Starszy brat Sasuke westchnął.
- Już nie żyje. - oznajmił, nadzwyczaj spokojnie.
- A ciało?
- Też już nie ma. - wyprostował się, i spojrzał na niego. Zakłopotany Sasuke od razu go puścił.
- Nie patrz! - jęknął, kuląc się. Zakrył łapkami intymne miejsca, a na jego twarz wkradł się delikatny rumieniec. Przyjął postawę obronną, przechylając się lekko do przodu.- Wyjdź! Chcę skończyć się myć.
- Tak... a jak pająk wróci?Sasuke spojrzał na niego ogłupiały i rzucił mu się w ramiona, uwieszając na jego biednej szyi.
- Miałeś się go pozbyć! Dlaczego nie możesz zrobić czegoś raz i porządnie?!
- Oi, Sasuke. - objął go czule w pasie, przysuwając jego biodra do swoich. Zamruczał cicho, czując wszystko dokładnie przez materiał. W końcu jego braciszek był cały mokry i się do niego lepił.- Potrafię, ale zawsze może tu przyjść jego "braciszek" by go pomścić. - na te słowa Sasuke jeszcze mocniej się do niego przytulił, odbierając mu dostęp do powietrza.- Sasu... dusisz... mnie...
- Wybacz! - pisnął, ale wcale nie poluzował uścisku.Itachi westchnął z trudem, ale jednak.
- Sasuke, zamknij oczy.
- Po co?
- Przekonasz się.
Więc zamknął oczy jak sobie tego brat zażyczył, nie wiedząc czego może się spodziewać. Jedno było pewne - będzie się słuchał i robił co mu karzą dopóki z pola bitwy nie nikną wszystkie pajęczaki z raportem i zdjęciami potwierdzającymi ich zgony.
C.D.N.
CZYTASZ
ItaSasu - ,,Itachi! Save me!"
FanfictionWieczór. Sasuke dopiero co skończył się kłócić z Itachim o to, kto komu zaparzy kawę - kolejny powód do zaczepki - wygrał sprawę, po czym zadzierając nosa niemal do sufitu poszedł się myć. Odkręcił kurek, a zaraz po tym poleciał ostry strumień gorąc...