Mistrz FIFY ⚽️|5

28 4 0
                                    

Stałam jak wryta w ziemię. Przede mną stał blondyn którego poznałam poprzedniego dnia. Chłopak spoglądał na mnie z góry bo jest wyższy ode mnie o jakieś 10-15 centymetrów.

- Daj mi spokój.- Odezwałam się po chwilowej ciszy która panowała między nami jak i w całej szkole. Chciałam sobie iść lecz chłopak mi na to nie pozwolił.

- Ejj.. gdzie mi uciekasz. Chyba powinniśmy dokończyć to co wczoraj przerwał twój chłoptaś.- Zbliżył się do mnie powoli.

- To nie jest mój chłoptaś. A teraz serio daj mi spokój bo za chwile naprawdę oberwiesz bałwanie.- Z całej siły odepchnęłam od siebie chłopaka zabrałam kluczyk i szybkim krokiem ruszyłam w stronę wyjścia.

- I tak jutro się widzimy słońce !.- Krzyknął za mną. Ja to zlałam i szłam przed siebie.

~*~

Od przyjazdu ze szkoły leżę u siebie w pokoju, słucham jakiś depresyjnych piosenek i gapie się w sufit. Boże co ja robię ze swoim życiem.
W dalszym ciągu spoczywając na moim wyrku niespodziewanie do pokoju wbił mi Leo. Ja tylko delikatnie uniosłam głowe i spojrzałam na niego pytająco.

- Czego chcesz ?.- Spytałam

- Eee idziesz grać z nami w Fife ?

- Ja ? W Fife ? Proszę cię... - Zaśmiałam się z lekką kpiną przenosząc się do siadu.- Rozwale was wszystkich.- Wstałam z łóżka i wyminęłam chłopaka zabierając mu przy okazji pada. Zeszłam na dół do salonu wygodnie rozsiadając się pomiędzy Mark'iem a Patric'iem.- No to co.. komu pierwszemu skopać dupsko ?

- Dajesz... zobaczymy czy wygrasz z mistrzem.- Odezwał się czarnowłosy z ogromną pewnością siebie.

- No dobra.. zobaczymy czy faktycznie taki z ciebie mistrzunio Mark.- Zaśmiałam się. Każde z nas wybrało sobie drużynę a po chwili zaczęliśmy grać. Przez pierwsze 10 minut meczu Mark miał przewagę. Ale to dlatego że dawałam fory temu cieniasowi. Później tak się rozkręciłam że wynik końcowy wynosił 4-9.

- No faktycznie z ciebie mistrz fify.- Powiedziałam zwycięsko klepiąc go po ramieniu. Jego mina była bezcenna.

- Haha... wstawię ci na urodziny na Fejsie.- Zaśmiał się Leo robiąc mu zdj.

- Dobra dzieciaki... Teraz Tatuś Patric sobie zagra.- Zabrał ode mnie pada.

- To ja chętnie zagram z tobą.- Powiedział Alex który akurat wchodził do pokoju. Spojrzałam na niego kątem oka. Brunet usiadł na kanapie obok mnie zabierając pada od Marka. Wywróciłam oczami i oglądałam mecz chłopaków.

~*~

Dochodziła 22 a my w dalszym ciągu graliśmy na konsoli. Akurat rozgrywał się ostatni mecz. Ja kontra Alex. Było 5-5 i jakieś 20 sekund do końca meczu. Alex był blisko strzelenia mi bramki lecz w jakiś sposób udało mi się przejąć piłkę i to ja wygrałam mecz. Chłopcy zaczęli drzeć jape a Leo i Mark mnie podnieśli. Cieszyłam się a zarazem byłam nie co zdziwiona. Kiedy chłopacy mnie posadzili dopiero teraz dostrzegłam minę Alex'a który się uśmiechał?. No tego wyrazu twarzy to jeszcze u niego nie widziałam.

- Muszę przyznać że to była dobra gra... w końcu grałem z kimś na swoim poziomie.- Brunet przybił mi piątkę. Nie ukrywam byłam zdziwiona.

- Uznam to za komplement.- Uśmiechnęłam się lekko do niego.

- Pierwszy i ostatni jaki ode mnie usłyszałaś.- Powiedział cicho myśląc że tego nie słyszałam.

- Idiota.- Przywaliłam mu w ramie. A ten tylko prychnął śmiechem.

- Dobra dzieciaczki. Do spania. Macie jutro szkołę.- Powiedział Patric odprowadzając nas do pokoi jakbyśmy mieli po 6 lat. Przytuliłam starszego od siebie szatyna na dobranoc i podeszłam do szafy po piżamie. Przebrałam się i poszłam spać.






~ przepraszam za wszelkie błędy Ale nie chciało mi się tego poprawiać.
Miłego czytania ❤

Don't call me angelOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz