Jeszcze jeden raz /Anna

744 45 3
                                    

- Czekaj, bo chyba czegoś nie zrozumiałam - dłonią dotknęłam skroni, przechadzając się po pomieszczeniu. Wszystkie pary oczu były na mnie zwrócone, ale nie przeszkadzało mi to. Już dawno nauczono mnie przemawiać. - Chcesz powiedzieć, że w moim królestwie pojawił się wasz wróg, który prawdopodobnie będzie chciał wykorzystać strach moich poddanych do pokonania was?

Wstając dziś rano nie spodziewałam się, że mój dzień będzie tak szalony. Zupełnie nic nie poszło zgodnie z planem przez niezapowiedzianych gości. Chwilę przed południem do bram Arendelle zawitała piątka przedziwnych postaci. Mężczyzna ze złotego piasku, kobieta-koliber o pięknym uśmiechu, napakowany zając, brodaty dziadek i... białowłosy chłopak? Znałam je z legend, o których opowiadał mi tata, gdy byłam jeszcze małym dzieckiem. Nieustraszeni Strażnicy Marzeń. Jednak kim był ostatni z nich? To pytanie nurtowało mnie od czasu, gdy tylko ich ujrzałam. Wyglądał całkiem nieźle, miał taki zadziorny uśmiech i mroźny błysk w oku. Zupełnie jak Elsa. A teraz siedzieli razem ze mną w sali narad i mówili o niemożliwych rzeczach.

- Całe królestwo jest w niebezpieczeństwie, musimy zacząć działać. Ukrywa się w lasach za jeziorem, na północ stąd - North uderzył w stół swoją ogromną ręką, a ja zatrzymałam się w pół kroku.

- Jak to na północ? Tamtą północ? - nerwowo wskazałam widok rozciągający się za oknem. - Chodzi ci o ten konkretny las? Przed tymi górami?

- Tak, dokładnie ten. Nazywacie to Zaklętą Puszczą - przyznał, podchodząc do okna, przy którym stałam. Oparł się biodrami o parapet, by po chwili spojrzeć mi głęboko w oczy. - Wszystko dobrze, Wasza Wysokość?

- Elsa... - wyszeptałam, natarczywie wpatrując się w ścianę naprzeciwko mnie. - Moja siostra tam jest! - w sekundę znalazłam się przy biurku i zaczęłam otwierać chaotycznie wszystkie szuflady, by w ostatniej znaleźć białe kartki i czarny atrament. - Mówiliście, że on żywi się strachem, tak?

- No tak, ale nie ma się czym martwić - zaczęła Zębowa Wróżka, jej głos był przyjemny i radosny. Jakby wierzyła, że naprawdę nie ma powodów do obaw. - Jesteśmy tu. Jestem pewna, że razem damy radę - kobieta uśmiechnęła się szeroko, pokazując rząd białych, drobnych zębów.

- Nie rozumiecie - na zmianę mówiłam do Strażników i pisałam wiadomość do Honeymaren. Musiałam wyciągnąć Elsę z tego lasu, a nie szukać jej zadań, dlatego rozsądniej było napisać do kogoś z jej otoczenia. Nie pozwolę jej mierzyć się z nowym zagrożeniem samej. - Mojej siostrze całe życie towarzyszy strach. Zmaga się z zaakceptowaniem własnej mocy. Nasza ostatnia wyprawa pomogła jej zrozumieć swoją naturę, ale sądzę, że wciąż może być niepewna. Jeśli on to wykorzysta... Nie mogę jej stracić jeszcze jeden raz.

Gwałtownie poderwałam się z krzesła i dwukrotnie zgiętą kartkę wyrzuciłam za okno, które chwilę wcześniej North pomógł mi otworzyć. Niewdzięczne zawiasy. Wiedziałam, że Gale dopilnuje, by wiadomość dotarła do kogo trzeba. Odwróciłam się w stronę moich gości, kosmyk rudych włosów schowałam za ucho. Wszyscy byli speszeni, nawet ja czułam się teraz nieswojo, choć znajdowaliśmy się w moim domu. Wzięłam głęboki oddech i w myślach policzyłam do pięciu. Okej, jestem gotowa, dasz radę Anka.

Powolnym, ale dostojnym krokiem podeszłam do długiego, świerkowego stołu i zasiadłam na krześle przy jego szczycie. Wyprostowałam zielono-fioletową suknię dłońmi, po czym położyłam je na kolanach. Mieliśmy sobie wiele do wyjaśnienia. Pozostało nam czekać na przybycie Elsy. Kilka godzin później skończyliśmy rozmawiać. Wiedziałam już wszystko, co musiałam wiedzieć, a nawet i więcej. Tak samo ja wyjaśniłam im swoje położenie.

- Pani - do pomieszczenia wszedł jeden z nadwornych gwardzistów, pokłonił się nisko. Jedno słowo wystarczyło, bym drugi raz tego dnia poderwała się z miejsca. Skinęłam mu głową i kazałam odejść.

- Co się dzieje? - Jack Mróz również szybko wstał, prawą ręką łapiąc swoją laskę. Zaraz za nim ruszyli pozostali Strażnicy.

Opanowując drżenie głosu odparłam:

- Elsa jest już w Arendelle.

- Hej... - puchata łapa Strażnika Nadziei znalazła się na moim ramieniu. Stał naprzeciwko mnie z kamiennym wyrazem twarzy. Mimo to, jego głos był ciepły. - Spokojnie, twojej siostrze nic się nie stanie. Obronimy was, masz moje słowo.

Cicho podziękowałam Asterowi. Razem wyszliśmy z komnaty i ruszyliśmy ciemnym korytarzem ku wyjściu z zamku. Pozostali szli kawałek za nami, Zębuszka co jakiś czas podlatywała do obrazów i szczerze zainteresowana zadawała pytania. Przez chwilę moje zmartwienia gdzieś zniknęły, by pojawić się ze zdwojoną siłą na schodach przed wejściem. A jeśli coś jej się stało? Jeśli Strażnicy za późno mnie ostrzegli? Przygryzłam wargę.

- Anna!

Chłodne ramiona Elsy zamknęły mnie w mocnym uścisku. Nie minęła chwila, gdy Honeymaren dołączyła do naszego grupowego przytulasa. Jedyne co potrafiłam to mocniej się wtulić.

- Też chcę! - zawołał Jack i już miał nas dotknąć, gdy blondynka gwałtownie się odwróciła, wyciągając ręce przed siebie. To był moment, w którym dostrzegłam jej zaczerwieniony nadgarstek.

- A ty to kto? - spytała, marszcząc brwi.

- Ah, wybacz, zapomniałem się przedstawić. Jestem Jack, Jack Mróz. Nowy Strażnik Zabawy - chłopak puścił oczko, jednocześnie cofając się o krok. - A to moi przyjaciele - teatralnym ruchem wskazał postacie znajdujące się za jego plecami.

Elsa dopiero teraz zwróciła na nich uwagę, a ja uśmiechnęłam się. Gdy była zmieszana wyglądała tak uroczo! Dziewczyna natychmiast poprawiła swoją postawę i zaczęła witać się ze wszystkimi. Ja w tym czasie pociągnęłam Honeymaren za łokieć i wyszeptałam w jej kierunku:

- Chcę wiedzieć co się stało.

- Jest mały problem z Duchami Żywiołów - odszepnęła. - Od kilku dni są bardzo niespokojne, co wpływa też na Elsę. Ponadto dziś nieźle oberwała podczas spotkania z Nokkiem i walki z pnączami z jakiegoś czarnego piasku - dziewczyna dyskretnym ruchem głowy wskazała plecy swojej przyjaciółki, która właśnie obejmowała Strażniczkę Wspomnień. - Jest dość poobijana i...

- I? – zapytałam, obawiając się odpowiedzi.

- Elsa nie zapanowała nad mocą. Straciła nad nią kontrolę, wyglądała na przestraszoną.

By nie pokazać innym, jak bardzo zła jestem, spokojnie zaczekałam aż moja siostra skończy się przedstawiać. Dziewczyna stojąca obok mnie spróbowała mnie uspokoić, ale mój ostry wzrok i zaciśnięte zęby sprawiły, że odpuściła. Zobaczywszy, że Elsa wreszcie stoi sama niemal do niej podbiegłam i złapałam za ramiona. Zaskoczona spojrzała mi w oczy.

- Anka? Wszystko gra?

- Może odprowadźcie Honeymaren do jej tymczasowego mieszkania. Lepiej się poznacie - rzuciłam w stronę Strażników i nie czekając na ich reakcję pociągnęłam blondynkę w głąb zamku. - A my musimy pogadać i to teraz.

Storm inside // JelsaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz