„A mogłem zostać w domu i układać LEGO...”
Oczywistym było to, że byli zdziwieni. Przecież nikt ich nigdy nigdzie nie zaprosił. A szczególe na imprezę, gdzie miało być więcej niż dwudziestu ludzi. Nawet gdy Peter poinformował May o tym, że wychodzi wieczorem na ową imprezę, kobieta była zdziwiona i dostała dużych oczu. I teraz co? I teraz próbowali się odnaleźć. Nie ukromywajmy, to było niesamowicie trudne, jeśli zazwyczaj spędza się czas tylko w czwórkę. Ba! Dodać do tego muzykę, która dudniła w uszach i nastolatków, którzy próbowali się przekrzyczeć.
- Frajerzy! - Michelle, krzyknęła do przyjaciół, którzy rozglądali się po mieszkaniu, w którym byli - Idę do Betty! Postarajcie się nie zgubić!Ned kiwnął głową, na słowa dziewczyny, która jako pierwsza postanowiła oddzielić się od grupy. Był pewien, że pozostała dwójka się nim zaopiekuje pod nieobecność mulatki. Lecz, gdy zwrócił głowę w stronę gdzie przed chwilą się znajdowali, mina mu zrzędła. Poszli sobie.
- A mogłem zostać w domu i układać LEGO...- mruknął pod nosem, poprawiając kapelusz, który miał na głowie oraz ruszając w poszukiwaniu jakiegokolwiek towarzystwa. To z pewnością będzie ciężkie.
Tymczasem Peter i Claire, postanowili rozejrzeć się po miejscu, gdzie była impreza. Brunet co jakiś czas ściskał dłoń dziewczyny, upewniając się, że nadal z nim jest i nikt jej nie staranował. Próbował się nią w tej chwili opiekować. Starał się, aby nie naraziła się na żadne niebezpieczeństwo. To mogła przecież być okazja, aby stał się kimś więcej niż przyjacielem. Jednak ona nie odczuwała niczego specjalnego w stosunku do tego, że w tym momencie trzymali się za ręce. Robili to przecież wiele razy. Gdy wracali razem do domu, gdy chodzili na spacery, gdy oglądali razem filmy. Była z nim na tyle blisko, że dla niej to były zwyczajne przyjacielske gesty. I oderwanie się od tego ohydnego dotyku, który bardzo często jej towarzyszył. Bo dotyk Peter'a był inny. Był dla niej bardziej jak piórka. Tak, definitywnie za bardzo się nad tym teraz rozczulamy. A przecież na to będzie jeszcze okazja.
Właśnie w tym momencie uścisk dziewczyny poluźnił się, co było świetną okazją dla pewnego amanta, który od początku obserwował naszą śliczną, zielonooką brunetkę, która jak nigdy była ubrana w dość obcisłą czarną sukienkę.
- O! Widzę Ned'a! - powiedział, ale nie poczuł uściśnięcia dłoni, które miało oznajmiać, że dziewczyna usłyszała. Odwrócił się, ale jej już za nim nie było. - Cholera.
I właśnie wtedy, gdy rozdzielili się, zaczęły się prawdziwe kłopoty.
Tak naprawdę Claire nigdy nie piła, ani nawet nie próbowała alkoholu, więc wystraczył moment, aby ją upić tak bardzo, że była wstanie zgodzić się na wszystko. I właśnie to miał zamiar wykorzystać Flash. Amant, o którym mowa była wcześniej. Mruknęła coś niezrozumiałego, próbując uwolnić się z uścisku chłopaka, który napierając na nią swoim ciałem, przycisnął ją do ściany korytarza na piętrze.
- Oj no. Nie zgrywaj się tak już - sapnął, sunąć dłonią w górę jej uda i podciągając jej sukienkę wyżej. Jego usta składały pocałunki na jej szyi, które wprawiały dziewczynę o wymioty. Czuła się jak wtedy, gdy to on jej to robił. Gdy to on ją krzywdził - Wszyscy wiedzą, że dajesz Parkerowi. Nie powinno Ci robić to różnicy. Uwierz, jestem o wiele lepszy niż ten pociotek.
Położyła swoje dłonie na jego ramionach, próbując go od siebie odepchnąć. Zaciskała oczy, w których zbierały się zły. To jak przyciskał jej ciało do ściany, było niemalże duszące. Czuła jak prawie traci oddech. Czy to zawsze ona musiała być ofiarą? Czy to choć raz nie mógł być ktoś inny?
- Eugene, przestań - próbowała się bronić, jednocześnie zanosząc się. Tak samo, gdy działo się to w jej własnym mieszkaniu. Przecież nic nie zrobiła temu chłopakowi. Nawet nie starała się zwrócić jego uwagi.
Odczuła ulgę, gdy został od niej odciągnięty. Zaczęła nabierać powietrza do ust, jakby miały to być jej ostatnie oddechy. Jakby miała zaraz umrzeć. Słyszała krzyki. Przekleństwa. Widziała przez mgłę szarpiące się osoby. Później pojawiła się kolejna, która próbowała rozdzielić owe postacie. Łapiąc się za głowę, doszła do łazienki, która była na tym piętrze. Chwiejąc się, upadła na kolana. Momentalnie poczuła tak ogromne obrzydzenie, że nachylając się nad toaletą, zwróciła cały alkohol jaki miała w sobie. Poczuła jak ktoś łapie jej włosy i kojąco gładzi jej plecy. Kątem oka zobaczyła swoją przyjaciółkę, która klęczała u jej boku. Tak. W stuprocentach mogła stwierdzić, że czuła się jakby umierała.
- Zadzwoniłem po May. Zaraz po nas przyjedzie - usłyszała głos, ale przez całe to zamieszanie, nie mogła go rozpoznać.
Przyjmuje się, że pierwsze imprezy, zawsze są trudne.
∆∆∆
przepraszam za błędy!
CZYTASZ
INVISIBLE | Peter Parker
FanfictionGdzie nastolatkowie zaczynają przedziałować swoje uczucia po latach toksycznej przyjaźni i próbują przy tym nie pozostać dla siebie niewidzialni. [so, zapraszam do czytania;) ] ❗Fanfiction może zawierać sceny 18+ oraz przekleństwa! Czytasz na własn...