Jednym z większych problemów przytrzymywania Kim Taehyunga była pora jedzenia. Zacny paniczyk nie tknął nic od wczorajszego popołudnia, kiedy to dwóch przygłupów postanowiło go uprowadzić i zamknąć w jednym dość małym pokoju.
Syn najbogatszych ludzi w Korei Południowej, dziedzic firmy oraz całego ich majątku, nigdy w życiu nie tknął i nie tknie zupki błyskawicznej, która kosztowała zaledwie kilka wonów. Toć to szczyt hańby, aby jego usta tknęły coś tak mało wyrafinowanego. Jego pies już lepsze rzeczy jada, bowiem pasztecik z jagnięciną i indykiem są jego stałym pożywieniem.
Gdy Taehyung spojrzał się na kubek ramenu, miał wrażenie, że jego biedne oczy mają zupełne zwidy. Bo, czy ten rudzielec sobie z niego żartował, podając mu to coś do jedzenia? Myślał, że skoro został uprowadzony przez jakiś gang to choć trochę pieniędzmi szastają, a tu proszę... czyżby się pomylił? Czy po prostu szkoda im wydawać kasy na niego?
- No zeżryj to wreszcie. - powiedział załamany Jimin, głośno wzdychając.
- Ani mi się śni. - wymruczał, robiąc ze swoich ust wąską linię, gdy rudzielec próbował wepchnąć mu do ust pałeczki z kluskami.
- Otwieraj gębę. - wycedził przez zęby, bowiem jego cierpliwość już powoli się wyczerpywała. - Bo zaraz wepchnę ci ryj do tego kubła i będziesz żarł jak pies.
- Spierdalaj. - mruknął, lecz ku jego zdziwienia rudy nie żartował, gdyż chwycił go za głowę, kierując ją w stronę ciepłej zupy.
Zamknął mocno oczy, czekając kiedy jego usta i nos namoczą się w zupie, jednak ta chwila o dziwo nie nastąpiła. Był bardziej niż pewien, że rudzielec od samego początku go nienawidził, a wsadzenie jego pięknej twarzyczki do gorącej zupiny, zapewne byłoby dla niego najlepszą frajdą. Szczerze mówiąc to nie obchodziło go to, czy ta ruda małpa go lubi, aktualnie wolał dziękować Bogu, że jednak trzyma go w opiece i nie karze okropnymi rzeczami, takimi jak 'jedzenie zupki jak piesek'.
Otworzył swoje oczy, patrząc się w górę, a tam ujrzał bruneta, który trzymał za rękę wstrętnego rudzielca.
- No chyba sobie żartujesz. - prychnął Jeon w stronę Parka, który zdenerwowany patrzył się w jego oczy. - Sam jedz jak pies.
- Nie czuje takiej potrzeby, aby jeść jak pies. - warknął, rozzłoszczony wstając z łóżka. - Nie żarł nic od wczoraj, a jeszcze wybrzydza jedzeniem.
- Dlaczego nie chcesz jeść? - zapytał, patrząc się tym razem w stronę niebieskowłosego.
- Nie będę jadł czegoś tak taniego i brzydko wyglądającego jak ta zupka. - fuknął. - Spójrz na nią! Ona nawet nie wygląda apetycznie. Szkoda mi moich oczu, że muszą widzieć coś tak paskudnego.
- Ludzie trzymajcie mnie, bo zaraz go rozszarpie. - krzyknął, zbliżając się do Kima.
Park nie pozwoli, aby ktokolwiek, a tym bardziej ten bogaty paniczyk, obrażał jego ukochaną zupkę, którą regularnie sobie kupuje od podstawówki. No błagam... kto ma czelność mówić, że ona paskudnie i mało apetycznie wygląda? Ten bogaty dzieciuch nie wie, co dobre, a świerzbiąca pięść Parka prosi się, by spuścić mu niezłe manto, bo w tym jego łbie coś się najwidoczniej poprzewracało. To pewnie od tych pieniędzy...
- Zrób sobie przerwę i zostaw nas samych. - powiedział nagle Jeon, trzymając Jimina za rękę, by ten nic nie zrobił jego słodkiemu chłopcu.
Jimin nic się już nie odezwał, tylko obrażony spojrzał zabijającym wzrokiem na skulonego z przerażenia Taehyunga, by po chwili wyjść z pokoju i zostawić Jungkook samego z Kimem.
CZYTASZ
this is my car, bitch! | vkook
FanficBo to wszystko zaczęło się od kradzieży samochodu, skąd mógł wiedzieć, że jego właścicielem jest uroczy chłopaczek, którego zapragnął mieć przy swoim boku? Czyli o Jungkooku, który jest początkującym od siedmiu boleści złodziejem i Taehyungu, wyszc...