Szybko weszłam po kilku schodkach prowadzących do drzwi wejściowych. Starałam się jak najciszej otworzyć drewnianą powłokę, ale i tak wydała z siebie skrzypnięcie. Weszłam na palcach do niedużego przedpokoju, a krzyki stały się jeszcze głośniejsze. Spojrzałam pod nogi. Obok moich stóp leżała potłuczona ramka i porwane na pół zdjęcie. Podniosłam ostrożnie kawałki podartego papieru i przyjrzałam się owemu przedmiotu. Fotografia przedstawiała moich roześmianych rodziców, obejmujących się. Było to jedno ze zdjęć, które miało wisieć w tym pomieszczeniu. Podeszłam kilka kroków w przód i rozejrzałam się po parterze. Większość rzeczy była już rozpakowana. Podeszłam do otwartego pudła z napisem "zdjęcia".
Zajrzałam do środka. Zastałam tam tylko zdjęcia, na których byłam między innymi ja. Wszystkie fotografie, na których byli sami rodzice zniknęły.
Z przerażeniem poszłam w kierunku źródła hałasu, a był nim salon. Delikatnie wychyliłam głowę tak żeby wszystko widzieć, ale żeby zarówno nie zostać zauważonym.
Na środku salonu stał tata, ze złości wymachujący rękami i najgłośniej krzyczący. Raz swoje słowa kierował do zapłakanej mamy, która siedziała na kanapie roztrzęsiona, a raz do trzęsącego się nastolatka w kącie. Chłopak mógł mieć może piętnaście lat. Był chudy i wysoki. Włosy miał koloru jasnego blondu, które były roztrzepane na wszystkie strony.- Jak mogłaś mi to zrobić?!- wykrzyknął w stronę mamy wściekły tata. - Przez te wszystkie lata mnie oszukiwałaś! Jak mogłaś, do cholery?!
Mama szlochała. Nie umiała wydobyć z siebie głosu. Podniosła na niego zapłakany wzrok.
- Pytam się, jak?- łamał mu się głos. Zapewne przez furię, która nim miotała i przez żal wymalowany w oczach.
- Ja...ja...prze... przepraszam- wyjąkała zrozpaczona, a ja obserwowałam to wszystko z rosnącym przerażeniem nic z tego nie rozumiejąc.
- "Przepraszam" nic nie zmieni!- warknął.
Mama zalała się kolejną falą łez.
- Ja... to niecel... niecelowo- wyszlochała.
- To nie jest żadne wytłumaczenie! Ciekawe czy gdyby nie ty- zwrócił się do chłopaka- to czy bym się wogule dowiedział.
Po policzku nastolatka spłynęła pojedyncza łza.
- Przepraszam, nie powinienem tu przychodzić...- szepnął piętnastolatek.Słuchałam tego wszystkiego z coraz większym zdziwieniem i strachem, a do moich oczu napływały łzy. Dopiero teraz zauważyłam " zaginione" zdjęcia. Niektóre leżały zniszczone na panelach, a niektóre całe na parapecie.
Tata wybiegł z salonu. Dopiero teraz spojrzał na mnie smutnym wzrokiem. Wbiegł po schodach na górę i trzasnął drzwiami od sypialni. Nastała cisza przerywana tylko łkaniem mamy. Weszłam powoli do pomieszczenia, zwracając tym uwagę chłopaka.
- Mamo...- szepnełam zachrypniętym, niepewnym głosem. Ana nie zwróciła na mnie uwagi, a swój wzrok wlepiała przed siebie.
- Mamo- powiedziałam pewniej- co się stało?
Kobieta dalej milczała. Chłopak słysząc moje słowa spiął się i westchnął, ale się nie odezwał.
- Mamo- powiedziałam głośniej dotykając jej ramienia- co tu się wydarzyło?
Kobieta spojrzała na mnie, a w jej oczach gromadziła się rozpacz i łzy.
- Skarbie, nie teraz- wychrypiała.
- Ale...- chciałam zaprotestować, ale mi przerwała.
- Helen, proszę cię.Stwierdziłam że rozmowa z mamą w tym momencie nie ma sensu. Ucichłam i podniosłam wzrok z Any na blondyna, który wlepiał we mnie zmęczone spojrzenie. Podszedł do mnie i złapał moje ramię lekko popychając w stronę wyjścia. Gdy znaleźliśmy się w przedpokoju puścił moje ramię i założył swoje zniszczone ciemno-szare trampki oraz czarną kurtkę.
Złapał mnie za rękę i wyprowadził na dwór.
- Co ty wyprawiasz?! Kim ty wogule jesteś?- wkurzona zapytałam, próbując wyszarpać swoją dłoń, ale jego uścisk był za mocny. Czułam że owy nieznajomy był zamieszany w kłótnie moich rodziców.Po chwili jakby dopiero zauważył że dalej trzyma moją rękę puścił ją gwałtownie, patrząc mi w oczy. Dopiero teraz przyjrzałam mu się dokładniej.
Oczy, które w tym momencie patrzyły na mnie obojętnym, bezuczuciowym spojrzeniem, były kopią oczu mojej mamy. Pod prawym okiem widniał pieprzyk. Nos miał krzywy i było widać że kiedyś mocno złamany. Widocznie chłopak wdawał się w bójki. Na szyi znajdowała się blizna. Ubrany był w czarne, pościerane jeansy i w czarną koszulkę z krótkim rękawem, na którą miał przyrzuconą czarną kurtkę. Wyglądał na wysportowanego.
- Trzeba teraz dać im chwilę spokoju, a poza tym byłaś blada, więc stwierdziłem że lepiej jak wyjdziesz- wzruszył ramionami i usiadł na schodku przed drzwiami.
Pokiwałam że zrozumieniem głową, jednak dalej nie rozumiałam co zdarzyło się przed chwilą w salonie. Zajęłam miejsce obok nastolatka. Między nami zapanowała cisza. Odchrząknęłam i spytałam:
- Kim jesteś?
- Nikim- westchnął i załamał twarz w dłoniach.
- Kimś musisz być- posłałam mu blady uśmiech.
Przewrócił oczami i ponownie westchnął. Nic nie odpowiedział. Był strasznie tajemniczy. Zaczęło mnie to irytować.
- Ja jestem Helen, a ty panie "nikt"?- zapytałam kpiąco.
Ponownie przewrócił oczami, posyłając mi pobłażliwy, ale blady uśmiech.
- Jestem Beniamin. Zadowolona?
- Mhm- pokiwałam głową, głupio się uśmiechając.
Patrzyłam na niego chwilę i spoważniałam. Wszystkie objawy i teorie uderzyły mnie w twarz razem z mocnym powiewem jesiennego wiatru oblewając całą masą pytań, na które nie znałam odpowiedzi.
- Skąd się wzięłeś w moim domu?- zapytałam zaciekawiona. Ten człowiek jest dla mnie zagadką.
Milczał. Patrzył się gdzieś w dal myśląc nad czymś intensywnie.
- Beniamin- dotknęłam jego ramienia. Był dalej nieobecny.
- Beniamin- powiedziałam to głośniej i bardziej stanowczo.
- Co?- odwrócił się w moją stronę, ale jego umysł dalej był gdzieś w chmurach.
- Kim ty w sumie jesteś i skąd się wzięłeś w moim domu?- ludzie dzisiaj ciągle ignorowali moje pytania. Byłam już zirytowana.
- Przyjechałem taksówką- wypalił wzruszając ramionami.
- Boże, ratuj- szepnełam wznosząc wzrok ku górze- Czy możesz odpowiadać na moje pytania? Już robisz się wkurzający.
Mimo że nie znałam Beniamina, czułam jakby był mi bliski. To było dziwne.
- Ale ci odpowiadam. Pytasz się skąd się wziąłem w twoim domu to ci odpowiadam że taksówką przyjechałem.
- Ale kim jesteś?- puszczały mi nerwy.
- Nikim ważnym- spuścił głowę.
- Beniamin, do cholery! Możesz się ogarnąć? Ciągle gadasz wymijająco. Możesz szczerze?
- Nie unoś się tak- prychnął.
Po chwili spoważniał, a ja patrzyłam na niego wyczekująco.
- To trudna sprawa- podrapał się po karku.
Dalej wlepiałam w niego wzrok. Wziął głęboki wdech.
- Jestem twoim bratem przyrodnim- odparł na jednym wydechu.••••••••••••••••••
No hejka. Bardzo dawno nie było rozdziału aczkolwiek miałam go już dawno napisany ale miałam problemy z wattpadem. No ale jest. Wogule zmieniłam styl pisania więc mam nadzieję że się wam podoba.
Zostaw po sobie gwiazdkę i komentarz 🌟❤
Do następnego ❤
CZYTASZ
Iść przed siebie
Teen FictionSiedemnastoletnia Helen z pewnych nieprzyjemnych powodów wyprowadza się ze swojego kochanego, małego miasteczka. Czy w nowym miejscu spotka ją lepsze życie? Czy da radę zapomnieć o nie przyjemnych zdarzeniach? A może spotka ją jeszcze więcej kłopotó...