Rozdział 5

1.2K 60 0
                                    




Budzę się czując dłonie Lauren pod moją koszulką, która drapie delikatnie moje plecy.

-Jeśli nie przestaniesz to nigdy nie wstanę-mruczę pod nosem, jeszcze bardziej wtulając się w nią.

-Musimy zrobić śniadanie, jestem głodna-próbuje mnie przekonać. To fakt jestem trochę głodna, ale o wiele bardziej wolę leżeć na niej.

-A może ty zrobisz nam śniadanie, a ja zostanę w łóżku- robię maślane oczy

-Tak się nie bawimy skarbie, wstajemy, ale to już- mówiąc to klepie mnie delikatnie w pośladki na znak, żebym wstała. Niechętnie wstaje z niej i idziemy razem do kuchni. Od razu siadam na blacie, a Lauren bierze się za robienie śniadania. Ona jedyna z naszej dwójki potrafi gotować, ja mam dwie lewe ręce i zawsze wszystko przypalam. Jednak lubi ona gotować w moim towarzystwie, dlatego zawsze siadam na blacie i przyglądam się temu co robi.

-Jakie plany na dziś?- pyta smarując chleb masłem. Nie miałam chyba żadnych konkretnych, chciałam jedynie pojechać do naszego nowego mieszkania rozpakować się, bo w poniedziałek zaczynam studia.

-Muszę podjechać do mieszkania rozpakować się-kiedy to mówię, Lauren przerywa czynność i podchodzi do mnie, stając pomiędzy moimi nogami i przytula się do mnie

- A nie możesz zrobić tego jutro?- wizja zostania z nią wydaję się o wiele lepsza, ale niestety obowiązki wzywają

-Nie mogę, ale jeśli chcesz przyjadę wieczorem-od razu uśmiecha się wraca do robienia śniadania. Kilka minut później stawia śniadanie na stole i zasiadamy, jedząc w spokoju.

Po śniadaniu ubieram się i wychodzę, uprzednio żegnając się z Lauren z jej apartamentu. Kieruję się do mieszkania, oczywiście musiałam pół godziny kłócić się z Lauren, że przejdę się sama i nie musi się fatygować i mnie zawozić. W końcu pozwoliła mi iść, pod warunkiem, że zostanę u niej na noc. Idąc już tam z dziesięć minut dostrzegam uliczkę, na której znajdują się trzy budynki, a w środkowym nasze mieszkanie. Jak utwierdzał właściciel mieszkania, jest to spokojne ciche, osiedle, na czym nam zależało. Żeby jak wrócić z uczelni to zrelaksować się w spokoju i ciszy. Wchodzę do domu, nie słysząc nikogo, kieruję się do kuchni, na blacie leży karteczka.

Poszłyśmy na zakupy,  nie stęsknij się ;))

Dobrze, że poszły bo lodówka świeci pustkami, udaję się do swojego nowego pokoju. Jest on urządzony bardzo gustownie, wiadomo z czasem będę zmieniała tu kilka rzeczy, tak żeby dostosować go do mnie i moje wymagania. Na razie nie mam na tyle pieniędzy. Biorę się za rozpakowywanie rzeczy, o wiele bardziej wolę się rozpakowywać niż pakować, uwielbiam układać różne ubrania na półkach według koloru albo rodzaju. Przerywa mi głos dziewczyn, dających o sobie znać, że już wróciły. Wchodzę do kuchni dostrzegam dwie wielkie reklamówki jedzenia. Pewnie starczy nam to jedynie na dwa dni. Znając Dinah wyje wszystko od razu. Podziwiam ją, potrafi zjeść całą pizzę sama i nie dość, że nie boli ją brzuch to jeszcze nie tyje.

-Jak tam dzika noc z Lauren?-pyta ciekawska Dinah. Cały czas uważała, że ja i Lauren powinnyśmy być razem, a co gorsza myślała, że my już jesteśmy razem. Nie przeszkadzałoby mi to, gdyby nie to, że wtrącała się we wszystko co było między mną a Lauren.

- A właśnie, Normani zawieziesz mnie do niej??- proszę ją robiąc maślane oczy-oddam ci swoją czekoladę

-Sama bym sobie wzięła, ale chodź jedziemy- pośpiesznie ruszam w stronę auta, dostrzegając godzinę  siedemnastą na zegarku. Nawet nie wiem, kiedy ten czas tak szybko minął.

Docieramy pod apartament Lauren, wychodzę z samochodu, wchodzę do windy. Podchodzę do drzwi i miejsca gdzie należy wpisać PIN, Lauren podała mi go rano, żeby nie musiała podchodzić i co chwilę otwierać drzwi. Wchodzę przez próg i dostrzegam Lauren siedzącą na kanapie w salonie. Na kolanach ma laptopa, a w ręku trzyma szklankę wypełnioną pewnie Whiskey, domyślam się po butelce stojącej na stoliku. Witam się z nią i siadam obok niej, odkłada wszystkie rzeczy i automatycznie przenosi mnie jakbym nic nie ważyła na swoje kolana.

-Cześć słoneczko-obejmuję mnie mocniej

-Lauren, widziałyśmy się jakieś 6 godzin temu, już zdążyłaś się stęsknić?-droczę się z nią, wiem, że Lauren nigdy nie lubiła być sama, zawsze wokół niej znajdowało się pełno ludzi.

-Muszę się tobą nacieszyć póki nie znalazłaś sobie jeszcze nikogo

-Nieprędko to się stanie-wtulam się w nią bardziej o ile to możliwe. Po czasie decydujemy się na obejrzenie filmu.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
a macie jeszcze jeden ;))

addiction to love| camren g!pOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz