ponieważ dokładnie po drugiej stronie znad przeciwka znajduje się okno Archiego. Wziąłem pierwszy lepszy kamyk i rzuciłem go w szybę. Światło w pomieszczeniu się zapaliło i po chwili pojawiła się w nim moja znajoma blondynka. Lecz tym razem nie w kucyku, tylko w rozwianych i wilgotnych włosach. Na jej widok poczułem dziwne przyjemne ukłucie w brzuchu, które spowodowało ciarki na całym moim ciele. Betty zaspanym wzrokiem wreszcie ujrzała mnie stojącego na ubłoconym trawniku. Otworzyła szeroko oczy. Jej wyraz twarzy zadawał tylko jedno pytanie Co ty tu robisz Jughead? Podniosłem wskazujący palec do góry nakazując jej żeby zaczekała. Podbiegłam do rynny i wspiąłem się po niej na dach. Już zmierzałem do okna Betty gdy nagle moja stopa utknęła pomiędzy jedną a drugą odstającą dachówką. Wściekły pociągnąłem nogę do siebie. I zorientowałem że to nie był rozsądny pomysł ponieważ od razu poczułem przeszywający ból . Złapałem miedzy zęby kawałek mojej bluzy i mocno zacisnąłem je aby nie wydobyć z siebie żadnego dźwięku. W końcu zdołałem wyciągnąć moją stopę.
Ruszyłem dalej po śliskim dachu. Dotarłszy do okna przez które wyglądała Betty. Delikatnie w nie pukając patrzyłem na nią zmęczonym wzrokiem. Otworzyła dyskretnie okno a ja wślizgnąłem się do środka upadając tym samym na ziemie.
- Czyś ty do reszty oszalał? - spytała się mnie oszołomiona dziewczyna.
- Myślałem że ucieszysz się na mój widok - powiedziałem z lekkim uśmiechem na twarzy. Ona tylko przewróciła z uśmiechem oczami.
- Dobra wstawaj - Powiedziała wyciągając dłoń w moją stronę. Próbowałem wstać ale po chwili znowu upadłem z sykiem na podłogę.
- Ała fuck! - krzyknąłem łapiąc się za kostkę. Czując coś mokrego w tym miejscu.
- Jezu co się stało!? - Betty pochyliła się nade mną. Powoli ściągnąłem swojego Vansa i skarpetkę. Obydwoje spojrzeliśmy na siebie z przerażeniem w oczach. Albowiem ujrzeliśmy ranę z której powoli ciekła ciemna krew.

CZYTASZ
Go under in your eyes
Fanfiction"Go under in your eyes" To będzie moja pierwsza książka typu Fanfiction. Biorę pod "pióro" moją wizję historii BETTY i JUGHEAD a. Zapowiadam że będzie trochę śmiechu, trochę smutku, może trochę więcej łez. Tak więc z całego serca zapraszam wszystk...