Rozdział 8
To normalne, Itachi to rozumiał. Cieszył się w głębi duszy, że skończyło się z tak małą ilością agresji. Bo gdyby Sasuke pokazał swój charakterek, to ciekawe czy nie skończyłoby się na izolatce od rodziny, tylko on z nim i nikt więcej. A i tak by przekonał Sasuke do siebie. Siłą czy po dobroci, bez różnicy, on musiał być jego. Sasuke nawet nie wie ile sobie oszczędził cierpień.
Itachi puścił swojego braciszka i już chciał wyjść, gdy Sasuke zatrzymał go łapiąc za ramię.
- A pająk? - jęknął, ukazując mu pełną bólu i strachu buźkę.
- Już nigdy tu nie wróci... ''chyba że ja jakiemuś pajęczakowi pomogę się tu dostać'' - to już dodał w myślach.Zamknął po cichu drzwi i wrócił do kuchni. Gazeta leżała na ziemi, rzucona w pośpiechu. Westchnął głośno, czując jak jego podniecenie nie zmalało ani odrobinę.
- Cholera, wystygła. - powiedział do siebie. Chwycił kubek i napił się zimnej kawy.
END
☺Szczęśliwej reszty Dnia Singla ♥
CZYTASZ
ItaSasu - ,,Itachi! Save me!"
FanfictionWieczór. Sasuke dopiero co skończył się kłócić z Itachim o to, kto komu zaparzy kawę - kolejny powód do zaczepki - wygrał sprawę, po czym zadzierając nosa niemal do sufitu poszedł się myć. Odkręcił kurek, a zaraz po tym poleciał ostry strumień gorąc...