Rozdział 9

1.1K 56 4
                                    

Wybudzam się ze snu słysząc dźwięk budzika, informuje mnie o tym, że za dwie godziny zaczynam wykład. Niektórych może zdziwić, dlaczego wstaję tak wcześnie przed wykładami, ale po prostu lubię ze wszystkim wyrobić na czas. Wchodzę do łazienki i biorę szybki prysznic, ubieram wcześniej przygotowane ubrania. Celuje w dopasowaną białą koszulę, wykonaną z lekkiego materiału, do tego wybieram czarne dżinsy. Przeglądam się w lustrze i stwierdzam, że wyglądam ładnie, robię lekki makijaż i udaję się do kuchni.

-Hejka dziewczyny-witam się z każdą całusem w policzek i podchodzę do blatu, gdzie czeka na mnie jajecznica. Pewnie ugotowała ją Dinah, poza tym, że jest leniwa to potrafi serio dobrze gotować, może nie dorównuje w kuchni Lauren, ale również potrafi dobrze nas zaskoczyć.

Po skończonym posiłku zabieram ze sobą torbę i ruszamy do samochodu, oczywiście jak zwykle muszę siedzieć na tylnym siedzeniu. Dinah ma przywilej siedzenia na miejscu pasażera tylko ze względu na to, że Normani jest jej dziewczyną. Przyglądam się na krajobraz za oknem, Miami o tej porze roku wygląda cudownie, wiecznie słonecznie. Uwielbiam to w tym mieście, niestety miałam okazję być tu tylko raz, ale wiele razy Lauren wysyłała mi zdjęcia stąd. Generalnie nie miałam okazji nigdy podróżować ze względu na stan konta moich rodziców, ale po studiach poza wykonywaniem zawodu marzeń, mam zamiar zacząć podróżować. Od zawsze marzy mi się Paryż i zobaczenie tamtejszych zabytków. Chciałabym tam pojechać z ukochaną osobą.

Orientuje się, kiedy podjeżdżamy pod uczelnie, od razu udaję się do sali, gdzie za chwilę mają odbyć się wykłady. Widzę już kilka osób, wszyscy ubrani schludnie i uśmiechnięci rozmawiają ze sobą. Postanawiam zająć miejsce gdzieś po środku sali. Chwilę później wykład się zaczyna i zauważam uśmiechniętą brunetkę, która siada obok mnie. Nic nie odzywając się wyciąga zeszyt i długopis. W tym samym momencie do sali wchodzi ten sam brunet, którego widziałam w sklepie. Nie dowierzam, nie sądziłam, że studiuje. Orientuje się, że on jednak nie studiuję, tylko siada przy biurku wykładowcy. Czy naprawdę pech chciał, że on jest moim cholernym wykładowcą.

-Witam kochani, nazywam się Shawn Mendes- wita się z nami- Pewnie zastanawiacie się ile mam lat, tak wiem wyglądam jak dzieciak-śmieję się- Mam lat dwadzieścia pięć i trochę to dziwne, ale przeskoczyłem dwa lata studiów ze względu na swoje wyniki w nauce-mówi pewnie i zaczyna prowadzić zajęcia.

Zajęcia dobiegają końca, chcę wyjść z sali, kiedy dociera do mnie głos Mendesa.

-Panienko Cabello, proszę zostać chwileczkę-ponagla mnie ręką do swojego biurka-Czy to będzie dziwne jeżeli zaproszę cię na kawę?

-Nie powinno-stwierdzam- spotkaliśmy się w końcu wcześniej-mówię z uśmiechem

-Masz rację, to może dzisiaj o siedemnastej?

-To widzimy się potem- mówię i udaję się na resztę zajęć

Reszta zajęć mija mi spokojnie, stwierdzam, że przejdę się do kawiarenki po ciastko i kawę, skoro mam jeszcze dużo czasu do randki. Właśnie randki? Nie jestem pewna jak to nazwać. Nie, to zwykłe przyjacielskie spotkanie. Przerywa mi dzwoniący telefon, nie patrząc kto dzwoni, odbieram.

-Cześć słońce-słyszę tą znaną chrypkę z drugiej strony-Masz ochotę gdzieś wyjść?

-A czy ty nie masz pracy?

-Hiszpanie odwołali spotkanie, więc jestem wolna i mam nadzieję, że spędzimy ten czas razem.

-O siedemnastej jestem zajęta, ale potem możemy się spotkać

addiction to love| camren g!pOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz