Rozdział 2

311 10 4
                                    

Lyn
Wyspa Potępionych

Dookoła grała głośna muzyka. Tłumy nastolatków krzyczały, skakały, tańczyły. Po prostu dobrze się bawili, aż trudno było w to uwierzyć. Gdzieś w oddali dwie nieduże grupki znajomych się kłóciły, krzycząc na siebie. Nikt jednak nie zwracał na nich większej uwagi. Nastolatka o bordowych włosach patrzyła na to wszystko w ciszy, opierając się biodrami o metalową barierkę. Takie spotkania dzieciaków z Wyspy Potępionych były jedną z ich ucieczek, od codzienności, która nie była dla nich łaskawa. Lyn nie raz zastanawiała się, jakby to wyglądało, gdyby urodzili się w Auradonie albo gdziekolwiek indziej, ale nie w więzieniu. Jakby smakowała wolność? Jakby się mogli ukształtować, gdyby znali smak wolności?

Te rozmyślenia miał chyba każdy z obecnych na Wyspie. Każde dziecko tych złych zastanawiało się jak smakuje wolność i czy kiedykolwiek jej zaznają. Większość szybko porzucała nadzieję, ale córka Jafara często do tego powracała myślami. Zwłaszcza w takich sytuacjach jak ta - pozostawiona sama sobie wśród tłumu. Może gdyby żyli poza tą klatką to nie uciekaliby do takich imprez czy złych nawyków, aby zapomnieć o swoim nędznym, przesądzonym losie.

— Lyn! — Do nastolatki podszedł wysoki chłopak, przerywając tym samym jej rozmyślenia. Objął ją ramieniem i oparł cały ciężar ciała na swojej znajomej. Schylił przy tym delikatnie głowę w jej kierunku, a jasne włosy swobodnie opadły mu na czoło, przysłaniając błękitne oczy.

— Matko, Nick... — westchnęła dziewczyna, doprowadzając swojego przyjaciela do pionu i sadzając go na drewnianej skrzyni, która stała pod ścianą zniszczonego magazynu. Zmroziła nieprzyjemnym spojrzeniem dwie dziewczyny, stojące obok. Te rozumiejąc przekaz natychmiast odeszły w kierunku parkietu. — Czy ty jesteś pijany?

— Lyn, o co ty mnie podejrzewasz? — zapytał z niewinnym uśmiechem, a dziewczyna zmarszczyła brwi. Chłopakowi nie plątał się język, ale zauważyła, że ma lekki problem z utrzymaniem się w pionie, chodzeniem i jest zbyt swobodny w swoim zachowaniu. Dodatkowo czuła od niego wyraźnie swąd alkoholu.

— Trzeba cię do domu zaprowadzić — mruknęła zła pod nosem. Miała ochotę dzisiaj odpocząć, od czepialstwa brata, od wrednych komentarzy Mal lub Umy, od krzyków jej ojca. Jej plany właśnie poszły w las! Nie zostawi przecież Nicka w takim stanie, chociaż mogłaby...

— Lyn! Nick! — Do dwójki znajomych podszedł niebieskowłosy chłopak, od którego alkohol był o wiele mocniej wyczuwalny.

— Czy wy powariowaliście? Oboje piliście? I kto niby ma was pilnować? — warknęła córka Jafara, będąc wręcz wściekła na swoich znajomych.

— Chwila, chwila... — Aidan wystawił przed siebie dłonie w obronnym geście. — To, że wypiłem więcej niż Nick, nic nie znaczy, bo umiem iść prosto i niczego nie odwalić. On jest w o wiele gorszym stanie.

— Ty mu dałeś alkohol?! — Lyn coraz bardziej zaczynała się denerwować, jednocześnie zabierając Nickowi butelkę z alkoholem i bez zastanowienia wyrzucając przez stare okno. Usłyszała tylko głuchy dźwięk rozbitego szkła i kilku siarczystych przekleństw, które zdołały się przedrzeć przez muzykę.

— No tak, ale ja mu później zabroniłem to poszedł do Harry'ego — wytłumaczył się półbóg, a dziewczyna słysząc imię pirata głośno wciągnęła powietrze.

— Pilnuj go! — kazała stanowczo, odchodząc w tłum i rozglądając się za dobrze jej znanym, czarnowłosym chłopakiem.

Lyn musiała sprawnie ominąć kilka osób. Najpierw omal nie wpadła na Scarlett, która też już ledwo stała na nogach. Później Harley próbowała ją namówić do tańca. Nie postawiła dwóch kroków, a stanęła twarzą w twarz z Gilem, który próbował ją namówić na wspólne wyjście. Całe szczęście, odciągnął go jeden z jego braci.

Następcy. Inne historie || PLOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz