Rozdział 4 (1) : Bądź tutaj, proszę.

184 9 2
                                    

Uczy, tęsknota niestety wpływa na nas negatywnie, stajemy się słabsi, tracimy motywację (nie na długo, ale tracimy) i jest niepotrzebna. Ale tęsknoty z głowy nie wyrzucisz.

Czarna przestrzeń rozlała się wokół mnie. Dookoła nie widziałam nic, oprócz czarnej barwy. Nie słyszałam nic. Jedynie szybkie bicie mojego serca, które nie ustawało.

Zaczęłam się cofać i rozglądać. Każdy mój następny krok był mniej stabilny od poprzedniego, bałam się, że cała czarna przestrzeń zawali się, że spadne w jeszcze ciemniejsze czeluści.

Moje nogi zaczęły drżeć, poczułam na całym ciele nieprzyjemne dreszcze.
W mojej głowie było ogrom myśli, różnych myśli. Zadawałam sobie pytania, na które nie byłam wstanie odpowiedzieć.

- Halo? - echo rozniosło mój głos dalej. Żaden głos, dźwięk nie odpowiedział. Było cicho, co zresztą zbytnio mi nie odpowiadało. Po chwili przestałam się cofać, ale iść na przód, skręcając wcześniej w prawo. Poczułam chłód, nie jestem w stanie napisać, z której strony ten chłód do mnie "przyszedł".

Czułam się naprawdę dziwnie, nie ma słów którymi mogłabym opisać jak strasznie zmieszanie się czułam. Czułam ogromną pustkę i tęsknotę w sercu. Byłam zagubiona, tak jak wędrowny człowiek, który gdzieś szedł we mgle. Tylko, że to nie była mgła, a czarna przestrzeń, która, zdawało się, że nie miała końca ani początka.

- Lea... - usłyszałam stłumiony głos, który mnie nawoływał. Nie rozpoznałam go. Po moim ciele znów przeszedł ten sam nieprzyjemny dreszcz. Nagle zaczęłam się rozglądać na wszystkie strony. Otoczenie wyglądało tak samo, bez zmian.
Nie byłam w stanie nic zrobić, odpowiedzieć temu głosowi. Coś mnie powstrzymywało, może to właśnie ta pustka i uczucie zagubienia.

Usta lekko zaczęły mi drżeć, albo z zimna, albo ze strachu. Do moich oczu napłynęły łzy, nie wiem z jakiej przyczyny.
Złożyłam ręce, tak jakby przytuliłam siebie samą.

Popatrzyłam chwilę w górę i przymknęłam na chwilę oczy, po czym je otworzyłam

- Lea... - usłyszałam ponownie głos, ten sam. Te same emocje. Obojętność i troska jednocześnie. Smutny czy szczęśliwy głos? To i to. Głos osoby, która mnie nawoływała był przepełniony zgubą, brakiem jakiejkolwiek pewności.

- Przyjdź do mnie...

- W którą stronę mam iść? Gdzie mam iść? - zapytałam obejmując dalej siebie.

- Podążaj za głosem, który Cię prowadzi... - głos, tak jak mój, rozniosło echo w głębiny czerni i pustki.

- Jakim głosem? - zapytałam, mając nadzieję, że dostanę odpowiedź, jednak myliłam się. Nagle poczułam tak silne uczucie zmęczenia, że moje powieki same się zamykały, tak nagle opadłam z sił, których wcześniej miałam tak dużo. Nie miałam siły nawet delikatnie ruszyć ręką, jednak szłam dalej. Musiałam iść.
Nie słyszałam żadnego głosu, nic nie słyszałam i nie widziałam. W pewnym stopniu poczułam się oszukana. Choć to był tylko głos, który pierwszy raz słyszałam.

- Gdzie.... Gdzie ja jestem?! - krzyknęłam ze zmęczenia, tak jak wcześniej, echo rozniosło mój krzyk dalej.

Popatrzyłam na swe dłonie, one tak jakby powoli... Znikały. Przeraziłam się na ten widok. Z moich oczu pociekły łzy, a ja powoli chciałam po prostu upaść. Z każdą sekundą znikałam. Z każdą myślą było coraz trudniej iść. Z każdym bólem i uczuciem byłam coraz słabsza.
Tęsknota i pustka w sercu narastała.

Nagle upadłam i okryłam dłońmi swą twarz. Nie miałam żadnych sił by ponownie wstać i ruszyć dalej, bez celu. Zaczęłam drzeć, usta robiły się coraz bardziej sina. Moja skóra stała się blada jak kreda.
Poczułam dotyk na plecach, a później, czułam jak ktoś mnie przytula.

Szybko podniosłam głowę i byłam zaskoczona. Z moich oczu popłynął potok łez.

- Mamo... - rzekłam przytulając kobietę. Wyglądała jak duch. Była przeźroczysta. Jednak czułam jej dotyk i słyszałam jej głos, po raz pierwszy od dwóch lat.

- Lea... -powiedziała, a z jej oczu popłynęły łzy - Jestem tu...

Po chwili odsunęłyśmy się od siebie, mogłam spojrzeć w jej oczy. Tak strasznie mi jej brakowało. Dotknęła moich policzków i delikatnie się uśmiechnęła przez łzy.
Odwzajemniłam szczery uśmiech. Z moich oczu ciekły łzy, nie ze smutku, tylko z tego, że wreszcie ją zobaczyłam.

- Tęsknię.. za tobą, mamo... - rzekłam z trudem powstrzymując lecące łzy.

- Ja za Tobą też, córeczko.. Ale widzisz, jestem tu, teraz...

- Nigdy więcej mnie nie zostawiaj...! -wydukałam przytulając się do kobiety. Nie byłam w stanie powstrzymać cieknących łez. Moje serce biło szybko, a dłonie zaczęły drżeć.

- Nie zostawię - słyszałam jej bicie serca, które mnie uspokoiało. Tak bardzo za nią tęskniłam.
Pragnęłam ją zobaczyć, przytulić. Pragnęłam by została ze mną już na zawsze. By nigdy mnie już nie opuściła.

-,Kocham Cię, mamo - rzekłam zamykając oczy.

- Już na Ciebie czas, Lea...

Popatrzyłam się na moją mamę. W moich oczach wolno było dostrzec ból i tak straszną tęsknotę.

- Bądź tutaj, proszę... - odpowiedziałam przytulając ją ostatni raz do siebie.

- Będę. Obiecuję.

Z ciemności, które otaczały mnie wcześniej, zrobiła się jasność. Słyszałam głosy i szumy. Poczułam ból głowy po czym przypomniałam sobie, że Siedze w autobusie. Popatrzyłam się w okno, a z moich oczu popłynęły łzy.

- Tęsknie za Tobą, Mamo... -wyszeptałam.




Uśmiechnij Się |D.K|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz