Rozdział VII

139 8 7
                                    

*Evie*

Nie no nie wierzę! W chwili kiedy musimy szukać Carlosa, bo nie wiadomo gdzie on jest to oni sobie słodycze jedzą. Przecież mogliby się bez tego obyć, albo wziąć je ze sobą. Trudno. Poradzę sobie sama. Hmm...? Gdzie bym miała pójść? Zaraz! Skoro Ci panowie mówią, że tu był Carlos i zniknął po godzinie to portal na pewno jest tam. Tylko, jak wejść, żeby inni tego nie zauważyli?

-Hej Evie!-nagle usłyszałam głos Starego

-Boże Stary! Strasznie mnie przestraszyłeś!-wykrzyknęłam

-Przepraszam. I wiesz co?

-Co?

-Masz rację. Oni powinni teraz tu być i kombinować co dalej, a nie opychać się słodyczami. Mogliby je przecież wziąść że sobą.

-Wiem, ale chyba im nie zależy tak jak nam, a Uma to dobitnie podkreśliła.

***

-No chodźcie, bo zaraz wam nic nie zostanie.-powiedział Jay, a Mal przewróciła oczami siadając obok niego.

-No dobra. W końcu Carlos nam nie zwieje.-powiedziała biorąc do ręki ciastko. Zrobiła to tak jakby nic ją nie obchodziło co będzie z Carlosem. Nie spodziewałam się tego po niej.

-No dobra. Też jestem za tym planem.-powiedziała Uma dosiadając się do nich. Jeszcze ona. Cudownie.

-My też.-powiedzieli chórem Harry i Gil biorąc ciastka. No na tych to nawet nie liczę.

-No w sumie i tak musimy tu poczekać.-powiedział Ben. Nie! To niemożliwe! Ben to powiedział! Na serio? Przecież my nie mamy na co czekać! Musimy iść go szukać. W Auradonie będą mieli tyle słodyczy, że nie dadzą rady tego zjeść.

-Dokładnie.-zgodziła się Lonnie. Co? Ty to naprawdę powiedziałaś?

-A ja nie zamierzam siadać.-powiedziałam, a wszyscy się na mnie spojrzeli.-Zachowujecie się tak, jakby was to w ogóle nie obchodziło.

-Bo nie obchodzi.-powiedziała Uma. Nie ukrywam. To mnie trochę zabolało.

-Aha. Cudownie. W takim razie idę szukać go sama.-powiedziałam i wyszłam z pomieszczenia.

***

-Nie smuć się Evie. Przyniosłem Ci ciastko, żebyś też coś zjadła.-powiedział i wypluł ciastko. Skrzywiłam się na ten widok.

-Eee... Może lepiej nie. Musimy znaleźć jakiś sposób, żeby tam wejść.

-No tak. Ale jaki?-spytał

-Wiem!-wykrzyknęłam

-Co?

-Może po prostu tam wejdźmy i zapytajmy się o miejsce do przespania.

-A co z Mal i z resztą?

-Niech sobie myślą co chcą. Nie obchodzi mnie to.-powiedziałam, a następnie weszliśmy do środka

~~~

Tymczasem u Mal i reszty.

*Mal*

-Uma jak mogłaś powiedzieć coś takiego!-krzyknęłam w kierunku krewety

-Normalnie. Przecież gdyby was to obchodziło to byście tu nie siedzieli. Poza tym ja już znalazłam swoich piratów.

-Oczywiście, że nas to obchodzi. Prawda Jay?-spytałam przyjaciela.

-Te ciastka są genialne!-wykrzyknął. Mam ochotę go zabić.

-Serio? W ogóle was to nie rusza?-spytałam poirytowana

-Mal daj spokój. Przecież na pewno nic mu nie jest.-powiedział Ben

-A jaką dajesz na to gwarancję? Ben. Ty go nie znasz tak dobrze jak ja. A co do Ciebie Jay to wstyd mi za Ciebie. Współczuję Carlosowi, że ma takiego "cudownego" przyjaciela. Tak naprawdę to jedyną osobą którą mógłby uznać za przyjaciela, a dokładniej mówiąc przyjaciółkę to jest Evie, bo ona mimo tego, że na pewno jest głodna poszła go szukać, albo chociaż przemyśleć plan działania. A no i jest jeszcze Stary, który chyba wyszedł za nią, bo z tego co tu widzę to go tu nie ma. CZY KTOŚ MNIE TU W OGÓLE SŁUCHA!!!?-wydarłam się widząc, że mają mnie gdzieś.-Okej. To w takim razie...-zaczęłam, ale nie skończyłam, bo usłyszałam jak otwierają się drzwi. Chwilę później usłyszałam głos Evie.

*Evie*

-Przepraszam. Czy mogliby mi panowie pokazać gdzie jest...-powiedziałam do tych panów. W pewnym momencie otworzyły się drzwi, a w nich stała Mal.

-Hej Evie! Możemy poroz...-zaczęłam lecz przerwałam jej.

-Nie. Nie możemy. Lepiej idź jeść sobie te swoje słodycze.

-Evie. Proszę.

-Nie! Sama słyszałam, że was to nie obchodzi.

-To nieprawda.-powiedziała, lecz w tym momencie usłyszałam głos Jaya dobiegający za drzwi.

-Ej! Opowiem wam taki świetny dowcip!-cudownie i niby ich to obchodzi.

-Nie kłam Mal. Po prostu się przyznaj, że dla was wszystkich Carlos nic nie znaczy i po sprawie. Zostaniecie sobie tutaj i będziecie jeść te słodycze, a ja i Stary pójdziemy szukać Carlosa.-powiedziałam

-To nie... No dobra. Dla nich on pewnie nic nie znaczy, ale dla mnie tak. Evie. Chcę Ci pomóc. Proszę. Przepraszam Cię. Wiem, że źle postąpiłam. Nie powinnam była tam nawet usiąść, ale myślałam, że to będzie naprawdę tylko chwila.

-Przecież w Auradonie będzie dużo słodyczy, a wy moglibyśmy wziąść jakieś bardziej pożywne jedzenie na drogę.

-Masz rację i dlatego chcę Ci pomóc. Znaczy. Chcę wam pomóc.-powiedziała spoglądając na Starego

-No dobra. Zgoda.-powiedziałam. Nie chciałam się kłócić z Mal. Poza tym czułam, że mówi szczerze.

-Dzięki i jak chcesz możesz dowodzić.-powiedziała

-O nie! Decyzję podejmujemy wspólnie. Zgoda?

-Zgoda. Co Twoim zadaniem mamy zacząć robić.

-Zapytam się ponownie, gdzie możemy spać i zobaczymy czy w tych pokojach jest jakieś lustro. Co o tym sądzisz?

-Jestem za. Idziemy?

-Jasne.-odpowiedziałam i poszłyśmy w kierunku tych dwóch panów.

~~~

Hej! Oto kolejny rozdział. Mam nadzieję, że wam się podoba.❤️ Mimo tej kłótni między wszystkimi. 💔

💕Pozdrawiam💕

💕Julcia082💕

💞Zaginiony💞 💕~Carvie~💕 Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz