Rozdział 1

816 17 1
                                    

Aziz
Agrabah

Czarnowłosy chłopak chodził po komnacie, pakując ostatnie rzeczy do swojej walizki i szykując się na powrót do szkoły. Trochę nie chciał opuszczać Agrabahu, tego suchego, egzotycznego i tajemniczego klimatu. Jednak już związał się z szkołą w Auradonie, nie mógł od tak zmienić swojej decyzji.

— Aziz! — Do komnaty księcia wbiegł chłopiec wyglądający na piętnaście lat. Brunet szybko wskoczył przed swojego brata. — Gdzie są moje słuchawki?!

Czarnowłosy, jak to miał w zwyczaju, uśmiechnął się niewinnie.

— A gdzie mój portfel? — Osiemnastolatek sprawnie odbił piłeczkę.

— Skąd mam niby wiedzieć? Spytaj się Kabiry... — odparł szczerze Jared, wspominając imię siostry.

Aziz westchnął ciężko i oddał bratu czarne słuchawki, które wyciągnął z jednej z szafek. Młodszy książę przyjął swoją własność i w ramach rekompensaty uderzył mocno następcę tronu w bok. Z wkurzoną miną poszedł do siebie, zostawiając lekko skulonego z bólu brata samego.

Czarnowłosy mruknął arabskie przekleństwo pod nosem, a następnie wrzucił do walizki dwie książki leżące na wierzchu biurka. Upewnił się, że wszystko spakował, a później wyszedł z komnaty i poszedł zdobionym korytarzem na poszukiwania swojego portfela.

— Cześć, Rajah... — powiedział cicho do ogromnego tygrysa i podrapał go za uszami. Zwierzę głośno mruknęło w odpowiedzi na pieszczotę i zaczęło wolno iść u boku księcia.

Aziz zapukał do dużych drzwi, które po chwili się otworzyły.

— Rajah! Kochanieńki! — Ucieszyła się szesnastolatka kucając obok tygrysa i przytulając go do siebie, głaszcząc, a nawet całując po futrze na łebku. Oczywiście zwierzakowi podobała się taka ilość pieszczot i polizał księżniczkę po dłoni.

— A ze mną to się nie przywita... — mruknął książę kąśliwym tonem.

— Aj tam, aj tam — żachnęła Kabira, wstając z podłogi. — O co chodzi?

— Gdzie mój portfel? — zapytał wprost czarnowłosy.

— Nie wiem, zapytaj Jar... — zaczęła, ale brat jej szybko przerwał.

— Nie wyskakuj mi z tym samym tekstem co Jared, on go nie ma — oznajmił i wszedł do komnaty siostry od razu zauważając to, czego szukał na dużym biurku, zaraz obok jej laptopa. Szybko zgarnął swoją własność i schował do kieszeni. — Ile razy mam ci powtarzać, żebyś nie zabierała moich rzeczy?

— A ile razy ja mam ci powtarzać to samo? — Kabira się mocno oburzyła i stanęła naprzeciwko brata, zadzierając głowę lekko w górę.

— Ty zaczęłaś — mruknął książę.

— Pierdol, pierdol — warknęła księżniczka. — Ty zacząłeś...

— Takie słownictwo nie przystoi damie — stwierdził kąśliwie.

— Nie wal mi tu mądrościami, bo pożałujesz — zagroziła.

— Niby jak? — Aziz powiedział to wyjątkowo kpiącym tonem.

— No dobra, to pójdę do Jordan i powiem jej, że chcesz się jej oświadczyć i zepsuje ten twój cały misterny plan — oznajmiła z uśmiechem zwycięstwa, a następcy Agrabahu zrzedła mina.

— Nie rób tego... — poprosił.

— Czemu niby? — zapytała z złośliwością w głosie.

Nim Aziz zdążył odpowiedzieć, usłyszeli za sobą stukot butów. Oboje się odwrócili w stronę drzwi, skąd podeszła do nich ich matka - sułtanka Dżasmina. Obok niej dumnie usiadł Rajah wraz z dwójką swoich mniejszych kompanów — Deja oraz Safij.

Następcy. Inne historie || PLOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz