9. Przystojny porywacz

944 83 20
                                    

Nerwowo krążył po salonie, trzymając w ręku telefon. Kompletnie nie wiedział, co ma ze sobą zrobić. Czuł jakby zawiódł nie tylko państwa Kim, których całym sercem szanował, ale też i Taehyunga, a głównie samego siebie. Przecież zostawił go jedynie na kilka minut samego w łazience, który swoją drogą jeszcze zdążył na niego nawrzeszczeć, że sam znajdzie oprawców skradzionego samochodu, ale jak się okazuje... na te całe nieszczęście uprowadzili nawet i jego. 

Gorzej już być nie mogło, a dodatkowe poczucie winy wzrastało w każdej minionej sekundzie, przez brak jakiegokolwiek kontaktu z Tae. Od wczoraj nie wie, co się z nim dzieje, gdzie jest i z kim, przez co od wczorajszego dnia nie zmrużył oka ani przez chwilę. Pozostało mu jedynie dzisiejszego poranka zadzwonić do swojego najbliższego przyjaciela, który również jest ochroniarzem - Jung Hoseoka. 

Znali się już od kilku ładnych lat, przeżyli przeróżnych wspólnych akcji na śmierć i życie i zawsze w jakiś sposób udawało im się wyjść z tarapatów. Więc Hoseok okazał się jedyną godną zaufania osobą, której mógł ujawnić prawdę o uprowadzeniu panicza. 

Nagle usłyszał dźwięk dzwonka do drzwi, przy których natychmiast się znalazł. Czarnowłosy momentalnie wszedł do środka, nawet darując sobie ściągnięcie butów. Musiał dowiedzieć się, co to była za pilna sprawa, w końcu Yoongi nigdy nie należał do osób proszące o pomoc. 

- Chryste, Yoongi, co się dzieje? Przez telefon prawie się rozpła...

- Nie ma Taehyunga.- przerwał Hoseokowi, zakładając swoje ręce na kark. - Poszedłem tylko na kilka minut porozmawiać przez telefon z jego ojcem, a przez ten czas został uprowadzony. Nie dopilnowałem mojego małego Taehyunga, a najgorsze jest to, że nie mam pojęcia, co mam w tej sytuacji zrobić. 

- Czekaj, co? - szepnął, nie dowierzając. - Jak to uprowadzony? Przez kogo?

- Wczoraj ktoś ukradł mu samochód i podejrzewam, że to te same osoby. Poprzedzając twoje pytanie, tak. Zgłosiliśmy sprawę z kradzieżą samochodu, ale wiesz jaki jest Taehyung, od razu chce wszystko na gotowe i wszystko wycofał. - westchnął, siadając na kanapę, by schować swoją twarz w dłoniach. - Ten dzieciak wymyślił sobie, że sam znajdzie złodziei tego cholernego auta. 

- Kurwa, zawiadom policje, albo najpierw jego rodziców, cholera wie, gdzie teraz jest i co się z nim dzieje. - polecił czarnowłosy, w dalszym ciągu przyswajając sobie nowo poznaną informacje. 

- Jak to zrobię zostanę wyrzucony. - jęknął, parząc się w oczy, przyjaciela. - I chce sam go znaleźć. To ja go nie dopilnowałem, a teraz moim zadaniem jest go odnaleźć całego i zdrowego, a ty mi w tym pomożesz, jasne? 

- Yoongi...

- Hoseok, do jasnej cholery, jesteś jedyną osobą, która wie o jego uprowadzeniu, więc błagam... - spojrzał się prosto w jego ciemne oczy, głośno przełykając ślinę. - Pomóż mi go odnaleźć. 

Czarnowłosy spoglądał się w jego błagalne spojrzenie, cicho wzdychając, by po chwili zgadzaąc się na niebezpieczną propozycję Mina. W końcu... czego się nie robi dla swojego najlepszego przyjaciela?  

Yoongi westchną z widoczną ulgą, doskonale zdając sobie sprawę, że w taki sposób będzie ryzykował nie tylko swoje życie, ale i Hoseoka, w końcu żaden z nich nie ma zielonego pojęcia jak wyglądają złodzieje i porywacze Kim Taehyunga, ale najzwyczajniej w świecie nie może pójść na łatwiznę powiadamiając policję czy państwa Kim. 

