Skazani Na Śmierć

195 13 26
                                    

Alexandra otworzyła oczy. Żółte światło z podwórka zakłóciło jej sen. Usiadła na łóżku i zaczęła nasłuchiwać. Odgłos wystrzałów był już znacznie głośniejszy niż gdy kładli się spać. Jednak to nie głos walki o miasto wzbudził w niej niepokój...

Szum opon ciężkich samochodów i trzask zamykanych drzwi przyprawił ją o mdłości. Na dworze panowało poruszenie choć ewidentnie ktoś próbował uciszyć kilkunastu młodych mężczyzn wysiadających z trzech ciężarówek.

Alexandra przełknęła nerwowo ślinę i spojrzała na śpiącego męża.
Jej serce biło jak oszalałe, miała wrażenie, że słyszy je nawet grupa ludzi na zewnątrz.

Szturchnęła mężczyznę kilka razy, aż ten otworzył zaspane oczy. Mikołaj zobaczył spanikowaną twarz żony i odrazu otrzeźwiał. Usiadł gwałtownie na łóżku i zaczał również wsłuchuwać się w odgłosy odbiegające z dołu.

Kilkunasto sekundowa cisza sprawiała wrażenie, że trwa wieczność gdy z dołu dobiegł odgłos otwierania drzwi. Głośne skrzypnięcie obudziło go do reszty.

Oboje spojrzeli na siebie z przerażeniem. Chociaż żadne z nich nie wypowiedziało ani jednego słowa doskonale wiedzieli, że ich czas dobiega końca. Oczy Alexandy stały się szkliste i mokre. Mikołaj im dłużej w nie patrzył tym większy żal go ogarniał. Przytulił do piersi kobietę i pogłaskał po plecach.

Stukanie schodów pod wpływem ciężkich wojskowych butów było już tak głośne, że obudziło śpiącego w głębi pokoju Aleksieja.
Wystraszony chłopiec spojrzał w stronę obejmujących się rodziców.

- Mama? Papa? Co się dzieje?
- Jego piskliwy głos zagłuszyło głośne pukanie do drzwi.

Mikołaj puścił żonę i nie odzywając się kazał pozostać w łóżku. Zapalił lampkę i podszedł do syna.

- Spokojnie to nic takiego.
- Powiedział z wyraźnym zdenerwowoniem w głosie i poprawił chłopcu włosy. Pukanie było coraz mocniejsze. Stare drewniane drzwi ledwo potrafiły trzymały się w framugach.

Mężczyzna chwycił okrągłą klamkę i otworzył drzwi, które ze skrzypnięcie ukazały oświetlony korytarz i stojące tam osoby.

Wyraźnie zdenerwowany mężczyzna w średnim wieku stał otoczony kilkoma młodymi żołnierzami.

Jakow Jurowski-dowódca domu pokazał coś swojej straży i zwrócił się w stronę zdezorientowanego Mikołaja.

- Toczy się walka o miasto. Mamy rozkaz was przenieść w bezpieczne miejsce. Obudź córki, każ im się ubrać. Za 10 minut wszycy mają być gotowi.

- Jakow odwrócił się i ruszył w kierunku schodów zostawiając Byłego Cara w otwartych drzwiach.

Mikołaj przełknął ślinę i spojrzała w kierunku łóżka, na którym siedziała Alexandra...

------------------------------------------------------

- Szybko, szybko. - Mężczyzna spojrzał na zegarek. Było wpół do pierwszej w nocy.

- Pamiętajcie. Robimi wszystko bez względu na to co będą nam kazali...jednak zachowamy swoją godność.

- Gdzie oni nas zabierają Papa ?
- Zapytała Anastazja przeciskając się do kufra między swoimi siostrami. Chwyciła świeży gorset i białą koszulę.

- Nie wiem ale ważne, że się w końcu ruszamy. - Głos Mikołaja był rozchwiany ale pełny pokrzepiającej nadziei. Chociaż mężczyzna w środku był wielkim kłebkiem nerwów.

- Jesteście już gotowe ?
- Uśmiechnięta Alexandra weszła wraz z synem do pokoju. Wymieniła znaczące spojrzenie z mężem, w którym bystre oko wyłapało załamanie i strach rozrywajace ich dusze.

Ostatni Carowie Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz