Rozdział 12

1.1K 60 1
                                    

Droga do jej apartamentu minęła nam w ciszy. Żadna z nas nie chciała poruszyć tematu, na temat tego co stało się kilka minut wcześniej. W końcu nasza przyjaźń nie powinna wykraczać poza granicę. Wiem doskonale, że dla Lauren to nic nie znaczy, bo ona co chwile całuje inne laski. Dla mnie każda czułość coś znaczy, ponieważ rzadko, kiedy spotykają mnie takie sytuacje.

Wchodzimy do salonu zmęczone, kierujemy się do sypialni. Wracamy z prysznicu i od razu kładę się na łóżku. Po chwili Lauren do mnie dołącza i kładzie się obok.

-Może obejrzymy film?-pyta

-Porozmawiajmy-stwierdzam

-Lauren, ostatnio przekraczamy granicę, za często pozwalamy na tego typu czułości.

-Przecież to kilka pocałunków. Nic wielkiego-mówi i przekręca głowę w moją stronę.

-Ale jesteśmy przyjaciółkami, takie rzeczy nie powinny się dziać-tłumaczę jej, a ona natomiast przenosi mnie na swoje kolana, na co jestem zmuszona usiąść na niej okrakiem-twierdzę, że musimy ograniczyć nasze czułości-mówię, a ona jak gdyby nic kładzie ręce na moich pośladkach i je ściska.

-Lauren!- krzyczę

Śmieje mi się do ucha, a ja wtulam się w jej ciało i zasypiam, czując drapanie na plecach.





Budzę się leżąc nadal na Lauren, a ona trzyma ręce pod moją koszulką. Dostrzegam godzinę ósmą i nie dowierzam swoim oczom. Od razu wyskakuje z łóżka jak poparzona i próbuję zbudzić Lauren. Poddaje się i ruszam się ubrać, ruszam do kuchni i robię sobie kawę. Próbuje ją wypić jak najszybciej, kiedy czuję silne ręce oplatające moją talię.

-Witam-szepcze mi do ucha, a mnie przechodzą ciarki, na co oblewam się kawą po koszulce.

-Boże, Lauren-krzyczę-za pół godziny zaczynają się zajęcia, ja mam oblaną koszulkę, a droga na uczelnie zajmie dwadzieścia minut. Nigdy nie zdążymy- mówię na jednym wdechu.

-Załóż ją-mówi podając mi bluzę-Ruszajmy w drogę

Wchodzę biegiem na salę, gdzie są wykłady, oczywiście spóźniona, bo musiały nas zastać korki. Jeszcze pokłóciłam się z Lauren, bo winiłam ją za to, że jesteśmy spóźnione. Wkurzyła się na mnie i nie odzywałyśmy się całą drogę do siebie.

-Przepraszam za spóźnienie-tłumaczę speszona

-Siadaj Cabello- mówi groźnie Mendes, ale po chwili widzę jak przesyła mi delikatny uśmiech

Zajęcia trwają w najlepsze, nie mogę się skupić, bo nie dopiłam mojej kawy i czuję się poddenerwowana, jeszcze zaczął mi się okres i moje hormony robią sobie imprezę i buzują we mnie na całego.

-Pani Cabello, proszę chwile zostać- mówi do mnie, szczerze nie chce mi się z nim rozmawiać, bo boję się, że powiem kilka słów za dużo.

-Czyżby dzika noc?-dokucza mi patrząc na mnie. Przesyłam mu wymuszony uśmiech.

-Nic z tych rzeczy

-Czyli mam rozumieć, że nie ma pani nikogo?-przytakuje

-Dasz się wyciągnąć na kawę?

-Nie dzisiaj Shawn, źle się czuję- mówię- Ale moja przyjaciółka organizuje imprezę urodzinową w sobotę, więc możesz wpaść-mówi, że da mi jeszcze znać i wychodzę z sali.

Kieruje się na następne zajęcia, kiedy dostrzegam Normani z Dinah na dziecińcu. Witam się z nimi całusem w policzek i decydujemy się zjeść lunch razem.

Po zajęciach idę w umówione miejsce, dosiadam się do dziewczyn.

-Jak tam noc z Lauren-dokucza mi Dinah

-Nic mi nie mów, spóźniłam się na zajęcia, oblałam kawą, dostałam okresu-wzdycham-Mam dość tego dnia...

-Czyli było ostro

-Dinah!-karci ją Normani i zaczynamy jeść zamówione jedzenie. Zamówiłam sobie kawę i naleśniki, bo nawet nie zdążyłam nic zjeść rano. Postanawiam wysłać wiadomość do Lauren.

Camila: Przepraszam, nie chciałam tak naskoczyć na ciebie w aucie. To nie twoja wina, że się spóźniłam.

Lauren: Okej

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
wybaczcie, ze nie bylo rozdzialu dwa dni, ale skonczyly sie ferie, wiec trzeba zaczac sie uczyc. Obiecuje, ze w srode pojawi sie nastepny
kc
zostawcie mi 10 gwiazdek, a moze i jutro ;))

addiction to love| camren g!pOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz