8 - "Teraz wszystko zależy od Ciebie"

1.5K 76 2
                                    

Dobija mnie monotonia, będąc w pracy myślę tylko i wyłącznie o tym, aby wrócić do domu. Jednak, gdy do niego wracam odczuwam niewiarygodną pustkę. Cisza panująca tam jest na tyle nieprzyjemna, że zdarza mi się po prostu wyjść. Głupi spacer jest bardzo dobrą odskocznią. W tych chwilach nie myślę o Molly, a także człowieku, który ją zabił. Gdybym tylko mógł, to sam skatowałby go jak psa. Nie miałbym litości, tak samo, jak on nie miał w stosunku do mojej córeczki. Żałuję, że nie żyjemy w jednym ze Stanów w USA, gdzie dokonują kary śmierci. Wyrok dożywocia w tej sytuacji nie wystarcza. Nie zabił tylko mojej córki, lecz jeszcze dwie osoby, a poza tym przemycał narkotyki.

- Skończyłam na dziś, a Tobie jak idzie? - Do mojego gabinetu wchodzi Sophie, trzymając czarną teczkę.

- Też mogę tak powiedzieć. - Odpowiadam, składając ostatni podpis na dokumencie.

Chowam wszystkie kartki do aktówki, wstając z krzesła.

- Będziesz jechać na cmentarz? - Zadaje kolejne pytanie.

- Tak, ale dopiero wieczorem. - Podnoszę na nią wzrok. - I wolałbym sam. - Dodaję.

Wolę odwiedzać grób córki sam. Czuję się wtedy komfortowo. Nikt nie słucha rozmowy, którą kieruję do mojego aniołka.

- Rozumiem. Możemy chociaż razem wrócić do domu?

- Jesteśmy jednym autem, więc nie mamy innego wyboru. - Wzruszam ramionami.

- Dlaczego taki jesteś? - Wzdycha, zamykając drzwi.

- Jaki? Może taki jak Ty? - Patrzę prosto w jej oczy.

- Nick, staram się. - Mówi spokojnie.

- Jakoś tego nie widzę. - Czekam, aż ruszy się z miejsca, bo chcę wyjść ze swojego gabinetu.

Przytula się do mnie, co jest naprawdę rzadkie z jej strony. Czasem w nocy wtula się we mnie, lecz poza tym trzyma mnie na dystans.
Obejmuję ją ramieniem, choć nie mam na to ochoty. Dzisiejszy dzień dobija mnie coraz bardziej. Jedyne na co mam ochotę, to dobre, zimne piwo.

- Jedźmy do domu. Dziewczynki czekają. - Mówi, odsuwając się ode mnie po dłuższej chwili.

Ma rację. Riley już wyjechał do Hiszpanii, przez co całymi dniami dziewczyny są same. Oczywiście mogą chodzić do dziadków, jednak rzadko kiedy to robią. Wolą siedzieć przed telewizorem.

***

Dołączyłem do dziewczyn, które postanowiły pójść na spacer po plaży. Proponowaliśmy to również Sophie, jednak ta odmówiła, tłumacząc się tym, że musi zrobić porządki domowe. Jakby to było najważniejsze i nie mogło poczekać...

- Tato, czemu my nigdzie nie pojechałyśmy? - Pyta Pheobe.

- To znaczy? - Patrzę na nią, nie wiedząc dokładnie, o co jej chodzi.

- No Riley wyjechał, a my też mamy wakacje. - Obie kiwają głowami.

- Jeżeli chcecie, to mogę jeszcze coś załatwić. I wtedy zostanę sam z mamą, lubicie mnie krzywdzić, co? - Śmieję się.

- To jedź z nami. - Prosi Emma, łapiąc mnie za rękę.

- A co z mamą? - Unoszę brew.

- Zostanie. - Wzrusza ramionami.

Zatrzymuję się i biorę młodszą córkę na ręce. Patrzę przez chwilę w jej oczy, zastanawiając się dlaczego tak powiedziała.

- To by było niemiłe. - Zauważam.

- Mama jest niemiła. - Odpowiada momentalnie.

- To prawda. - Dodaje Pheobe.

- Wczoraj, jak pojechałeś na cmentarz była bardzo zła. Krzyczała na nas. - Mówi smutno.

Sophie krzyczała na dziewczynki? Nie wierzę w to. Nigdy w życiu tego nie widziałem. Fakt ona na pewno mniej pozwala dzieciom ode mnie, lecz takie zachowanie nie jest akceptowalne. To że ma nerwy, nie znaczy, że może je odreagowywać na dzieciach. Muszę poważnie porozmawiać z nią na ten temat.

- Jak wrócimy, to z nią porozmawiam, dobrze? - Odstawiam córkę na własne nogi.

- Jak dasz radę. - Mówi Pheobe.

- Nie wierzycie we własnego ojca? - Obie kręcą głowami, a po chwili uciekają ode mnie. - O wy! - Biegnę za Emmą, bo wiem, że ją szybciej złapię.

Lubię się z nimi wygłupiać. Jest to miła odskocznią od monotonii życia codziennego. A poza tym mogę zobaczyć ich uśmiechy.

- Dobra, koniec tego. - Mówię, gdy brak mi tchu.

Kładę się na chłodnym, o tej porze, piasku. Oddycham głęboko, patrząc na lekkie fale. Mam nadzieję, że zdołam porozmawiać z kobietą i nie skończy się to kolejną awanturą...

***

Wchodzimy do domu, po czym widzimy Sophie, która niesie złożone pranie na górę. Patrzy na mnie i wzdycha.

- Musimy pogadać. - Mówi dość pewnie, wchodząc na górę.

- Ty też coś zrobiłeś? - Pyta cicho Emma.

- Zaraz się dowiem. - Uśmiecham się do nich. - Wybierzcie jakiś film, to obejrzymy. - Oznajmiam, po czym ruszam za kobietą.

Odnajduję ją w naszej sypialni, akurat jak chowa ubrania do szafy. Mógłbym to zrobić, jednak jak zwykle woli wszystko sama zrobić...

- Co to jest? - Pokazuje mi paczkę papierosów.

- Fajki. - Wzruszam ramionami.

- Najpierw alkohol, teraz to, naprawdę? - Rzuca paczką o podłogę.

- Chcę tylko zauważyć, że to moje zdrowie, Tobie to nie zaszkodzi. - Zakładam ręce na piersi, patrząc na nią. -
A Twoje zachowanie? - Robi minę, jakby nie wiedziała, o co mi chodzi. - Dziewczynki powiedziały mi o Twoim wczorajszym występie. Sophie, nie pozwolę, abyś tak zachowywała się w stosunku do naszych dzieci. Co się z Tobą dzieje? - Mówię łagodniej.

- Co się ze mną dzieje? Najwyraźniej tylko ja pamiętam, że nie ma już z nami Molly. Nie mogę znieść waszej radości. - Do jej oczy napływają łzy.

- Sophie, nie ma jej i już nie będzie. Trzeba żyć dalej, nie możemy zapominać, że nasze pozostałe dzieci nas potrzebują. Wiem, że jest ciężko, ale najwyraźniej zostaliśmy poddani próbie. Musimy przez to przejść razem, inaczej nic z tego nie będzie. - Biorę ją w ramiona, jednak ta nie odwzajemnia uścisku.

- Chcę zostać sama. - Mówi i już po chwili odpycha mnie od siebie.

- I właśnie o takim zachowaniu mówię. Mam już dosyć takiego traktowania. Koniec, teraz wszystko zależy od Ciebie, ja nawet palcem nie ruszę. Bo najwyraźniej moje wszystkie starania idą w las. - Zabieram paczkę papierosów, z którą schodzę na dół.

Informuję dziewczynki, że przyjdę do nich za kilka minut, po czym wychodzę na taras, gdzie siadam na schodkach i biorę jednego papierosa, którego po chwili palę. Odczuwam ulgę, wypuszczając dym z ust. Palę tylko i wyłącznie, gdy mam w sobie silne emocje.
Kocham Sophie, jednak to staje się toksyczne. Nie ma sensu trwać w małżeństwie, w którym tylko jedna strona brnie do tego, aby wszystko utrzymać, a druga tylko niszczy. Tęsknię za nią, brakuję mi jej czułość. Też jest mi ciężko, lecz ona tego nie widzi...

_______________

W końcu znalazłam chwilę, żeby skończyć rozdział. 😣

Kolejny będzie na pewno szybciej, bo rozkłada mnie choróbsko, więc siedząc w domu na pewno będę się nudzić...

Others IIIOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz