Młody Uchiha poczuł na głowie czyjeś wargi. Itachi pocałował go w czubek głowy, by go pocieszyć. Często tak robił wiedząc, że to się sprawdza.
- Lepiej?
- Nie. On tu wróci... - zmienił ton, jakby mówił o jakimś seryjnym mordercy.
Itachi westchnął i pocałował go w czółko. Robił to czule, delikatnie i zdecydowanie nie po bratersku. Z czego warto by zaznaczyć, że Sasuke po mimo swojej sytuacji nie uciekał ani nie protestował.- Mówiłeś, że niczego nie umiem zrobić porządnie... - mówiąc to zjechał jeszcze niżej, ucałowawszy jego nosek.- Więc teraz się zrehabilituję.
Itachi pocałował Sasuke w usta. Najpierw krótko, zwykłe cmoknięcie, a następnie wpił się w nie bez ostrzeżenia, zachłannie smakując ich słodkawego smaku. Robił to jak z kochankiem, nie jak z braciszkiem. Złapał go mocno, tuląc do siebie, by mu nie uciekł.Sasuke otworzył szerzej oczy, burcząc mu coś w usta. Ale Itachi nie chciał przerywać. Całował go pierwszy raz w ten sposób. Długo na to czekał, a teraz miał na to sposobność. Gdyby teraz przerwał, poczułby się tak, jakby ktoś po wynurzeniu się z wody zabronił mu oddychać.
- Mmh! - Sasuke zaczął się wyrywać, patrząc na niego, jak na kogoś zupełnie obcego, który za dużo sobie pozwala. Cofał się, ale nie można zaprzeczyć, że nie był silny, więc ciągnął za sobą oprawcę, który też nie miał zamiaru się poddawać. Tyle, że Itachi nie używał jeszcze siły by go przytrzymać. Przywarł go do chłodnych kafelek w łazience, wślizgując kolano między jego nogi w pobliże krocza. Objął go i złapał jego ręce w uścisku.
C.D.N.
CZYTASZ
ItaSasu - ,,Itachi! Save me!"
FanficWieczór. Sasuke dopiero co skończył się kłócić z Itachim o to, kto komu zaparzy kawę - kolejny powód do zaczepki - wygrał sprawę, po czym zadzierając nosa niemal do sufitu poszedł się myć. Odkręcił kurek, a zaraz po tym poleciał ostry strumień gorąc...