„Brad może się domyślić, że jestem Spider Manem.”
— Peter! Ned przyszedł! — krzyk May rozbrzmiał się w niewielkim mieszkaniu, a Peter o mało co nie spadł z krzesła, na którym siedział i niecierpliwie czekał na przyjście swojego przyjaciela.
I po części dla May nie było nic dziwnego w tym, że Ned Leeds ich odwiedzał. W końcu robił to bardzo często, jakby dosłownie u nich mieszkał. No i był jednym z niewielu przyjaciół Parkera. Więc tak, przyzwyczajona była do tego, że przychodził do jej bratanka i układali razem nową kolekcję klocków LEGO, albo testowali jakąś nową grę, na którą się złożyli.
Odetchnął z ulgą, gdy po pięciu minutach w jego sypialni znalazł się Leeds. Przetarł żartobliwie pot z czoła, po czym zamknął za sobą drzwi, na zamek. Zamek, który Peter zamontował, gdy Ciocia May weszła mu do pokoju w, jak to ująć, krępującym momencie.
— Przejście z salonu do Twojego pokoju, jest naprawdę ciężkie. — zaśmiał się, siadając na zielono czerwonej pościeli w kratkę, która o dziwo była w nienagannym stanie. — To o czym chciałeś pogadać? — spytał po chwili, gdy jego przyjaciel milczał.
Peter nabrał powietrza do płuc, jakby miało zaraz zabraknąć mu tlenu.
I nie wiedząc nawet czemu, czuł się jak wtedy, gdy jeszcze cztery lata temu miał astmę. Miał wrażenie, że jakiś cholerny kamień znajduje się w jego piersi, za każdym razem, gdy bierze oddech. Choć z drugiej strony, może po prostu był przewrażliwiony? Przewrażliwiony tym, że ktoś, komu za żadne skarby tego świata nie ufa – może przez zupełny przypadek domyślić się, że jest Spider Manem.
A wtedy?
Wtedy byłby skończony. I to bardziej, niż wtedy, gdy zapomni wykonać swoich obowiązków w domu, które wytyczyła mu May.
— Peter? — z zamyślenia wyrwał go głos Leeds'a.
— Brad może się domyślić, że jestem Spider Manem. — powiedział, patrząc prosto w oczy swojego przyjaciela.
I może Peter tego nie widział, ale w głębi siebie przy gruby nastolatek się zmartwił. Może i Ned Leeds tego nie okazywał, bo gdyby to ujawnił, Parker wpadłby w jeszcze większą panikę niż teraz. A patrzenie na przyjaciela, który był blady jak ściana ze strachu, nie było dla niego niczym przyjemnym.
Bo w chwili, gdy Leeds dowiedział się o tym, że jego przyjaciel jest przyjaznym pajęczakiem z sąsiedztwa, wiedział już o tym, że zrobi dla niego wszystko.
Wiedział, że zrobi wszystko, aby Peter był bezpieczny.
I wtedy zwykle gadatliwy co do czyichś sekretów Ned Leeds, nie pisnął ani słowem.
Trzymał jego sekret przez długie cztery lata.
— Może się domyślić? Jest za głupi, żeby na to wpaść. — podsumował Ned. — Więc powiedz stary, co Cię skłania do tej teorii, która i tak nigdy się nie doczeka się swojego spełnienia.
— Przyszedł do biblioteki, wtedy jak się uczyłem. — zaczął skubać skórki przy swoich paznokciach. — Rozmawialiśmy chwilę i chyba powiedział coś, co mi się nie spodobało..i gdy odchodziłem, to chyba szturchnąłem go trochę za mocno..
— Peter i po tym ma się domyślić, że jesteś Spider Manem?
— Widziałem, ale to tylko kątem oka, jak spadł z krzesła. — mruknął, starając się przybrać jak najbardziej niewinny wyraz twarzy. Leeds nie odpowiadał. — I do tego jeszcze to całe zamieszanie z Claire, która się nie odzywa, bo on się obok niej kręci. Równie dobrze może obrać sobie za cel inną dziewczyną, to ja byłem pierwszy.
— Stary, wyluzuj. Nie wpadaj w niepotrzebną panikę, albo przynajmniej staraj się udawać, że Cię to nie ruszyło. Laluś odpuści. — mówił przyjaciel chłopaka, starając się zrodzić w nim jakiś zalążek spokoju. — To po pierwsze. A po drugie, to nie są żadne wyścigi o Claire. Ona wie, że huśtasz się po mieście w nocy, więc nawet..
— Ale..
— Daj skończyć. — przerwał mu. — Więc nawet jeśli Brad jej powie o swoich podejrzeniach, to będzie Cię kryła, bo Cię lubi i jesteś jej najlepszym przyjacielem, który się nią opiekuje, i nie pozwala, żeby jej dziwny ojczym się do niej dobrał.
— Chyba raczej byłem jej przyjacielem..— burknął.
— No dobra. Jeśli to Ci nie pasuje, możemy równie dobrze zadzwonić teraz do Michelle i poprosić ją o pomoc w pozbyciu się niechcianego obiektu. W tym przypadku Brada.
— Naprawdę możemy to zrobić?
— Nie! — krzyknął na niego Leeds, a twarz Petera wykrzywiła się na głośny dźwięk. — Ogarnij się, stary. Od dwóch tygodni zachowujesz się jak dzieciak i zamiast pogadać z Claire o tym wszystkim, to jej unikasz.
— Bo czekałem tam na nią, a ona była z Bradem!
— I wtedy wyrzuciłeś kwiaty do kosza, strzelając focha na cały świat. — przewrócił oczami. — A może Cię zauważyła, ale ty byłeś zbyt skupiony na Michelle?
Wzrok Petera nagle zrobił się martwy, jakby ktoś zadał mu cios, który był nie do odparcia.
Jak mógłby być zaaprobowany dziewczyną, która przez całą ich znajomość, była dla niego niesamowicie wredna i wyzywała codziennie. Jak ktoś w ogóle mógł go o to oskarżać, skoro miłość jego życia była z nim od czasów przedszkola. Skoro miłość jego życia mieszkała zaledwie piętro wyżej.
I nie to, że uważał Michelle Jones za nieatrakcyjną. Mulatka była pociągająca i wielu chłopaków ze szkoły próbowało zabiegać o jej względy, ale ona każdego z nich, po kolei, odprawiała z kwitkiem.
Jakby czekała na tą jedną osobę, kogoś, kto miał ją w końcu dostrzec.
Jego serce zaczęło bić szybciej. I nie wiedział, czy to z powodu myśli o Claire, czy też Michelle.
— Chłopaki, czemu krzyczycie? — głos May rozbrzmiał się w pokoju Petera, gdy zajrzała do środka. Ned zaczął wymyślać jakieś tysiące wymówek na sekundę, które próbował wcisnąć kobiecie.
Ale Peter jakoś nie zbyt tego słuchał.
Czuł się zagubiony.
w sumie to podejrzewam, że sprawie zawód wielu z wam, jeśli sparuje Petera z Michelle shsh.
ale mniejsza, jak na razie to ostatni rozdział, bo na jakiś czas zawieszam wszystko i znikam z tego kontamam nadzieję, że miło się czytało
buziole xoxo
CZYTASZ
INVISIBLE | Peter Parker
FanfictionGdzie nastolatkowie zaczynają przedziałować swoje uczucia po latach toksycznej przyjaźni i próbują przy tym nie pozostać dla siebie niewidzialni. [so, zapraszam do czytania;) ] ❗Fanfiction może zawierać sceny 18+ oraz przekleństwa! Czytasz na własn...