Musiał sam wszystko sprostować i uratować swojego małego wychowanka. Przecież on był jeszcze niewinnym i głupiutkim osiemnastolatkiem, który na pewno nie poradzi sobie z umięśnionymi przestępcami. Yoongi nawet nie chce myśleć w jakich złych warunkach mogą go właśnie przetrzymywać...

~°~

- Ciebie to już do końca pojebało! - krzyknął, lecz na polikach w dalszym ciągu towarzyszył mu czerwony kolor. 

Nie wyobraża sobie, aby ten tutaj brunecik poszedł z nim do świątyni spokoju i prywatności, do wyciszenia i przemyślenia pewnych bardzo ważnych kwestii na temat życia, czy własnej konsystencji, a mianowicie do tak zwanej łazienki. I co jeszcze? Może jeszcze ten pacan będzie trzymał jego penisa, bo przez cały czas ma związane ręce, które swoją drogą okropnie już go bolą i dłużej tak nie podoła...

Ani mu się śni, przy kimś korzystać z toalety, nawet jego rodzice mu nie wchodzą, ba Yoongi również ma zakaz. Więc, dlaczego miałby niby pokazywać temu złodziejowi, zboczeńcowi i szefowi mafii swoje przyrodzenie? Po pierwsze nie będzie mógł się skupić, a po drugie, ile oni się znają do jasnej cholery, by pokazywać sobie nawzajem swoje gołe fiuty?! Taehyung nawet nie wie, jak się nazywa jego oprawca!

- No to powiedz mi w jaki sposób chcesz się wysikać, skoro masz związane łapy? - uśmiechnął się arogancko, krzyżując ręce. 

- Może z łaski swojej byś mnie rozwiązał?! 

- Bardziej podoba mi się pomysł, bym to ja ci pomógł potrzymać twoją małą maczugę. - stwierdził, puszczając mu oczko. 

- C-co? T-tylko nie małą , ty, ty... - jąkał się, po chwili ciężko wzdychając, iż kłótnia z tym idiotą, który aktualnie cieszył swoją zapyziałą mordę, jest bezsensu. - Proszę cię, byś w końcu mnie rozwiązał, bym mógł skorzystać normalnie z toalety. Trzymam od wczoraj i uwierz, że mój pęcherz przeżywa najprawdziwsze katusze i jeszcze chwila, a nasikam na to łóżko, które ty później będziesz musiał sprzątać. 

Jungkook spojrzał się na niebieskowłosego, analizując wszystkie za i przeciw argumentom, które mu przedstawił. Cóż... nie widziało mu się sprzątać brudnego od moczu łóżka, które kompletnie nie wiedziałby jak niby miałby posprzątać. Na dodatek jest to łóżko Namjoona i jakby się dowiedział, że jego łóżko było mokre i śmierdzące od moczu, zapewne twarz Jungkooka zostałaby zdeformowana przez mocną pięść przyjaciela... więc woli oszczędzić swoją piękną twarz od przykrego i bolącego kontaktu z ręką Namjoona. 

Westchnął ciężko, podchodząc do Tae. 

- Niech ci będzie. Rozwiąże cię, przy okazji możesz skorzystać z prysznicu. 

- Wow, co to za zaszczyt? 

- Znaj moją hojność, słodziaku. - mruknął, rozwiązując czerwone nadgarstki, Tae. - Tylko nie rób nic głupiego, bo skończy się to dla ciebie źle. 

Taehyung jedynie przytaknął, wzdychając z ulgą, kiedy jego biedne rączki były uwolnione od tych wstrętnych sznurów. 

Nie miał pojęcia, ile jeszcze potrwa ten cały teatrzyk z jego uprowadzeniem, ale powoli już zaczyna go to męczyć. Ale to głównie przez tego idiotę, który swoją drogą jest całkiem przystojny.

~°~


Pewnie nikt się nie spodziewał, że dodam rozdział hahah ale powoli chce już wracać do żywych, potrzebuje jeszcze troszkę czasu, gwiazdki:< 

Może opowiecie, co tam u was w życiu się dzieje? Żaden korona wirus was nie dopadł ? 😂

miłego!💜

this is my car, bitch! | vkookOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz