Początek Kłopotów

1.1K 52 3
                                    

Mrok od kilku miesięcy zamieszkiwał okoliczne lasy w królestwie, o którym słyszało już wiele światów. Arendelle. Niemal baśniowa kraina pełna niesamowicie pięknych okolic, szczęśliwych mieszkańców oraz magicznych stworzeń. Jeszcze kilka lat temu na tronie zasiadała Elsa, która berło niedawno oddała swojej młodszej siostrze, Annie. Mrok osobiście nigdy nie widział żadnej z nich, ale opowieści o ich miłości i odwadze przechodziły wszelkie pojęcie. A one nawet nie miały pojęcia, że ktoś zna ich historię.

Mężczyzna wyszedł ze swojego tymczasowego schronienia przez miarowy tupot kopyt rozchodzący się w okolicy. Już po chwili ujrzał źródło dźwięku. Zza drzewa przyglądał się młodej kobiecie jadącej na oszroniałym koniu. Wyglądali zniewalająco, jakby byli zgranym duetem, który jest we właściwym miejscu. Biła od niej duma i siła, ale Mrok pod jej twardą skorupą wyczuł coś jeszcze. Lęk, obawy i strach. Morze strachu, którym on się żywił. Przez chwilę był nawet pod wrażeniem tego, co kryła w sobie ta dziewczyna. Z jej pomocą byłby w stanie odzyskać wszystkie siły i jeszcze się wzmocnić. Może nawet wygrać ze Strażnikami...?

Dlatego śledził ją jadąc na jednym ze swoich Koszmarów aż do małej wioski w środku lasu. Już z daleka można było dostrzec pokaźne stada reniferów, ogromne ognisko i masę przyjaznych twarzy. Mrok z niesmakiem wypisanym na twarzy zsiadł z rumaka kilka metrów przed radosnym motłochem. Mimo, że nikt nie mógł go zobaczyć chciał poczuć się jak nieproszony podglądacz, którego inni mogą odkryć w każdej chwili. To był jego moment wiary, że nie jest stracony. Kobieta poprowadziła kilka krótkich rozmów z mieszkańcami tej zapchlonej wioski, po czym weszła do jednego z namiotów, kilka godzin później zasnęła. Mrok niczym cień dostał się do wnętrza pomieszczenia, tak samo już chwilę później przeglądał jej wspomnienia, z jej strachu wyczytując o niej wszystko to, co chciał. W jego głowie narodził się nikczemny plan, który mógł być początkiem czegoś tak wielkiego, że aż mu się nawet nie śniło. Z uśmiechem na ustach i błyskiem w oku opuścił teren małej osady, w głowie mając tylko jedną myśl. Jeszcze się spotkamy Elso z Arendelle.

-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-

Jack Mróz leciał właśnie nad Atlantykiem, gdy na nocnym niebie dostrzegł wezwanie. Po barwach domyślił się, że sprawa jest poważna. Te kolory widział drugi raz w swoim długim życiu, ostatni raz gdy North znalazł siedzibę Mroka. Chłopak nic nie mówiąc szybkim ruchem przeczesał swoje białe włosy, po czym z pomocą swojej laski nakierował wiatr na północ. Kochał to uczucie wolności. Jako buntownik cenił sobie możliwość wyboru i prywatność. Zawsze chadzał swoimi drogami i nikomu nie było nic do tego. Wzbił się ponad chmury, przelotne spoglądając na Księżyc. Za kilkanaście minut powinien być na miejscu.

Wchodząc do kryjówki Northa nie był zestresowany. Cokolwiek na niego czekało, był gotów. Miał też przyjaciół, którzy nie raz już udowodnili, że nie zostawią go w potrzebie. Przemierzając długi korytarz z nudów zamrażał fragmenty czerwonego dywanu, tworząc na nim przypadkowy wzór. Będąc przed drzwiami głównego pokoju zarzucił laskę na prawe ramię, jednak zanim zdążył otworzyć drzwi ktoś złapał go za kaptur niebieskiej bluzy.

- Kogo my tu mamy! Jack Mróz zaszczycił nas swoją obecnością - usłyszał charakterystyczny śmiech Zająca. - Kopę lat, koleś.

Aster wszedł do sali z wiercącym się chłopakiem w ręce. Oczy pozostałych Strażników skupiły się na tej dwójce. Obserwowali jak zmarznięty Zając Wielkanocny puszcza Mroza na ziemię, a ten ciągnie go za ogon. Ich gonitwę przerwał mocny głos Northa:

- Obaj macie się uspokoić. Nie mamy czasu na wasze wygłupy, sprawa jest bardzo poważna.

Gdy wszyscy zajęli swoje miejsca, North podszedł do zakurzonej mapy wiszącej na ścianie. Była ogromna i na pewno nie przedstawiała terenów Ziemi. Nickolas wskazał na niej jakiś punkt, który z odległości, w jakiej znajdował się Jack wyglądał jak niewyraźny kwadrat.

- To zamek w Arendelle - zaczął. - Yeti wykryły w tym miejscu obecność wielkich pokładów mroku oraz znalazły kilka mniejszych Koszmarów. Wszyscy wiemy co to oznacza - przejechał wzrokiem po każdym z osobna. Jego nerwowy ton martwił ich wszystkich. - Mrok niedługo znów zaatakuje.

- No to co, w drogę! - zawołał Jack, chcąc pobiec w stronę wyjścia. Przeszkodził mu w tym Aster ponownie łapiąc go za kaptur.

- Nie tak szybko, koleś - warnął. - To nie nasz świat, a wiesz co to znaczy? Nie nasze zasady.

- Zając ma rację. Nie możemy tam wejść ot tak i zacząć robić zamieszanie - przyznał North, drapiąc się po brodzie. - Wpierw czeka nas spotkanie z królową Anną, musimy dać jej możliwość obronienia swoich poddanych.

Białowłosy chłopak niechętnie przyznał im rację. Nie pokonanie Mroka było najważniejsze, a zapewnienie bezpieczeństwa niewinnym ludziom. Jack rozsiadł się wygodniej na kanapie obok Zębuszki i mrużąc oczy spojrzał na dobrze widoczny Księżyc. Co tym razem dla nas przygotowałeś, przyjacielu?

-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-

- Elsa! - pisnęła młoda królowa i biegiem puściła się w stronę bram zamku. - Elsa... - powtórzyła ciszej, gdy wpadła w ramiona siostry. - Nareszcie jesteś.

- Przepraszam za spóźnienie, drobne kłopoty z duchami - nerwowy śmiech opuścił jej gardło.

- Ale już wszystko gra?

Elsa spojrzała w duże oczy swojej siostry i już wiedziała, że nie wyjawi jej prawdy. Od czasu, gdy sytuacja między nimi się poprawiła Anna stała się bardzo opiekuńcza w stosunku do siostry. Nie chciała jej zostawiać zbyt długo samej. Właściwie... nie chciała jej znów stracić. Dlatego blondynka obiecała sobie, że nie będzie jej martwić, póki ma kontrolę nad sytuacją.

- Jasne. To jak, kalambury?

W pozornie radosnej atmosferze siostry wróciły do zamku, gdzie czekali na nie Kristoff, Olaf i Sven. Wtedy nikt nie mógł spodziewać się tego, co przyniesie kolejny dzień.

Storm inside // JelsaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz