#5 Pierwsze spotkanie

618 22 17
                                    


Oswald Cobblepot - Od tygodnia żyłaś przygotowaniami do imprezy. Ed był twoim najlepszym przyjacielem, zawsze mogliście na siebie liczyć. Przyszłaś do niego już wcześnie rano aby pomóc mu dopiąć wszystko na ostatni guzik. Sprzątaliście, jednocześnie się przy tym nieźle bawiąc. Tańczyliście ze zmiotkami w rytm ulubionych kawałków, gdy zadzwonił dzwonek do drzwi. Ed poszedł je otworzyć. Mężczyzna nie mówił ci, że ktoś jeszcze ma przyjść. Usłyszałaś specyficzny, lecz miły głos, a następnie ujrzałaś niskiego bruneta, utykającego na jedną nogę. Od razu wiedziałaś, że to Oswald, jego przyjaciel. Edward wspominał ci o nim wiele razy i wreszcie miałaś okazję go poznać osobiście. Kiedy cię zobaczył, zatrzymał się zszokowany, a następnie na jego twarzy zagościł szeroki uśmiech.

- [T.I.], to jest Oswald, mój przyjaciel o którym ci mówiłem. Oswald, to [T.I.], moja najlepsza przyjaciółka - powiedział Ed.

- Witaj. Niezmiernie miło mi cię poznać - zwrócił się do ciebie brunet.

Edward Nygma - Szłaś w stronę swojego domu, niosąc w ręce siatkę z zakupami. Postanowiłaś wybrać krótszą drogę i przejść się koło torów. Zawsze panował tam spokój i cisza, których teraz najbardziej potrzebowałaś. Idąc, zauważyłaś mężczyznę z kwiatami, stojącego przy przejeździe. Biło od niego wyraźne przygnębienie. Nie mogłaś przejść koło niego obojętnie, postanowiłaś go pocieszyć.

- Ciężki dzień? - zapytałaś.

- Ciężkie życie - odpowiedział.

Brunet odwrócił się w twoją stronę, a następnie zlustrował cię od stóp do głów. Spojrzał na kwiaty, które trzymał w dłoni, westchnął i położył je na ziemi.

- Dla kogo te kwiaty? Oczywiście jeśli mogę wiedzieć - zapytałaś.

Spojrzał na ciebie i zamyślił się na chwilę.

- Dla mojej dziewczyny. Byłej - odpowiedział.

Spojrzałaś na niego współczującym wzrokiem, a następnie podeszłaś bliżej. Położyłaś rękę na jego ramieniu. Poczułaś jak napięły się jego mięśnie.

- Jestem pewna, że kochała cię całym sercem - powiedziałaś cicho.

Mężczyzna uśmiechnął się delikatnie w odpowiedzi, a ty odeszłaś powolnym krokiem.

Victor Zsasz - Dostałaś zlecenie od anonimowego klienta na zabójstwo niejakiego Howarda Pettroni. Był to jeden z biznesmenów w Gotham. W szczegółach było dokładnie opisane gdzie będzie się znajdował przez następne 3 dni. Postanowiłaś więc od razu zabrać się do pracy i już dziś wieczorem wybrałaś się na most, gdzie miał się znaleźć. Zajęłaś bezpieczą pozycję i pozostało ci tylko czekać. Po parunastu minutach podjechało czarne auto, a z jego wnętrza wysiadł wysoki mężczyzna. Zaraz po nim wyszło 2 ochroniarzy, którzy stanęli koło niego. Wyjęłaś pistolet i wycelowałaś w Pettroniego. Byłaś gotowa aby oddać strzał, jednak postanowiłaś chwilę poczekać. Niesłusznie, bo ktoś nagle zatkał ci usta.

- Kim jesteś, że kradniesz moją pracę? - Zapytała postać.

Wyrwałaś się z objęć oprawcy i zobaczyłaś łysego mężczyznę uzbrojonego w dwa pistolety. Przyglądał ci sie bacznie. Zanim się zorientował, ty się szybko odwróciłaś i strzeliłaś do swojego celu. Ten, po dostaniu kulki w tył głowy, padł jak długi przed siebie. Spojrzałaś z powrotem na mężczyznę, który był mocno zdenerowowany.

- [T.I] [T.N], do usług - powiedziałaś.

Jeremiah Valeska - Do Gotham przeprowadziłaś się całkiem niedawno. Zamierzałaś się dziś wybrać do urzędu, aby pozałatwiać parę spraw. Byłaś ubrana w elegancką, granatową sukienkę, a włosy rozpuściłaś. Szłaś chodnikiem przez najruchliwszą część miasta i zastanawiałaś się czy lepiej na obiad zjeść spaghetti, czy może kurczaka z ryżem, gdy z zamyślenia wyrwał cię znajomy ci głos.

- [T.I]? - zapytał młody chłopak, którego od razu rozpoznałaś.

- Jeremiah? Kopę lat - Powiedziałaś z uśmiechem. - Zmieniłeś się. Jak tam Jerome?

Szatyn otworzył usta aby coś powiedzieć, po czym zamknął je z powrotem. Zapatrzył się na ciebie na jakiś czas. Nie byłaś pewna czy zaniemówił z powodu zadanego pytania, czy może przez twój nienaganny wygląd.

- Szczerze mówiąc, nie mam z nim kontaktu - Odpowiedział po namyśle.
- Ale opowiadaj, co cię tu sprowadza?

Resztę dnia spędziłaś z chłopakiem, wspominając dzieciństwo i opowiadając sobie najrozmaitsze historie z życia. Przez to wszystko zapomniałaś pójść do urzędu. Stwierdziłaś, że udasz się tam następnego dnia.

Jim Gordon - Nie mogłaś pojąć jak można zadźgać kogoś nożem w biały dzień, w dodatku z zimną krwią. Z twojej perspektywy wyglądało to jak zabicie z przyjemności, bez żadnego większego motywu. Jednak to jest Gotham, tu nic nie jest tym na co wygląda. To ty odważyłaś się zadzwonić na policję, kiedy wszystkich innych zżerał szok. Niestety, sprawca uciekł z miejsca zbrodni, a tobie nie udało ci się go zatrzymać. Po przyjeździe policji podszedł do ciebie starszy mężczyzna, ubrany w kapelusz.

- GCPD, jestem Harvey Bullock - przedstawił się. - Podobno widziałaś całe zajście.

- Tak, to było okrutne. Nie wiem co kieruje takimi ludźmi - powiedziałaś.

- Mój partner zaraz zabierze cię na komendę aby cię przesłuchać. Jim? Jim! - zawołał.

W waszą stronę odwrócił się szatyn o łagodnym wyrazie twarzy. Rozmawiał z jednym z policjantów, jednak porzucił czynność i zaraz był już przy was. Spojrzał najpierw na Harvey'go, a następnie na ciebie, zatrzymując wzrok.

- Jim Gordon - przedstawił się. - O co chodzi?

- To jest nasz główny świadek, który pojedzie z tobą na przesłuchanie - odpowiedział. - Pani...?

- [T.N] - przestawiłaś się.

Preferencje i imagify; GOTHAM Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz