Zamknęłam oczy i czekałam na to co się wydarzy. Byłam bez silna. Pomimo tego że próbowałam się wyrwać nie udawało się to...
Po chwili usłyszałam jak ktoś wchodzi i odciąga ode mnie chłopaka. Ku moim oczom pojawił się wściekły Alex który żucił się na blondyna. Zaczęli uderzać się pięściami aż nie wylądowali na podłodze.
- Nie waż się jej więcej dotykać!.- Wrzasnął Alex siedząc na chłopaku okładając go do takiego stopnia że wyglądał jak pół żywy.
- Alex !- Podbiegłam do niego i odciągnęłam. Ten tylko na mnie spojrzał i przytulił. Zaskoczył mnie tym gestem ale w tym momencie to nie było ważne.
- Nic ci nie jest?.- Spytał ze skruchą w głosie gładząc mnie po włosach.
- N-nie... wszystko jest w pożądku.. dziękuję.- Powiedziałam mocniej się w niego wtulając.
- Wracajmy do domu... walić resztę lekcji.
- Alex nie możemy wrócić do domu... Nie chce żeby Patric widział nas w takim stanie. Zacznie się martwić nie potrzebnie.- Brunet tylko westchnął mówiąc ciche " Dobrze" i wyszliśmy z łazienki zaraz jak i z całej szkoły zostawiając zakrwawionego blondyna.
~*~
- Wiesz że powinnaś mu o tym powiedzieć?.- Wyrwał po krótkiej chwili ciszy. Ja tylko na niego spojrzałam a za chwilę znów skierowałem wzrok na wodę przed sobą.
- Nie mogę... już ci mówiłam. Nie chce żeby się martwił. I tak już zbyt wiele dla mnie zrobił.
- Ale nie możesz udawać że nic się nie stało! Przecież on mógł...- Zawiesił się na moment.- No wiesz...
- Wiem... Ale gdyby nie ty to wszystko by się stało... już drugi raz ratujesz mnie przed tym psycholem. Dziękuję.- Powiedziałam opierając głowę o jego ramie przy czym uroniłam pojedyńczą łze.
- Ehh.. Nie ma za co.- Alex niepewnie objął mnie ramieniem. Już nic więcej do siebie nie mówiliśmy. Siedzieliśmy sobie w ciszy na pomoście obserwując widoki przed nami. Po krótkiej chwili moje powieki stały się cięższe i odpłynęłam.
Pov. Alex
- Wiesz co chyba powinniśmy... - Spojrzałem na dziewczynę i okazało się że śpi. Nie no świetnie. Wsatałem na równe nogi i wziąłem dziewczyne na ręce. Spojrzałem na nią i lekko się uśmiechnąłem. Nie zwlekając dłużej ruszyłem z nią do domu bo na dworze zrobiło się mega zimno.
~*~
Po cichu wszedłem z dziewczyną do domu. Okazało się że nikogo w nim nie ma. Pewnie pojechali pozałatwiać jakieś sprawy. Całe szczęście bo pewnie zaczęli by się wypytywać o to dlaczego wracamy o tej godzinie. Poszedłem zanieść dziewczynę do jej pokoju. Kładąc ją delikatnie na łóżku dostrzegłem u niej parę małych malinek na szyji. Widząc je znów przypomniałem sobie całą sytłacje która miała miejsce pare godzin temu. Nie ukrywam że na sam ich widok troche się wkurzyłem. Teoretycznie powinieniem mieć to wszystko daleko gdzieś bo ja i Sara nie mamy zbyt dobrego kontaktu. Tak jest odkąd się tu pojawiła. Cały czas sie o coś kłuciliśmy a czasami dochodziło do bujek. No ale mniejsza z tym. Cicho wyszedłem z jej pokoju i poszedłem do siebie. Zabrałem jakieś ubrania i poszedłem się wykąpać. W łazience dostrzegłem że mam lekko rozwalony łuk brwiowy, rozciętą wrge i poprzecinane kostki na dłonaich. Ogarnąłem to i po umyciu się poszedłem do kuchni zrobić sobie kolację.
~*~
Siedziałem w salonie oglądając jakieś pierdoły w telewizji gdy po chwili do domu wbili nawaleni chłopacy. Tylko na nich spojrzałem i przecząco pokręciłem głową. Co za dzieciaki.- Śema... młody...a ty już ze szkoły wróciłeś ?.- Spytał ledwo stojąc na równych nogach Mark.
- No wiesz... ekhem... jakby dochodzi 22... A ja skończyłem lekcje 7 godzin temu baranie.- Uśmiechnąłem się złośliwie.
- A... No dobra... Nie ma sprawy...- Podrapał się po głowie patrząc na wszystko co znajduje się wokół niego.- No to ten... Ja może pójdę spać.
- No idź... tak będzie najlepiej. Leo zajmij się nim..- Powiedział Patric który z całej tej trójki nie był aż tak wstawiony. Leo nic nie mówiąc chwiejnym krokiem złapał Marka i razem udali się do pokoi. Po niedługim czasie usłyszeliśmy huk. Spojrzałem się na Patrica a on na mnie.
- Nie pomożesz im ?
- Nie...poradzą sobie... będą mieli rano bliżej do kuchni.- Prychnął śmiechem.
- Taa... wiesz co ja chyba będe powoli się zwijał do spania. Wiesz jutro szkoła... itp... - Wstałem i kiedy chciałem już wychodzić szatyn się odezwał.
- A właśnie jak tam w szkole ? I gdzie jest Sara?
- W szkole świetnie a Sara śpi... także jeśli pozwolisz to pójdę już... dobranoc. Powiedziałem i wyszedłem z pokoju. Kierując się na górę o mało co się nie wyjeba... tzn nie wywaliłem przez tych dwóch najebańców.( ups ) Wszedłem do siebie i położyłem się i momentalnie jakoś tak zasnąłem.
CZYTASZ
Don't call me angel
Random- Sara... wiem że tu jesteś ! I tak cie znajde więc radze ci się pokazać... albo spotka cie okrutna i bolesna kara.- Yhh nie no świetnie. Co teraz ? co teraz ?. Rozejrzałam się do okoła i znalazłam duże drzewo. Cicho i sprawnie przeczołgałam się pod...