Pov. Jughead
Trochę mi głupi że tak wybiegłem bez podziękowania. W końcu ta blondyneczka ocaliła mnie od utraty przytomności i ponownego pobytu w szpitalu. Wracałem do domu jak zwykle motocyklem, a strumień krwi z nosa nadal nie ustawał. Wszedłem do domu. Ojca nadal nie ma, i dobrze może tym razem nie oberwę za to że w ogóle istnieje. Rzuciłem klucze na komodę i udałem się do jedynego miejsca na ziemi, w którym naprawdę lubię przebywać. W moim pokoju wszystkie ściany są w mojej ulubionej palecie barw - czarnej i szarej, dużo półek i szafek z książkami i kultowymi filmami na kasety VHS oraz oczywiście biurko z wielką oldshoolową maszyną do pisania. Wyciągnąłem z szafki moją apteczkę i opatrzyłem nos, po czym sięgnąłem po lusterko. Zauważyłem że tak samo łuk brwiowy ucierpiał. Po zakończeniu zabawy w ratownika medycznego bez najmniejszego namysłu położyłem się do łóżka. Nastawiłem budzik na jutro, zamknąłem oczy i mogłem jeszcze raz przeanalizować dzisiejszą sytuację na stołówce. Nadal nie wiem co mnie aż tak zadziwiło w tej dziewczynie i zauroczyło, oczywiście jej piękno i wdzięk, ale było coś jeszcze, te jej zielone oczy były tak tajemnicze tak nie ziemskie i nad wyraz spokojne, że nie mogłem się oprzeć i skierować swój styrany wzrok na nią. Już miałem zasypiać gdy nagle usłyszałem dźwięk otwieranych drzwi oraz ich głośne trzaśnięcie. Oho, mój ojciec wrócił. Wstałem i uchyliłem szparę w drzwiach położył się na kanapie i zasnął. Widzę że nie ma ochoty mnie dzisiaj nachodzić. Tak więc wróciłem do swojego poprzedniego miejsca i spokojnie zasnąłem.
Pov. Betty
Wracałam do domu, tym razem bez Archiego. Musiał zostać na dodatkowych zajęciach z muzyki. A ja w tym czasie rozmyślałam o tajemniczym brunecie. Co mnie podkusiło żeby mu pomóc? Przecież nie pierwszy raz widzę jak Clayton znęca się nad innymi. Ale wtedy nie zwracałam na to zbytniej uwagi. Było to dosyć pospolite i codzienne. Ale te jego oczy - pełne tajemnic, mroku, strachu! Jezu Betty tylko mi się tu nie zakochuj! Uwiódł cię już kiedyś jeden i jak to się skończyło? Nigdy nie ufaj chłopakom każdy znajdzie sposób by cie złamać.
Wróciwszy do domu odrobiłam lekcję, przegryzłam coś oraz przeczytałam kolejne kilka rozdziałów Stevena Kinga. Przed pójściem spać powiedziałam dobranoc Polly, spakowałam książki na jutro i położyłam się do łóżka zanurzyć się w swoich rozmyśleniach. Uświadomiłam sobie że w moim życiu nie dzieje się nic ciekawego, moje dni za każdym razem wyglądają tak samo. Potrzebuje jakiegoś zajęcia. Chwila dzisiaj w szkole prawie wszędzie były rozwieszone plakaty z informacją na temat tego że nasza szkolna gazetka poszukuje drugiego członka. I w tej właśnie chwili lampka mi się zapaliła. Od zawsze chciałam iść w ślady mojej mamy i zostać redaktorką. Ona też zaczynała od prowadzenia szkolnej gazetki. Dobrze no to mam plan to najważniejsze. Zasnęłam z wielka satysfakcją na twarzy.
Kolejnego dnia pan Andrews zawiózł mnie i Archiego do szkoły. Mój przyjaciel poleciał na pierwszą lekcję a moja zaczyna się dopiero za godzinę więc przeznaczyłam ten czas na zgłoszenie się do gazetki. Przemierzyłam zatłoczony korytarz, salon uczniowski i wreszcie dotarłam do obdrapanych drzwi. Na których widniał wielki złoty napis: Blue & Gold.
Zapukałam delikatnie w drzwi. Usłyszałam najpierw dźwięk spadających książek oraz głośne syknięcie. Weszłam bez pozwolenia i ujrzałam nie za duże zakurzone pomieszczenie. Było tam bardzo dużo regałów z książkami. Biurka, na których ustawione były maszyny do pisania, na ścianach wisiały ogromne tablice korkowe z zawieszonymi informacjami na nich, oraz wydźwiaste repliki obrazów Salvadora Dali na ścianach. Prócz maszyn piszących na obskrobanym zielonym biurku stał laptop co świadczyło o tym że nie tylko umarli ale także i żywi tu przebywają.
- Halo jest tu kto? - Powiedziałam pól szeptem i z jednego z regałów wyłoniła się znana mi wełniana czapka.
- Forsythe? - Spytałam zaskoczona. Chłopak pokazał się cały i zobaczyłam jego zmasakrowany nos pokryty nie starannym opatrunkiem oraz tak samo potraktowany łuk brwiowy.
- Tak to ja, zamknij proszę drzwi. - Wykonałam polecenie chłopaka po czym zbliżyłam się do niego.
- Tak na prawdę to nie zdążyliśmy się dogłębnie poznać. - Wyciągnęłam rękę w stronę bruneta a on ją uścisnął.
- Betty Copper, tylko proszę nie ...
- Elizabeth. - Dokończył za mnie z uśmiechem na twarzy.
- Dokładnie. - odpowiedziałam mu miłym spojrzeniem.
- A tak wo gule to co cię sprowadza do mojego królestwa?
- Oh, tak no przecież. Widziałam ten plakat że poszukujesz drugiej osoby w zespole i chciałam się zgłosić na ochotnika. - Powiedziałam nie śmiało.
- Wiesz będziesz mi musiała przynieść jakieś swoje prace, a ja je ocenie i podejmę decyzję. Ok?
- Nawet bardziej niż ok! Dzięki jutro przyniosę moje prace a uwierz mi mam z czego wybierać. - Chłopak zaśmiał się po cichu i spuścił głowę.
- Dobra to do jutra Forsythe. - Już miałam wychodzić kiedy..
-Betty zaczekaj! Proszę jakbyś mogła mówić do mnie Jughead.
- Dlaczego akurat Jughead? I dlaczego inni cię tak nie nazywają?
- Po pierwsze, tak jak ty nie znoszę swojego imienia, a po drugie zawsze chcę aby moi przyjaciel się do mnie tak zwracali. - Uśmiechnęłam się i odpowiedziałam:
- Oczywiście, mój nowy przyjacielu Jugheadzie Jonsie do jutra. - Pomachał mi mi na pożegnanie i zabrał się za układani książek na półce. A ja wróciłam na swoje lekcje myśląc który z moich próbnych artykułów wybrać.

CZYTASZ
Go under in your eyes
Fanfiction"Go under in your eyes" To będzie moja pierwsza książka typu Fanfiction. Biorę pod "pióro" moją wizję historii BETTY i JUGHEAD a. Zapowiadam że będzie trochę śmiechu, trochę smutku, może trochę więcej łez. Tak więc z całego serca zapraszam wszystk...