Pierogi i wódka to szkolna wymówka

8 1 1
                                    

Jak już wspominałam – wszystkie zwroty są brane z tłumacza google.

  I tak oto stoję przed domem Polski. Weszłam do środka.

Ściany korytarza były w pomalowane na kolor latte (taka jasna kawa if ju noł łat aj min), a podłoga idealnie komponowała się z nią w odcieniu ciemnego brązu. Na ścianach były porozwieszane obrazy. Niektóre przedstawiały Polskę bodajże z jego rodziną, a pozostałe naturę i inne rzeczy. Zostawiłam buty w przedpokoju i weszłam przez łuk do salonu połączonego półścianką, w cegiełki, z kuchnią. Tym razem ściany były zielone, a podłoga została taka sama. Kafelki w kuchni natomiast były białe, a ściana częściowo pokryta jasno zielonymi, przeplatanymi z białymi, kafelkami. Wszystko wyglądało tak czysto, jakby ktoś się na to przygotowywał od dawna.

  Teraz skupiłam się na części z salonem. Duże okno, a pod nim wielka, jasno zielona kanapa. Pod nią ułożony, średniej wielkości, beżowy dywan, a na samym jego końcu jasno brązowy stoliczek kawowy. Przy meblościance stał stolik dwu, maksymalnie trzy osobowy o czym świadczyły trzy krzesła wysunięte pod stolik. Po lewej stronie małej jadalni, a po prawej kanapy, stał średniej wielkości kominek. Koło niego znajdowały się dwie pufy i nieduży regał z książkami.

– Podoba się? Starałem się, aby to wszystko wyglądało w miarę dobrze. – usłyszałam głos koło mojego prawego ucha, przez co ciarki przeszły mi po plecach.

– T-tak. Jest... ładnie. – podsumowałam jeszcze raz rozglądając się po pomieszczeniu. Czyżby tak bliski kontakt z kimś zaczął mi nawet odpowiadać? Nie, to niemożliwe. – po kręciłam lekko głową i przeszłam do oglądania dalszych pokoi. Czułam się tu jak w... nie powinnam porównywać jakiegokolwiek domu do rezydencji. To nie poprawne. Muszę szybko załatwić sprawę i tam wrócić.

Zajrzałam do pierwszego pokoju, niby naprzeciwko salonu z kuchnią, ale tak troszkę na lewo. Błękitne ściany wyglądały pięknie z połączeniem czarnych paneli. Po prawej stronie stało łóżko, a po lewej półka z porcelonowymi laleczkami. Koło mini regału stała dość duża, biała szafa z złotymi klamkami. Na środku leżał okrągły dywan w białe i niebieskie paski. Naprzeciw drzwi znajdowało się okno na prawie całą ścianę, a pod nim szklane biurko. Wszystko wyglądało porządnie i schludnie.

– Jeżeli chcesz, to będzie twój pokój. – odwróciłam się słysząc głos. Uśmiechnęłam się do Polski i kiwnęłam głową na "tak". – Po prawej masz mój pokój, a na końcu korytarza łazienkę. – spojrzałam wymownie na brązowe drzwi pomazane gdzieniegdzie farbą. – Tam jest taki składzik na niepotrzebne rzeczy. Nie posiadam piwnicy, więc mam coś takiego zamiast niej. Jest to najmniejszy pokój, dlatego tam. – odpowiedział widząc, gdzie się patrzę. Nastała chwila ciszy, którą przerwał mój brzuch.

– Masz coś do jedzenia? – zapytałam śmiejąc się wraz z Polską.

– Nie zabardzo. Możemy iść do sklepu lub do maka, ewentualnie kfc. – zaproponował.

– Chodźmy do sklepu. Zrobimy pierogi! – krzyknęłam uradowana, a zaraz za mną Polska.

Tak oto stoję przed trudnym wyborem. Gorzka z wiśniami czy truskawkami? – podrapałam się po brodzie. A może z tą z orzechami. Nie! Wiem! O smaku brownie najlepsza. – sięgnęłam ręką po tabliczkę czekolady owiniętą w ozdobny papierek. Ale innym będzie smutno. – wzięłam więc czekoladę gorzką z wiśniami, o smaku brownie i mleczną z orzechami. Wszystkie wrzuciłam do plastikowego, żółtego koszyka. Jednak zatrzymałam się jeszcze przez chwilę, myśląc, czy aby na pewno chcę te smaki, a nie inne. Za mną stał Polska, tupiąc mogą niczym małe dziecko czekające na lizaka.

– Już? – zapytał zniecierpliwiony chłopak. – Chodź. – pociągnął mnie za nadgarstek do kasy. Zachichotałam cicho na jego reakcję. Eh. Tim też tak reagował. – nagle zrobiło mi się smutno. Niby mnie zdradził, ale... nosz cholera jasna! Koniec. Chociaż... Nie! Stop. – szłam nie patrząc przed siebie. W ten sposób wpadłam komuś na plecy.

– Désolé! [Przepraszam] – niechcący krzyknęłam w swoim ojczystym języku. – Tout va bien? [Czy wszystko ok?]

– Il ne s'est rien passé! [Nic się nie stało] – odpowiedział mi ktoś odwracając się. – C'est bien que tu demandes. Quel est ton nom? [Miło, że pytasz. Jak masz na imię?] – moje oczy przypominały pięciozłotówki, a buzia "o".

– Je suis Sophie. Êtes-vous la France? [Jestem Sophie. A ty pewnie jesteś Francja?] – odpowiedziałam zdziwiona.

– Alors. [Tak] – uśmiechnął się przyjaźnie.

– Przepraszam, ale możecie mówić po normalnemu? – zapytał zdezorientowany Polska. Wraz z Francją zachichotaliśmy. – A tak w ogóle to chodź Sop, musimy już iść. – powiedział z lekką zazdrością, znów ciągnąc mnie za rękę.

– A bientôt! [Do zobaczenia] – krzyknęłam na pożegnanie.

– Rendez-vous beautés. [Do zobaczenia, piękności] – powiedział, a moje policzki ozdobił róż. Rzadko ktoś mnie komplementuje.

Możesz mnie puścić. – powiedziałam do Polski. – Halo! Ziemia do Polski! Odbiór! – machnęłam mu przed twarzą drugą, wolną ręką, ale on mnie nie słuchał. – Rozumiem, że jesteś zły, bo nie wiesz o czym rozmawialiśmy, a drugiej strony jesteś zazdrosny.

– Oj, chodź lepić te pierogi. – powiedział rumieniąc się lekko.

– Pierogi i wódka to szkolna wymówka. – powiedziałam wchodząc do domu, śmiejąc się z miny Polski. – No nie obrażaj się! Nooo~! – krzyknęłam za nim. Mam plan (wykonam go sam~). To będzie ryzykowne, ale cóż. – podeszłam od tyłu do obrażonego chłopaka i go przytuliłam. Właśnie przypomniałam sobie, dlaczego nienawidzę się przytulać. – Polska tylko odwrócił się przodem do mnie i pocałował w czoło, po czym znów zaczął przyrządzać ciasto na pierożki. Lekko zarumieniłam się na gest chłopaka i zabrałam się za przygotowywanie farszu, wcześniej zakładając fartuch, który był na mnie za duży. Czyżby jednak polubiłam te istoty? Nie, nie mogę. To tylko chwilowa zmiana. Później wrócisz do swojego prawdziwego domu i zaczniesz znów służyć Slendermanowi. – powtarzałam sobie w myślach, aby nie zrobić sobie niepotrzebnej nadziei, że wszystko się ułoży i będzie dobrze.

Słowa: 893

Just SmileOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz