Pozwól mi /Jack

349 22 30
                                    

- Jack! Za tobą! - jak przez mgłę usłyszałem twardy głos Northa. W ostatniej chwili uchyliłem się przed pędzącym w moją stronę Koszmarem.

Przeturlałem się po szarej kostce, którą wyłożono drogi Arendelle, po czym starłem kropelki potu z twarzy. Byłem zmęczony. Nikt nie spodziewał się ataku Mroka tak szybko. Jego agresja na królestwo nie była najpotężniejsza, ale wyrwanie nas wszystkich w środku nocy zdecydowanie działało na jego korzyść. Rozejrzałem się, szukając swoich przyjaciół. W zasięgu wzroku znalazł się tylko Aster, pomagający ewakuować się mieszkańcom pobliskich domów.

Mocniej chwyciłem swoją laskę i z pomocą Wiatru uniosłem się wysoko nad miasto. Wiedziałem, że należy zwalczać źródło problemu, a nie jego skutki, dlatego za cel obrałem sobie samego pana ciemności. Przy odrobinie szczęścia może uda mi się go rozkojarzyć na tyle, by zasiać mały zamęt w jego siłach.

Szybko przemierzałem kolejne ulice, jednak za każdym razem, gdy choćby odrobinę zbliżałem się do centrum koszmarnego ataku miałem wrażenie, że Mrok mi umyka. Pojawiał się w innych miejscach, a z jego postaci wychodziły coraz to nowsze Koszmary. Jedynie jego głos był cały czas przy mnie. Jego zimny, mocny głos. Nie mogłem określić skąd dochodzi, ale był blisko. Ciągle powtarzał to samo zdanie, pragnienie spotkania się z byłą królową. Dlaczego? Co mu zrobiła Elsa? Ta piękna dziewczyna nie wygląda na lubiącą robić sobie wrogów. Wręcz przeciwnie. Jest usosobieniem dobra i... Do rzeczywistości przywrócił mnie kobiecy krzyk:

- Jack! Tutaj!

Natychmiast się zatrzymałem. To Anna. Stała u boku Kristoffa i machała do mnie lewą ręką, w drugiej dzierżąc miecz. Chwila, co? Szybko skierowałem się w ich kierunku.

- A ty chociaż wiesz jak z tego korzystać? - zapytałem, szczerze rozbawiony. Królowa posłała mi wymowne, ale radosne spojrzenie, gdy zaczęła kręcić mieczem.

- Oczywiście, ktoś w końcu musi bronić Kristoffa, prawda?

- Ja wciąż tu jestem - powiedział blondyn, zabierając jej ostrze z dłoni, co spotkało się z niezadowolonym mruknięciem rudowłosej. - Masz go tylko do obrony własnej, tak? Nie idziesz się z nikim bić. Zostaw to zawodowcom.

- Gdzie Elsa? - przerwałem, odrobinę zmartwiony brakiem blondynki.

Pomimo dość krótkiego czasu we wspólnym gronie, dziwnie było widzieć królewską parę bez starszej z sióstr. Było to tym bardziej niepokojące, że akurat brakowało kobiety, której chciał Mrok.

- Elsa? - spojrzenie rudowłosej stwardniało, a lekki uśmiech opadł całkowicie. Mimowolnie uniosłem jedną brew, szukając na jej twarzy odpowiedzi. - Jest bezpieczna, nie martw się. Kojarzysz mój pokój, prawda? Na pewno, czemu w ogóle pytam-

- Nie do końca - przerwałem jej  z chrząknięciem.

- Nie oprowadziłam was po zamku? Obowiązkowo musimy to nadrobić. Spójrz!

Anna złapała mój nadgarstek i przyciągnęła bliżej siebie. Odrobinę zakłopotany spojrzałem na Kristoffa, ale ten tylko przewrócił oczami z lekkim uśmiechem. Ciepłe dłonie królowej szybko znalazły się na moim policzku, gdy kobieta odwracała nas w stronę ogromnej budowli.

- Raz, dwa, trzy... Czwarte okno od lewej. Trzecie piętro. Gwardziści czuwają tam razem z Elsą.

- Jesteś pewna, że Mrok jej tam nie znajdzie? - zapytałem, starając się zapamiętać jak najwięcej szczegółów.

Jednak zanim Anna zdążyła choćby otworzyć usta, czarna lina owinęła się wokół jej kostki i powaliła na ziemię, ciągnąc ją przez kilka metrów.  Blondyn zareagował szybciej niż ja i niemal natychmiast uderzył w piaskowe pnącze mieczem, który wcześniej trzymała królowa. Brzdęk metalu zagłuszył zaskoczone sapnięcie Anny.

Z warknięciem uderzyłem laską w ziemię, zamrażając okoliczny bruk miasta i wszelkie ślady magii tego czarnego potwora. Chciałem kupić nam trochę czasu, ale tylko pogorszyłem sprawę. Uświadomił mnie o tym krzyk Kristoffa i potężne cielsko narwanego Koszmaru zderzające się z moim własnym.

Zatrzymaliśmy się dopiero na jednym z budynków. Jakoś udało mi się odwrócić nas na czas, by to Koszmar przyjął na siebie większość uderzenia. Widmo konia rozpłynęło się w powietrzu, a ja szybko wziąłem zamach i na ślepo uderzyłem za siebie - w kierunku, z którego przed sekundą słyszałem charakterystyczne, gniewne rżenie. Jakie było moje zdziwienie, gdy zamiast kolejnego Koszmaru zobaczyłem niebieski pysk wodnego konia - słynnego Ducha Wody.

A jeszcze bardziej zaskoczył mnie jego jeździec.

Elsa.

- Co ty tu robisz?! Myślałem, że jesteś w zamku! - podniosłem głos, starając się przekrzyczeć nagły wiatr, targający moje włosy.

- Cóż, powiedzmy, że gwardia nie mogła mnie przekonać do zostania z dala od tego chaosu - zeskoczyła z konia, a jej niebieskie, bystre oczy spotkały się z moimi. - Mamy jakiś plan?

- Właściwie to tak - podniosłem swoją laskę z ziemi i mocno ją chwyciłem. Znajomy chłód przeszedł przez drewno prosto do moich dłoni. - Staramy się przeżyć jak najdłużej.

- A jakiś dobry plan? - Elsa zapytała z lekkim wahaniem w głosie, unosząc ręce na wysokość twarzy, gotowa podjąć szybkie działanie.

- Aster powiedział, że powinniśmy wyprowadzić mieszkańców lub wypchnąć Koszmary z miasta - zacząłem, obserwując pojedynek między Duchem Wody a jednym z piaskowych stworzeń. - Ale osobiście planuję wytropić Mroka i pozbyć się źródła problemu, zanim przesunie się do centrum. Jedynym problemem jest jego zdolność do znikania. Czuję, jakby wymykał mi się przez palce.

Kątem oka dostrzegłem szybki ruch po naszej prawej stronie, więc instynktownie spróbowałem odciągnąć Elsę od zagrożenia. Pociągnąłem ją za rękę i schowałem nas za filarem pobliskiego budynku. Blondynka jednak nie zamierzała czekać na swoją kolej - bezpardonowo wysunęła się z drugiej strony kolumny i przebiła lodowymi kolcami podwładnego Mroka.

Kreatura wyciągnęła jedną ze swoich macek w stronę Elsy, ale zdążyłem uderzyć w to laską od góry i przymrozić do podłoża, zanim mogła zrobić komuś krzywdę.

Była królowa z uznaniem skinęła mi głową. Na jej twarzy pojawił się mały uśmiech, a ja poczułem obowiązek sprawienia, bym codziennie był tego powodem.

- A jeśli zrobię zamieszanie? Czy to pomoże ci się do niego dostać?

Prawą ręką odgarnąłem niesforne kosmyki z twarzy, jednocześnie analizując pomysł Elsy. Po kilku sekundach powiedziałem:

- To bardzo nierozsądne i prawdopodobnie pójdzie nie po naszej myśli - moje słowa zaowocowały przygryzieniem wargi przez blondynkę i potrzebowałem całej swojej siły woli, by nie patrzeć się na jej usta. - Zróbmy to.

- Spróbuję sprowadzić go poza zachodnie mury, bądź gotów!

Elsa wskoczyła na konia, a ten od razu pognał brukowymi ulicami Arendelle, tworząc miły dla ucha stukot. Odprowadziłem ją wzrokiem. Z pomocą wiatru uniosłem się ponad miasto, szukając dobrego miejsca na schowanie się przed wzrokiem Koszmarów. Muszę być ostrożny.

W myślach życzyłem jej powodzenia.

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Jul 06, 2021 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Storm inside // JelsaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz