Umiejętności

678 24 0
                                    

Obudziłam się gdy usłyszałam kogoś. Gdy podniosłam głowę i nikogo nie zobaczyłam wydawało mi się, że przesłyszałam się. Wstałam, umyłam się, przebrałam na czarno, uczesałam się i wyszłam z pokoju. Ruszyłam do kuchni gdzie zrobiłam śniadanie dla siebie i Harley. Nie wiem dlaczego, zawsze budziła się chwilę po mnie. I tym razem nie było inaczej. Weszła do kuchni. Nie przypominała samej siebie. Spuszczona głowa, przekrwione oczy i smutek wymalowanym na jej twarzy. Podeszłam do niej i ją przytuliłam. Tak po prostu. Czasami takie drobne gesty znaczą więcej niż słowa. Harl rozpłakała się w moich ramionach powtarzając bez przerwy przepraszam. Po kilku minutach odsunęłam ją od siebie. Ciągle miała spuszczoną głowę. Chwyciłam jej podbrudek i podniosłam jej głowę na wysokość mojej.

-Noś głowę wysoko, jak na królową przystało. - powiedziałam do niej na co się zaśmiała. Uwielbiałam rozśmieszać ludzi. Oczywiście nie kosztem mojej reputacji. - Wiedz, że wybaczam Ci. Wybaczenie ma wielką moc. Większą niż myślisz. - potem usiadłyśmy przy stole i zaczęłyśmy jeść. Dużo gadałyśmy i śmiałyśmy się. Nasza ekipa twierdzi, że mamy śmiech psychopaty i na dodatek nasze śmiechy są identyczne. Niestety muszę się zgodzić. Nieraz też mówiono mi, że śmieje się jak sama śmierć. Dlatego staram się nie śmiać przy ludziach. Harley była ta bardziej szalona, ale to mój śmiech został okrzyknięty śmiechem śmierci. Po upływie pół godziny przyszła reszta. Umówiliśmy się z zespołem na trening. W pokoju przebrałam się w strój do ćwiczeń i wzięłam moje ukochane sztylety. Nigdzie się bez nich nie ruszam. Poszłam do sali treningowej. Okazało się, że Avengers też postanowili zrobić sobie trening. Zaczęliśmy od celności a kończyliśmy na walce w ręcz. Walczyłam z Buckym i Stevem. Nie chwaląc się wygrałam. Mieliśmy wychodzić z sali gdy powstrzymała mnie pewna wypowiedź.

Loki pow.

-Może chciałabyś się zmierzyć w walce na sztylety śmiertelniczko? - zapytałem siostry Harley Queen. Widziałem, że wzięła ze sobą sztylety, więc chciałem wiedzieć czy potrafi się nimi posługiwać.

-Czy nazwanie mnie śmiertelniczką miało być obelgą? - zapytała. Zauważyłem, że próbuje ukryć gniew. Dość łatwo ją wyprowadzić z równowagi.

-Ależ skąd. To co? Zmierzymy się? - w odpowiedzi podeszła bliżej mnie i wyciągnęła sztylety. Zaczęło się. Walczyła naprawdę dobrze. Przerażało mnie to, że chyba nawet lepiej ode mnie.

Narracja trzecioosobowa

Walka tych dwoje wzbudzała wiele emocji wśród bohaterów i przestępców. W którymś momencie wszystkim ta walka zaczęła przypominać taniec dwójki wybitnie uzdolnionych tancerzy. Ich ruchy były pełne gracji, lekkości i precyzji. Widać było, że oboje wiedzieli co robią. W pewnym momencie Klaudii udało się wytrącić jeden sztylet Lokiemu a później drugi. Loki upadł plecami na ziemię a dziewczyna siedziała na nim. Gdy emocje opadły zawstydzeni ich pozycją jak oparzeni wstali.

Loki pow.

Chyba mogę to powiedzieć. Ta dziewczyna jest doprawdy niesamowita. Pokonała mnie bez najmniejszego wysiłku. Dobrze, że jest moim sprzymierzeńcem. Muszę się dowiedzieć jakie jeszcze ma umiejętności.

Siostry szaleństwa [Zawieszone] Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz