01.

1.7K 50 20
                                    

Nie patrz się już na mnie, tylko weź się za chemię”


Oh, czemu ona musiała być w jego oczach, tak cholernie idealna? Wszystko było perfekcyjne. Od rysów jej twarzy, aż po figurę. Od koloru jej oczu, aż po delikatnie zadarty nos oraz rumieńce na twarzy. Oparł policzek o wnętrze dłoni, z cichym westchnieniem, przyglądając się jej dalej. Claire Smith. Nie mógł pojąć, jak bardzo dziewczyna zmieniła się od czasu, kiedy oboje mieli po osiem lat. Teraz, gdy mieli osiemnaście, jego uczucia do niej, były tak mocne, że dosłownie ignorował każdą inną dziewczynę, która zabiegała o jego uwagę. I tu zatrzymajmy się na moment, gdy inne zabiegały o niego, on próbował zdobyć względy Claire. Mogłoby to być nawet zabawne, gdyby ona też coś do niego czuła, tylko to ukrywała. Ale to nie w tej historii. W tej historii, jego ideał, nie zauważał go. Nie mogła spojrzeć na niego w inny sposób. Dla niej, zawsze będzie przyjacielem.

Bez względu na to, jak blisko ze sobą byli. Jak często zostawali u siebie na noc. Jak często oglądali filmy do rana. Jak często spali w jednym łóżku. Był przyjacielem.

- Nie patrz się już na mnie, tylko weź się za chemię - zachichotała dziewczyna, która siedziała na przeciw niego, zakładając kosmyk czarnych włosów za ucho - Pan Johnson, już raz zwrócił Ci uwagę, a ty nawet nie usłyszałeś.

- Yy, uh..tak, tak - jakby wyrwany z transu, szybko złapał za ołówek leżący po środku zeszytu, chcąc zacząć zapisywać notatkę - A..na czym skończyliśmy?

Posłała mu poirytowane spojrzenie. Na jego szczęście, zadzwonił dzwonek, który oznajmił przerwe na lunch. Mógł sobie przysiąc, że gdyby siedzieli w klasie jeszcze przez chwilę, ciemnowłosa przeszyła by go swoim wzrokiem na wskroś. Lub co gorsza, musiałby jej wytłumaczyć czemu ma nieustannie głowę w chmurach. Definitywnie wolałby śmierć. Oboje wyszli z sali lekcyjnej i na korytarzu, przez chwilę czekali na Ned'a i Michelle, którzy niestety nie mieli łączonych z nimi zajęć chemii.

- Cześć frajerzy! - powiedziała MJ podchodząc do nich razem z Leed'sem, który na przywitanie pomachał ręką z tym swoim uśmiechem.

Ruszyli na stołówkę, gdzie usiedli przy oddalonym stołem od reszty uczniów i od całego tego jazgotu, który tam panował. Jones i Smith, usiadły obok siebie, natomiast Parker i Leed's na przeciw nich. Czwórka frajerów, która trzymała się razem od pierwszej klasy liceum. Czwórka frajerów, do których inni uczniowie mieli problem. Czwórka frajerów, która była wyśmiewana bo nigdy nie pili alkoholu, bo nigdy nie byli w związku, bo nigdy nie uprawiali seksu. Czwórka frajerów, która się tym nie przejmowała.

***

- Odprowadzić Cię do drzwi? - spytał chłopak, gdy weszli do starej kamienicy w Queen's, w której oboje mieszkali.

Gdy zobaczył, że dziewczyna zaczyna skubać skórki przy swoich paznokciach, zmrużył oczy. Doskonale wiedział co się dzieje u niej w domu. Próbował pomóc na wszystkie sposoby jakie wynalazł. Obiecał, że będzie codziennie w nocy zaglądał do jej okna jako swoje alter-ego, aby upewnić się, że jej nie krzywdzi. A ona i tak cały czas widziała w nim tylko przyjaciela.

- Nie trzeba. Do ósmej mam dom dla siebie, więc dzisiaj powinno być spokojnie - powiedziała, uśmiechając się. Zawsze to robiła, nie ważne co by się działo. - Poza tym, to tylko jedno piętro. W razie czego po mnie przyjdziesz.

Parker kiwnął potwierdzając głową. Dziewczyna posłała mu ostatni uśmiech, po czym ruszyła do swojego mieszkania, które było piętro wyżej. Chłopak westchnął ciężko i również wszedł do mieszkania.

- Nie chcę być już dla niej niewidzialny..- burknął do siebie.

∆∆∆
wzięło mnie na napisanie książki a, że w głowie gnieździł mi się zarys całej fabuły, to mówię "a co tam, spróbuję". i tak o to jest. miłego czytania!

przepraszam za błędy!

 INVISIBLE | Peter ParkerOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz