*16 lipca 1918 roku. Ostatnia noc rodziny Romanov w domu specjalnego przenaczenia w Jaketerynburgu. Trwa walka o miasto...*
Głuchy odgłos wystrzałów nikł w delikatnym szumie drzew otaczających dom, który stał się więzieniem dla jednej z najbardziej znaczących rodzin na Ziemii. Cisza i spokój panująca tej nocy z pewnością były zwiastunem piekła, które miało się rozpętać zaledwie kilka godzin później.
Blade światło księżyca wpadało przez okno oświetlając część małego zagraconego pokoiku na drugim piętrze pilnie strzeżonej fortecy. Mogło by się zdawać, że wszyscy mieszkańcy już dawno udali się na tak bardzo upragniony spoczynek, który był wybawieniem po długim przebywaniu w niewoli, ciągłych kontrolach i terroryzowaniu przez strażników. Jednak mimo późnej pory dwoje ludzi siedziało na brzegu łóżka wpatrujac się przed siebie i wsłuchując ledwie słyszalne wystrzały.
- Są coraz bliżej... - łamiący szept kobiety przerwał monotonie kolejnej serii strzelb. Pustym wzrokiem wpatrywała się w pęknięcia w ścianie znajdującej się na przeciwko łóżka. Mimowolnie zacisnęła pięści próbując powstrzymać drżenie ciała.
- Co z nami będzie Nicky ? - Te słowa ledwo przeszły jej przez gardło.
Nastała niezręczna cisza. Mężczyzna chwycił jej dłoń i objął swoimi rękami nie spuszczając wzroku z obskurnej ściany przed łóżkiem. Kolejne armaty z oddali zagrały przerażającą pieśń.
Mikołaj spojrzał na twarz swojej pięknej żony. Z jej błekitnych oczu kapały niebieskie krople.
- Pamiętasz Liwadię wiosną ?
- starał się mówić spokojnym głosem. - I Kwiat wiśni ?- Alexandra patrzyła głęboko w jego oczy. Skinęła delikatnie głową i pociągnęła nosem.
- Znów Cię tam zbiorę...
-Mężczyzna próbował pohamować drżenie głosu i mówić w przekonujący sposób. -Tylko ty i ja...- Westchnął i błękitna kropla spłynęła po jego policzku.
Kąciki ust Alexandry lekko się uniosły i wykrzywiły w wymuszonym uśmiechu. Wciąż wpatrywała się w twarz męża.
Trwali tak kilka minut patrząc sobie w oczy jak by chcieli zajrzeć w najgłębsze zakamarki swoich umysłów. Obydwoje dobrze wiedzieli, że karmią się złudnymi nadziejami na szczęśliwe zakończenie. Jednak tylko to ich podrzymywało na duchu i pozwalało zachować zdrowe zmysły.
Codzienne pocieszanie ich piątki dzieci i wmawianie sobie, że wkrótce uda się uciec odciskało bolesne piętno poprzez realną świadomość.
Kolejne łzy spadły na podłogę. Cichy szloch ukochanej dzwonił w uszach byłego cara. Mikołaj zbliżył twarz do żony tak, że czuł jej ciepły delikatny oddech.
Nie spuszczając z siebie wzroku złączyli usta w krótkim namiętnym pocałunku przelewajac w nim swoje wszytskie żale, boleści i strach. Tęsknili za dawnymi czasami, w których mogli cieszyć się sobą bez strachu, nie martwiąc się o swoje życie i ich dzieci. Tańczyć do rana i zasypiać spokojnie w swoich objęciach.
- Czy chcecie wytrwać w tym związku w zdrowiu i w chorobie, w dobrej i złej doli, aż do końca życia? - To pytanie brzmiało w uszach Mikołaja.Czuł ciepłe usta swojej przygnębionej żony, która starała się przekazać nimi ostatnie dobre uczucie jakie w niej zostało. Po tych wszytskich przeżyciach i upokorzeniach tylko oni dwoje potrafili wyciągnąć siebie z tej ogromnej przepaści.
Nie widział co ich czeka. Jednak miał świadomość, że cokolwiek się nie stanie będą przez to przechodzić razem.
Skończyli pocałunek i odetchnęli głęboko. Mikołaj otarł mokrą twarz ukochanej Alexandy.
- Kocham Cię. - Szepnął. Było to jedyne wypowiedziane dziś zdanie, którego nie mogli podważyć.- Ja Ciebie też. - Kobieta odpowiedziała z pewnością z jaką mówi się o pogodzie widząc ciemne chmury.
Szczery uśmiech zagościł na ich mokrych od łez twarzach. Oczy szukały się nawzajem.
- Hej..."Sunny" czas do łóżka. Jest już późno. - Troskliwy głos Mikołaja przyjemnie łaskotał skołatane nerwy.
Podniósł powoli żonę i ułożył obok siebie w łóżku. Przykrył grubą kołdrą i chwycił za jej małe dłonie.
Alexandra wtuliła się w umięśnione ciało męża wsłuchując się w jego spokojny oddech i bicie serca.
- Śpij spokojnie, Alix. Jestem przy tobie... i zawsze będę...
- Mężczyzna objął kobietę gotowy ją chronić przed całym złem świata.
CZYTASZ
Ostatni Carowie
Historical FictionCo z nami będzie Nicky ? - Te słowa ledwo przeszły jej przez gardło. Nastała niezręczna cisza. Mężczyzna chwycił jej dłoń i objął swoimi rękami, nie spuszczając wzroku z obskurnej ściany przed łóżkiem. - Pamiętasz Liwadię wiosną ? - starał się mów...