- Itachi! - pisnął zawstydzony, odrywając się od brata, nie mogąc nic zrobić ani się ruszyć. Odwrócił głowę w bok.- Itachi... dlaczego? Co ty...?
Nie rozumiał...
Czemu... jego brat go dotyka w ten sposób? W jednym chwili poczuł jak traci w nim zaufanie i poczucie bezpieczeństwa.
- Brother, what are you doing*?! - pomyślał. Nie robił mu tego boleśnie, ale zadawał mu niepowtarzalne cierpienie. Itachi był delikatny i właśnie ta delikatność rozrywała serduszko młodszego Uchihy.
Itachi korzystając z sytuacji, wpił się w szyję Sasuke niczym wampir, podgryzając lekko jego skórę. W tym momencie z ust Sasuke wyrwało się cichutkie westchnięcie, które jeszcze bardziej go nakręciło.
Zjechał w dół, całując obojczyki - nie zbyt przy tym zwracając uwagę na protesty ze strony brata.
- Sasuke... czemu się opierasz? - wyszeptał, zaprzestając i podnosząc głowę do jego poziomu.
- Bo jesteśmy braćmi, idioto! - jęknął, nie przerywając ani na chwilę żałosnych prób uwolnienia się.
- I co z tego? Tylko o to chodzi? - przysunął twarz do jego.- Po mimo tego, jest Ci dobrze, prawda?
Temperatura skoczyła w górę przez co Sasuke był już prawie suchy i podniecony. Ale do tego się nie przyzna. Itachi czuł i widział jego podniecenie, po mimo zahamowań i oporów, które były jak najbardziej naturalne.
Ucałował czule jego policzek, zatapiając się w nim, chłonąc jego zapach.
- Sasuke, proszę, nie kieruj się stereotypami tak jak nasz father**.
Sasuke na wspomnienie o ojcu uspokoił się. Nie walczył, nie szarpał się. Jakby ktoś wcisnął magiczny wyłącznik.
C.D.N.
Brother, what are you doing* - Bracie, co ty robisz
father** - ojciec
CZYTASZ
ItaSasu - ,,Itachi! Save me!"
FanfictionWieczór. Sasuke dopiero co skończył się kłócić z Itachim o to, kto komu zaparzy kawę - kolejny powód do zaczepki - wygrał sprawę, po czym zadzierając nosa niemal do sufitu poszedł się myć. Odkręcił kurek, a zaraz po tym poleciał ostry strumień gorąc...