11. Kuchcik Jeon i okrutni rodzice

778 76 6
                                    

Znalezienie, czegoś zjadliwego okazało się nie lada sztuką, ale kim okazałby się Jeon Jungkook, jakby nie znalazł czegoś przyzwoitego dla rozkapryszonego Taehyunga? Właśnie, byłby wielką niedorajdą, a prawdą jest, że gotować to on potrafił wyśmienicie. Może i ryż z sosem słodko-kwaśnym ze słoika nie jest jego numerem jeden w liście 'najlepszych potraw kucharza Jeona', aczkolwiek nic nie mógł na to poradzić, iż w lodówce i szafkach było niemal, że wszystko przeterminowane. Cóż, na pewno będzie musiał skoczyć po małe zakupy spożywcze. W końcu nie da umrzeć z głodu swojej małej kruszynce

Postawił na komodzie gorący posiłek, by pójść po niebieskowłosego, który miejmy nadzieje już zdążył się umyć i skorzystać z toalety. Cholera wie, ile ten bogaty dzieciak siedzi w łazience i bóg jedyny wiedział, co najlepszego tak wyprawia. Przebywał już tam z dobrą godzinę, a lecącej wody już dawno nie było słychać. Raczej kibel nie wciągnął go do środka, gdy robił siku, prawda? 

- Taehyu- 

Nie dokończył, bo nagle drzwi od łazienki się otworzyły, by ukazać w nich odświeżonego i wypielęgnowanego niebieskowłosego chłopca. Brunetowi oczy wyszły aż z orbity, a szczena opadła na podłogę, gdy ujrzał rozkosznego chłopaczka, który z nikłym uśmiechem wklepywał sobie jakby coś na twarz. 

Wyglądał pięknie. Jak prawdziwy aniołek, oczywiście z duszą diabełka, w końcu jego charakter do niewinnych to niezbyt należał. Ale mimo wszystko w żadnym stopniu to nie przeszkadzało Jeonowi, a szczerze mówiąc jeszcze bardziej urzekało. Jedyna myśl jaka aktualnie siedziała w głowie Jungkooka to chęć codziennego widoku Taehyunga w takiej uroczej odsłonie, która powodowała rozlewające się ciepło wewnątrz jego. 

- Użyłem jakiegoś kremiku do twarzy, który tam leżał w szafce. - powiedział, spoglądając się na bruneta. - Zamknij buźkę, bo ci mucha wleci. - zażartował, palcami zaczepiając jego podbródek. 

- Widzę, że po kąpieli dopisuje ci humorek? - zaśmiał się, łapiąc się za miejsce, po którym dotknął go młodszy. Musiał przyznać, że tak niespodziewany ruch z jego strony miło go zaskoczył. 

- Co w tym dziwnego? - prychnął. - W końcu mogłem się wylać i nie wiem, czy czułeś, ale okropnie śmierdziałem potem. 

- Dla mnie przez cały czas pachniałeś malinami i wiśniami. - stwierdził, nieco przysuwając się w stronę chłopaka - Choć teraz tak no... męsko. 

- No też mi się nie podoba. - sarknął, wydymając wargę, przez co Jungkook miał wrażenie, jakby jego serce powoli roztapiało się z tej słodyczy. - Ale tylko taki był w półeczce. 

Brunet złożył wargi w delikatny dzióbek, rozmyślając, aby do swojej listy zakupów zapisać również słodki szampon i płyn do kąpieli dla Tae. Niezbyt podobało mu się, że Taehyung pachniał tak samo jak Namjoon, na dodatek używał jego kosmetyków. Oczywiście nie miał innego wyjścia, bo jednak chciał się umyć, ale sam fakt, że ich używał niemiłosiernie irytował Jungkooka. Tak, był zazdrosny nawet o coś tak głupiego jak płyn do kąpieli, czy szampon. 

- Chodź do pokoju. - rozkazał, delikatnie go popychając, by w końcu się ruszył. Pomimo tego, że podobał mu się młodszy to jednak bał się, że może mu uciec. A tego nie chciałby najbardziej. - Mam dla ciebie niespodziankę. 

- N-niespodziankę? - powtórzył, kierując się zmieszany do sypialni, a jego nozdrza od razu poczuły przyjemny zapach ciepłego jedzenia. - To d-dla mnie? 

- Nie dla księdza. - zachichotał. - No pewnie, że dla ciebie. Nikomu innemu jedzenia bym nie zrobił. 

Spojrzał się na uśmiechniętego bruneta, nie mogąc uwierzyć, że specjalnie dla niego coś ugotował. Może i nie było to żadnej wysokiej klasy danie, przez które kupki smakowe po każdym kęsie przeżywałyby orgazm. Ale był zaskoczony, a przede wszystkim zrobiło mu się miło tym drobnym gestem ze strony swojego porywacza. Bo równie dobrze mógł nic dla niego nie robić tylko po prostu rozkazać jeść już zimną zupkę błyskawiczną, która swoją drogą w połowie jest wylana. Przynajmniej tak mu się tylko wydawało, bo w filmach albo porywacz torturuje swoje ofiary, albo je gwałci, a do żadnych z tych rzeczy jeszcze nie doszło. Miejmy nadzieję, że nigdy nie dojdzie.

Gorący ryż z sosem słodko-kwaśnym z dodatkiem pokrojonych warzyw nie był strzałem w dziesiątkę, ale nie miałby serca odmówić i tego posiłku, prawda? Bo przecież nie przyzna się do tego, że niby tak proste i tanie danie podbiło jego serducho, rozkoszując się smakiem idealnie przyrządzonego ryżu. 

~°~

Zdyszany i przepocony rudzielec wbiegł do mieszkania, uprzednio jeszcze zamykając drzwi na klucz, by wejść do salonu i zobaczyć zirytowanych przyjaciół. W zwyczaju miał się spóźniać i niby każdy już do tego przywykł, ale co z tego, skoro każdego denerwują spóźnialskie osoby? Tym bardziej, iż Namjoon chciał powiedzieć coś bardzo ważnego w sprawie Taehyunga. Przy takich sprawach spóźnianie się jest wręcz karygodne. 

- Dwadzieścia minut spóźnienia. - sarknął Jungkook, zakładając swoją nogę na tą drugą. - Dłużej się nie dało? 

- Nie moja wina, że pragnęła więcej mojego kutasa. - powiedział dumnie, zasiadając obok bruneta, który od razu odsunął się od Parka. 

- Chociaż umyłeś łapska? 

- Tak? - powiedział ironicznie. - Nie jestem przecież oblechem, w końcu to Yeri. 

Już miał zamiar coś powiedzieć, ale zrezygnował. Nie miał zamiaru tłumaczyć Jiminowi, że i tak nim był, bo przecież dotykał jej całego ciała, a nawet więcej... wsadzał coś swojego do środka jej wnętrza. Bezsensu było strzępić język, bo kłócenie się z mało inteligentnym człowiekiem można było porównać do kłócenia się ze ścianą. I taki był właśnie Jimin, tępym chłopakiem z niedorozwojem umysłowym. 

- Skoro już każdy jest to w końcu mogę powiedzieć, po co przyszedłem. - powiedział szarowłosy, a brunet z rudzielcem momentalnie wyostrzyli swój słuch, by wszystko dokładnie usłyszeć. - Coś jest nie tak. Porwanie Taehyunga miało miejsce wczorajszego popołudnia, a prasa nic o tym nie huczy. 

- Może jeszcze nie zgłosili? - zagadnął Park, a starszy jedynie pokręcił głową. 

- Wątpię. Jest jedynym dziedzicem firmy, przez co każdy obchodzi się z nim jak z jajkiem i nie zgłoszenie uprowadzenia na policję i do telewizji byłoby niemądrym posunięciem. - zamyślił się, wstając z kanapy, by jak prawdziwy gangster podejść do okna. - Państwo Kim nie są głupi, a temat o ich uprowadzonym synku byłby strzałem w dziesiątkę, by cała Korea huczała o czymś tak strasznym. Sprzedawałoby się to jak świeże bułeczki. 

- C-co masz przez to na myśli? - zapytał zaniepokojony brunet, głośno przełykając ślinę. 

- Ktoś chce chronić Taehyunga, przez co całe jego poszukiwanie jest zatajone przed Państwem Kim. - odparł, odwracając się do przyjaciół. - I z tego, co mi wiadomo aktualnie nie ma ich w kraju, więc osoby, które szukają jakichkolwiek poszlak mają pole do popisu. 

- I na to wszystko wpadłeś przez jeden dzień?! - wykrzyczał zbyt głośno rudzielec, przez co Namjoon obdarował go srogim spojrzeniem. Przecież Taehyung jest w tym samym mieszkaniu i za żadne skarby nie może usłyszeć, o czym aktualnie rozmawiają. 

- Dokładniej to wpadłem na to dzisiaj rano jedząc ramen. 

Gdy dwójka przyjaciół Jungkooka, zawzięcie dyskutowała, dlaczego Namjoon jeszcze nie został detektywem, bo przecież ma do tego predyspozycję... to on po prostu się wyłączył. Spojrzał się na zamknięte drzwi od pokoju Taehyunga i najzwyczajniej w świecie zrobiło mu się przykro. W życiu nie pomyślałby, że rodzice Tae zrobiliby specjalny rozgłos o uprowadzeniu ich syna, by stać się jeszcze bardziej sławni. Brunet nawet nie chce wyobrażać sobie, co by się stało jakby niebieskowłosego uprowadzili prawdziwi porywacze i torturowali lub inne drastyczne rzeczy robili, by w tym samym czasie jego właśni rodzice cieszyli się, że stają się jeszcze sławniejsi niż wcześniej, bo Korea huczy o porwaniu jedynego dziedzica firmy Kimów. 

To było straszne i Jungkook współczuł nic nieświadomemu Tae, że ma tak okropnych rodziców, którzy myślą jedynie o sławie i pieniądzach. Nawet przeklną sam siebie w myślach, bo przecież chciał domagać się cholernego okupu, by skorzystać z ich ogromnego majątku. Oczywiście, wtedy o niczym nie wiedział jacy są państwo Kim, ale to w niczym go nie usprawiedliwia, że był chciwy na czyjś pieniądz w zamian za oddanie człowieka. 

~°~


Odrabiam lekcje z moją młodszą siostrą i jedyne, co przychodzi mi do głowy to jak nauczyciele wytrzymują na lekcji z pierwszakami😩

Miłego popołudnia, kochani💜

this is my car, bitch! | vkookOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz