Chciałabym /Elsa

664 42 3
                                    

Cisza panująca w pokoju Anny była przytłaczająca. Siedziałam na zdobionym, dębowym krześle w pobliżu okna i nerwowo bawiłam się rąbkiem fioletowego obszycia poduszki, znajdującej się na moich kolanach. Kilka minut temu młoda królowa w milczeniu zaprowadziła mnie do tego pomieszczenia i gestem nakazała zająć miejsce. Zrobiłam to bez zbędnych pytań, choć tak wiele chodziło mi po głowie.

- Aniu? - zaczęłam niepewnie, widząc, że dziewczyna stoi nieruchomo plecami do mnie i wciąż opiera dłonie o metalowe klamki. - Coś się stało?

Zauważyłam tylko, jak rudowłosa spuszcza głowę, by sekundę później odwrócić się w moją stronę i przyjąć najbardziej pewną pozę, jaką w życiu widziałam. W jej oczach widziałam ogromne pokłady determinacji, które napawały mnie nadzieją i strachem jednocześnie. Tak bardzo nie chciałam jej zawieść, chociaż czułam, że na to już trochę za późno.

- Czy chciałabyś mi o czymś powiedzieć? - to proste pytanie wywołało falę dreszczy na moim ciele.

Wstrzymałam oddech. Przecież ona nie może wiedzieć o porannej konfrontacji z piaskową zmorą, prawda? Zdecydowałam się na drobne kłamstwo, które jako jedyne miało moc uspokojenia zszarganych nerwów Anny. Pełna obaw pokręciłam przecząco głową, jednak ostre spojrzenie, którym zaszczyciła mnie siostra mówiło, że doskonale znała prawdę, a ja oblałam jej mały test zaufania. Nagle dostałam olśnienia.

- Honeymaren Ci powiedziała - bardziej stwierdziłam, niż spytałam.

- To nie jest teraz ważne - sprawnie odbiła piłeczkę, wprowadzając mnie w zakłopotanie.

- Więc w czym jest problem? - zaatakowałam ją pierwsza, mając do końca nadzieję, że zbiję ją tym z tropu. Anna od zawsze była uparta, ale szybko gubiła swój cel z oczu. - Skoro byłaś gotowa poinformować mnie o moim własnym powrocie do Arendelle przez osoby trzecie najwidoczniej musiałaś mieć jakiś ważny powód.

- Jesteś w niebezpieczeństwie, a ja nie zamierzam bezczynnie czekać aż coś ci się stanie - odparła tonem nieznoszącym sprzeciwu. - Posłuchaj mnie teraz uważnie...

Anna potrzebowała kilku minut, by zamieszać mi w głowie informacjami wydobytymi od Strażników Marzeń. Na każdym kroku starała mi się udowodnić, że to ja mogę być głównym celem Mroka, choć z całych sił nie chciałam w to wierzyć. Miałam już swoją przygodę, nawet nie jedną. Nie potrzebuję kolejnych kłopotów, rudowłosa tym bardziej.

- Skąd przypuszczenia, że to właśnie o mnie może chodzić najbardziej? Każdy się czegoś boi, każdy może zostać zaatakowany - wyrzuciłam ręce w powietrze, by po chwili zmierzyć siostrę twardym spojrzeniem.

- Może stąd, że to ty żyjesz w ciągłym strachu! Odkąd pamiętam uciekasz od tego jak możesz - Anna kucnęła obok mnie i powoli objęła moje dłonie swoimi, jednocześnie przez cały czas utrzymywała ze mną kontakt wzrokowy. - Pozwól mi zadbać o Twoje bezpieczeństwo. Zostań w Arendelle przez jakiś czas, proszę. Potem wrócisz do biegania po lesie czy czego tam tylko zechcesz.

- Chciałabym, ale jestem potrzebna w Zaklętej Puszczy. Muszę dbać o Duchy Natury...

- One w tym momencie są niebezpieczne nawet dla ciebie - dziewczyna weszła mi w słowo celnym argumentem. - Spójrz co zrobił Nokk, nie masz gwarancji, że następnym razem tylko na tym się skończy - upierała się.

- Obiecałam, że będę bronić Northuldry - przypomniałam. - Nie mogę ich teraz zostawić, potrzebują mnie.

- Ja ciebie potrzebuję.

Te trzy słowa przebiły się wprost do mojej zbolałej duszy. Ton jakim to powiedziała był zdumiewająco ponury. Przez chwilę miałam wrażenie, że czuję jej ból i aż zaparło mi dech w piersiach. Szybko zsunęłam się z krzesła, by znaleźć się na jej wysokości. Kolana mnie odrobinę zapiekły przy zderzeniu z podłogą, ale nie przejmowałam się tym, teraz najważniejsza była dziewczyna. Zanim Anna zdążyła podnieść wzrok już trzymałam ją mocno w ramionach. Niemal od razu schowała twarz w moich włosach, na karku poczułam jej słone łzy. Zacisnęłam mocniej usta, starając się przysunąć ją jak najbliżej siebie. Dlaczego to ty musisz cierpieć?

- No już, spokojnie, wszystko gra - szeptałam najczulej jak potrafiłam, głaszcząc Annę po plecach. Chciałam, by wiedziała, że może na mnie liczyć.

- Zostaniesz w Arendelle? Proszę cię, nie wystawiaj mu się jak na tacy. Pozwól mi pomóc.

Na chwilę zamilkłam, analizując wszystkie możliwości. Dobrze wiedziałam, że muszę wrócić do lasu. Nie widziałam innej opcji, która byłaby tak bardzo neutralna i pozwalająca nam na tak wielką swobodę w działaniu.

- Aniu, posłuchaj - odsunęłam ją od siebie na długość ramion i spojrzałam w jej niebieskie oczy. - Jestem pewna, że wspaniale poradzisz sobie z nowym wyzwaniem i zapewnisz najlepszą obronę królestwa. Jednak z tego co mi mówiłaś Mrok kryje się gdzieś w Zaklętej Puszczy. Plemię Northuldry również potrzebuje ochrony, którą jestem w stanie im zapewnić.

- Rozumiem, ale... kto będzie bronił ciebie? - tym pytaniem wybiła mnie z rytmu. Posłałam jej zdziwione spojrzenie, na co ona uśmiechnęła się bez krzty radości i zaczęła dalej mówić. – Chroniąc Northuldrę będziesz podatna na każdy atak, bo znów zapomnisz o sobie i swoim bezpieczeństwie.

- Nic mi nie będzie, musisz mi uwierzyć na słowo.

- Mogę też rozkazać gwardii, by chodzili za tobą krok w krok – rzuciła jakby od niechcenia.

- O nie, nie ma mowy. Odeślę każdego, komu rozkażesz za mną chodzić – zaprzeczyłam szybko.

- Dostaniesz kogoś specjalnego, zobaczysz - na jej twarzy zagościł szczery, nieśmiały uśmiech, który chwilę później zmienił się w grymas złości. - Wiem, że nie widzisz tego tak jak ja, ale nie pozwolę ci tam wrócić. Przepraszam za to co zrobię - zagubiona patrzyłam jak Anna powoli wstaje. Rudowłosa wskazała na mnie palcem. - Zostaniesz w Arendelle. Przysięgnij swojej królowej, że dostosujesz się do moich poleceń.

Pod wpływem emocji szerzej otworzyłam usta i oczy. Nie zrobiła tego, prawda? Dobrze wiedziała z jaką powagą podchodzę do zasad, które mi wpajano od małego jako przyszłej królowej i postanowiła to ot tak wykorzystać. Wciąż będąc na kolanach spuściłam głowę by okazać jej szacunek, a następnie zrobiłam to, co chciała.

- Dobrze - odetchnęła z ulgą. - To choć na chwilę powstrzyma cię od lekkomyślnych działań. Widzimy się na kolacji.

I wyszła, pozostawiając mnie samą z myślami.

Storm inside // JelsaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz